W tym budynku, czyli w "wikarówce" parafii Trójcy
Świętej w Rudniku nad Sanem nocował
w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia biskup krakowski
Karol Wojtyła,
późniejszy Papież Święty Jan Paweł II.
Na zdjęciu
biskup Karol Wojtyła, 3 lipca 1966 roku, w Sandomierzu, podczas
uroczystości
milenijnych.
Czy poznamy dokładną datę wizyty
biskupa Karola Wojtyły w Rudniku nad Sanem ?
Ta strona jest miejscem, gdzie będzie się można zapoznać z dotychczasowymi
ustaleniami oraz
miejscem, gdzie będzie się można podzielić własnymi spostrzeżeniami,
wnioskami i informacjami
na ten temat.
Może wspólnie uda nam się ustalić kiedy biskup Karol Wojtyła
nocował w naszym miasteczku ?
Wszystkich, którzy posiadają jakieś informacje na ten temat, sugestie
lub wnioski proszę
o nadsyłanie listów na adres :
poczta@rudniknadsanem.pl
___________________________________________________________________________
9.11.2021
Przeniesienie
Relikwii Świętego Jana Pawła II do ołtarza
W niedzielę, 7 listopada Relikwie
Św. Jana Pawła II zostały uroczyście przeniesione
do przygotowanego wcześniej ołtarza.
Dekret o przekazaniu Relikwii Świętego Jana Pawła II wydany
przez księdza Arcybiskupa Metropolitę
Lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego i relikwiarz wraz relikwiami
:
Po Mszy Świętej ksiądz proboszcz Stanisław Czachor
podjął relikwie i udzielił wiernym
błogosławieństwa
Następnie przekazał je przedstawicielowi działającego
przy naszej parafii Apostolatu Myśli Św.Jana
Pawła II, który przeniósł je przed ołtarz Naszego Papieża.
Na trzecim zdjęciu znaczek Apostolatu.
Ksiądz proboszcz umieścił relikwiarz wewnątrz ołtarza,
w specjalnie przygotowanym dla niego
miejscu
Wtedy też uczestnicy uroczystości odmówili Litanię do Św.
Jana Pawła II i modlitwę o Jego
wstawiennictwo
22. dnia każdego miesiąca będzie odprawiane nabożeństwo
Nowenny do Św. Jana Pawła II.
Zgromadzeni przed tym ołtarzem, przez pośrednictwo Świętego Papieża
będą mogli zanosić swoje
intencje do Pana Boga.
Zapisane na kartkach nasze podziękowania i prośby, podczas Nowenny
będą odczytywane, a zebrani
będą się modlić w tych intencjach.
[Zdjęcia dzięki uprzejmości księdza Tomasza Gawlaka]
31.10.2021
Relikwie świętego Jana Pawła II już w naszym, rudnickim kościele
Uczestników sobotnich uroczystości Jan Paweł
II witał z plakatu już u progu świątyni,
przypominając swoje wezwanie z początku pontyfikatu - "Nie
lękajcie się, otwórzcie drzwi
Chrystusowi".
Metropolita Lwowski ksiądz
arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, który osobiście przywiózł do
nas
relikwie, przybył do świątyni wcześniej, zasiadł w stallach, aby
współnie z parafianami odmówić
część radosną różańca świętego. Przed Mszą Świętą relikwie, w
procesji zostały wprowadzone
do świątyni.
Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki dokonał
intronizacji relikwii, przekazując je proboszczowi
parafii Trójcy Świętej - Stanisławowi Czachorowi.
W czasie homilii ksiądz arcybiskup przypomniał
osobę św. Jana Pawła II, podzielił się swoimi
wspomnieniami i refleksjami, przez 10 lat był przecież sekretarzem
naszego Papieża. Podkreślił
wyjątkowość osoby św. Jana Pawła II :
" - Jakoś w przedziwny sposób promieniował i oddziaływał
na innych. Tę wyjątkowość polski Papież
czerpał od Boga poprzez modlitwę. - Trzeba by powiedzieć, że to
człowiek wiary. Jego myśli ciągle
zwracały się ku Panu Bogu. To była jakby nieustanna modlitwa.
W życiu modlitwy Jana Pawła II
uderzająca jest ewangeliczna prostota.
- Często do ludzi mówił: "modlę się za Ciebie",
"będę pamiętał". Kiedyś zwierzył się,
że zawsze
modli się w intencji tych, z którymi ma się spotkać i po spotkaniu
z nimi."
Te
ostatnie słowa o św. Papieżu powinny zwrócić naszą szczególną
uwagę, zwłaszcza teraz,
gdy w rudnickim kościele możemy spotkać się z Nim podczas modlitwy
w obecności Jego relikwii.
Metropolita Lwowski zaakcentował też,
że Msza Święta dla świętego była sprawą najważniejszą
i najświętszą. Stanowiła centrum jego życia i centrum każdego
dnia. Jako kapłan nigdy nie opuścił
sprawowania najświętszej ofiary, którą zawsze odprawiał we wspólnocie.
Pobożność eucharystyczna w życiu
Jana Pawła II niejako organicznie związała się z miłością
do Jezusa ukrzyżowanego - przypomniał ks. abp Mokrzycki.
- W świetle tego możemy stwierdzić,
że święty trwał na kolanach przed Bogiem, żył Bogiem i dla Boga,
zwracając uwagę, że każdy,
kto spotkał osobiście św. Jana Pawła II, czuł swoiste "zbliżenie
do Pana Boga".
"Papież Jan Paweł II nie wstydził się
tzw. pobożności ludowej. - On, człowiek wielkiego umysłu
i o duszy artysty, nie wstydził się nosić szkaplerza i tych prostych
form pobożności w Godzinkach
o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, w pieśniach
ludowych, jak na przykład polskie
kolędy na Boże Narodzenie. W Gorzkich Żalach umiał dostrzec głębię
treści teologicznej i biblijnej" -
dodał Metropolita Lwowski.
Nasz św. Papież ciągle myślał o drugim
człowieku i ciągle był o niego zatroskany. - Stąd Jego
nauczanie o obronie życia, o prawie do pracy, do wolności, do
solidarności. Szczególną troską
otaczał dzieci i młodzież, osoby starsze, cierpiące. - Zawsze
uważnie i cierpliwie każdego wysłuchał.
Nigdy nie sprawiał wrażenia, że się spieszy, że ma ważniejsze
sprawy do załatwienia. Nigdy nikogo
nie krytykował, nie wydawał opinii o innej osobie w towarzystwie
innych. Nie żartował z innych.
Ksiądz abp Mieczysław Mokrzycki
wyraził też ogromną radość, że świat nie zapomniał o św. Janie
Pawle II. - Po jego kanonizacji wiele osób prosi o jego
relikwie, o modlitwę przy jego ołtarzu.
Powiedziałbym, że Ojciec Święty jest nadal żywy, tyle że w nas.
Myślimy o nim. - Naśladujmy więc
św. Jana Pawła II, bo przecież mogliśmy widzieć, na czym polega
kroczenie do świętości.
Niech teraz ta bliskość świętego zachęca i nas do świętego życia
- do uczestnictwa we Mszy Świętej, do spowiedzi, do Komunii
Świętej, do codziennej modlitwy - prosił ks. abp Mokrzycki.
Jan Paweł II nauczył nas prostej modlitwy
o świętość:
"Panie, przyjmij mnie takim jakim
jestem, z moimi wadami, z moimi słabościami, ale spraw abym
stał się takim jak tego pragniesz".
Dzisiaj, co do skuteczności tej modlitwy nie możemy mieć wątpliwości.
Do takiego świętego dzisiaj
przyszliście i takiego świętego dzisiaj Wam zostawiam. Amen.
Po Mszy Świętej Metropolita Lwowski
poświęcił znaki rudnickich Wpólnot Apostolstwa Świętego
Jana Pawła II :
A
następnie poświęcił ołtarz specjalnie przygotowany dla relikwii
św. Jana Pawła II :
Poświęcił też i pobłogosławił Wspólnoty Jana Pawła II z naszej
parafii oraz z parafii w Stróży
i w Kopkach :
W uroczystościach uczestniczyły poczty sztandarowe Szkoły
Podstawowej Nr 1 im. Jana Pawła II,
Zespołu Szkół im. Gen. W. Sikorskiego, Harcerzy z Rudnika , Strażaków
OSP w Rudniku nad Sanem
i OSP Kopki.
Parafianie podziękowali księdzu arcybiskupowi
M. Mokrzyckiemu za sprawowanie Mszy Świętej,
za przekazanie relikwii, za słowo Boże i za błogosławieństwo :
Na zakończenie wszyscy obecni mieli możliwość
adoracji św. Jana Pawła II w Jego relikwiach,
co zrozumiałe, ze względu na pandemię, tylko poprzez skinienie
głowy.
Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki wrócił do Lwowa,
ale zostawił z nami Jana Pawła II, tego samego,
który kilkadziesiąt lat temu, jeszcze jako Karol Wojtyła nocował
i modlił się w naszym mieście.
Jak wspomniał w homilii, Jan Paweł II codziennie przed snem
błogosławił z okna sypialni pielgrzymów na Placu Św.Piotra, miasto
Rzym i cały świat, zapewne to błogosławieństwo płynie też codziennie
z okna w Domu Ojca.
9.01.2020
Tajemnicza
wizyta - rekonstrukcja historyczna
Wróćmy do rudnickiego Orszaku Trzech Króli
i rekonstrukcji historycznej, niezwykłej wizyty
ówczesnego biskupa krakowskiego Karola Wojtyły, a późniejszego
papieża Św. Jana Pawła II
w Rudniku nad Sanem, w latach 60-tych XX wieku.
Z powodu trudnych warunków atmosferycznych biskup Wojtyła, w rolę
którego wcielił się Tomasz
Samel, nie mógł kontynuować podróży i wraz ze swym kierowcą (rola
Pawła Zawoła) poszukiwał
najbliższej plebanii.
Karol Wojtyła, gdy zauważył dwóch mężczyzn - Stanisława
Urbanika oraz Tadeusza Osetka
(role Adriana Grzebieniaka i Sebastiana Zygmunta) wysiadł z samochodu
i z latarką ruszył w ich
kierunku.
Nastąpiło staropolskie powitanie "Szczęść Boże",
ksiądz biskup opowiedział im krótko, że wobec
takich trudnych warunków muszą przerwać podróż i poprosił ich
o wskazanie drogi na plebanię,
gdzie mogliby się schronić i przenocować.
Spotkani Rudniczanie wskazali na blask światła w oknie
pokoju proboszcza Hupkały na plebanii,
która na szczęście znajdowała się bardzo blisko.
Ksiądz biskup podziękował, pożegnał się i wrócił do samochodu,
który skręcił w uliczkę prowadzącą
w kierunku plebanii. W wikarówce w Rudniku nad Sanem On i kierowca
przenocowali, a rano ruszyli
w dalszą podróż.
I cała ta rekonstrukcja wydarzeń, w roku
100-lecia urodzin Św. Jana Pawła II. Wkrótce, bo 18 maja
będziemy celebrować tę rocznicę. Dzieci z Wadowic już wysłały
do papieża Franciszka list
z zaproszeniem do swego miasta.
Co roku, w dniu rocznicy urodzin Jana Pawła II uczniowie ze szkół,
którym nadano Jego imię,
przyjeżdżają do Wadowic, żeby wspólnie pomodlić się i świętować.
Powstał już hymn 100. rocznicy
obchodów urodzin Karola Wojtyły, który skomponował lider
ex Budki Suflera - Romuald Lipko, do słów Marka Dutkiewicza -
"Nie zastąpi Ciebie nikt" - śpiewają :
Kasia Moś, Dorota Osińska, Natalia Rubiś, Wojciech Cugowski, Marek
Piekarczyk i Mateusz Ziółko
- video.
A co nowego w naszych poszukiwaniach dotyczących tajemniczej
wizyty ?
Dzięki sugestiom obecnego proboszcza ks. Stanisława Czachora,
sprawy idą teraz w bardzo
dobrym kierunku :) !
Szczegóły poznamy wkrótce.
30.04.2019
List
do Księdza Kardynała Stanisława Dziwisza
W dniu dzisiejszym zwróciliśmy się listownie o pomoc
do Księdza Kardynała Stanisława Dziwisza,
który przez 39 lat był sekretarzem, na początku biskupa Karola
Wojtyły, a później papieża
Świętego Jana Pawła II. Jak pokazuje historia, Kardynał Stanisław
Dziwisz pomagał już
w podobnych sprawach, np. w ustaleniu daty wizyty księdza Karola
Wojtyły w Kalwarii
Wejherowskiej w 1953 r. Tu można przeczytać artykuł na ten temat
- link.
26.02.2019
Wizyta
biskupa krakowskiego Karola Wojtyły w Rudniku - wynik kwerendy
IPN
Instytut Pamięci Narodowej
w Rzeszowie przeprowadził w swoich zasobach archiwalnych
kwerendę. Miała ona na celu odnalezienie akt i dokumentów, aby
zweryfikować hipotezę,
że data wizyty biskupa została podana w donosach TW "Jedność",
który inwigilował w tamtych
czasach księdza proboszcza Ludwika Hupkałę.
Ta kwerenda przyniosła wynik negatywny, co oznacza tyle i tylko
tyle, że ten wątek poszukiwań
na razie nie przyniósł rezultatu w postaci poznania daty wizyty.
Fakt takiej wizyty jest bezsporny,
bo przypomnijmy, znany z fenomenalnej pamięci Święty Papież Jan
Paweł II powiedział :
"Doskonale pamiętam Rudnik nad Sanem, bo
na plebanii spędziłem noc, chroniąc się przed burzą.
Byłem wtedy biskupem krakowskim
i zatrzymaliśmy się na nocleg u miejscowego proboszcza".
Równocześnie
IPN poinformował, że we wszystkich czytelniach naukowych znajduje
się elektroniczna baza danych "Cyfrowe Archiwum IPN".
W związku z powyższym, możemy
na potrzeby ustalenia szczegółów wizyty biskupa Karola Wojtyły
w Rudniku nad Sanem, we własnym
zakresie wytypować w tutejszej Czytelni Naukowej materiały archiwalne
odnoszące się do tej
tematyki. Poszukiwania
trwają więc nadal, a uwzględniając sugestie IPN, bardzo przyjazny
i przychylny ton korespondencji od naukowców i pracowników Instytutu
wiemy, że zawsze możemy
liczyć na pomoc przy weryfikacji kolejnych hipotez.
___________________________________________________________________________
23.01.2019
Wizyta
biskupa krakowskiego Karola Wojtyły w Rudniku - informacja z IPN
Z rzeszowskiego
Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej nadeszła dzisiaj informacja
o wydaniu
zgody na korzystanie z materiałów archiwalnych dotyczących tematu:
"Biskup Karol Wojtyła
w Rudniku nad Sanem", w związku ze złożonym
wcześniej wnioskiem.
W zasobie archiwalnym IPN trwa teraz kwerenda mająca na celu odnalezienie
dokumentów.
10.01.2019
Wciąż trwa weryfikacja kolejnych hipotez
i prawdopodobnych dat pobytu biskupa Karola Wojtyły
w Rudniku. Do rzeszowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej
został wysłany list
z prośbą o pomoc, list zawierający pewne pytania i hipotezy, które
mogą być zweryfikowane
w oparciu o archiwa IPN.
Niezależnie od tego wnikliwie analizowane są fakty z życia Karola
Wojtyły, gdy był biskupem
krakowskim, aktualnie na podstawie dwóch znakomitych książek :
1. "Kalendarium życia Karola Wojtyły" to liczące ponad
900 stron opracowanie autorstwa
księdza Adama Bonieckiego,
obejmujące życie i działalność Karola Wojtyły od narodzin
do momentu wyboru na
Papieża.
Nie jest to tylko lakoniczny
i szczegółowy zbiór dat i wydarzeń, ale również ich opis,
najważniejsze wypowiedzi,
fragmenty kazań, opinie ludzi, którzy mieli kontakt z księdzem,
biskupem a potem kardynałem
Wojtyłą.
Książka ma dużą wartość
faktograficzną, gdyż bazuje na "Księdze czynności biskupich",
w latach, gdy Karol
Wojtyła był już biskupem krakowskim, a także na zapisach ksiąg
parafialnych i klasztornych
oraz na własnych wspomnieniach autora.
2. "Droga Karola Wojtyły" , tom I - "Na tron Apostołów
1920 - 1978 " (397 stron) autorstwa Jacka
Moskwy, który przez 15 lat
był korespondentem w Watykanie.
Broni nie złożył też rudnicki
radny Marian Pędlowski, który cały czas bada i weryfikuje kolejne
hipotezy.
7.03.2008
Biskup Karol Wojtyła w
Rudniku - nowe, interesujące ustalenia i fakty
Coraz więcej faktów pojawia się w sprawie tajemniczej wizyty
w Rudniku Karola Wojtyły,
ówczesnego biskupa krakowskiego , a późniejszego Papieża Jana
Pawła II. Oto co udało się ustalić
ostatnio Marianowi Pędlowskiemu (thx), rudnickiemu radnemu,
który od dawna również próbuje
wyjaśnić tę intrygującą historię :
Jesienią (przełom września i października),
wieczorem, około dwudziestej, Stanisław Urbanik (strażak)
szedł z Tadeuszem Osetkiem, ul. Mickiewicza, w kierunku
cmentarza. Była niesamowicie gęsta mgła.
Przed młynem, na wysokości budynku gospodarczego, w pewnej chwili
zobaczyli bardzo wolno przemieszczające się trzy światła.
Okazało się, że szedł postawny mężczyzna z latarką, a za nim powolutku
jechał samochód.
- Szczęść Boże - powiedział - podając rękę panu Stanisławowi -
mężczyzna w długim czarnym,
suknianym płaszczu. - Jak dojść do plebanii ? Nie znamy terenu,
przypadkiem przejeżdżamy przez Rudnik, ponieważ na trasie z Zamościa
i Biłgoraja "władza" skierowała nas tędy objazdem. Jest
już późno, mgła
taka, że jechać trudno, chcemy przenocować na plebanii. Wracamy
z wizytacji w Zamościu.
- Plebania jest już bardzo blisko, za około 40 metrów, w prawo,
widać trochę światło z okna plebanii - odpowiedział Stanisław
Urbanik. - Mężczyzna podziękował. - Będę się za was modlił - dodał.
I tak obaj, nie rozpoznawszy
z kim rozmawiali, poszli w kierunku cmentarza. Gdy po chwili odwrócili
się, zobaczyli światła skręcające w prawo. W tym momencie Tadeusz
Osetek pomyślał, czy dobrze zrobili,
że wskazali drogę do plebanii. A może to jaki bandyta i szykuje
napad na księdza, bo w tamtych czasach również takie się zdarzały.
Uznali jednak, że obawy są bezpodstawne, nie zawrócili do plebanii,
by sprawdzić, czy faktycznie wszystko jest w porządku i poszli
dalej.
W niedzielę, ks. proboszcz
Ludwik Hupkała, podczas mszy św. opowiedział o tym wydarzeniu.
Powiedział,
że kilka dni temu na plebanii nocował biskup krakowski Karol Wojtyła.
Rano, o godzinie szóstej odprawił
mszę św. i pojechał do Sandomierza. Proboszcz podziękował Stanisławowi
Urbanikowi i Tadeuszowi
Osetkowi za to, że wskazali drogę biskupowi.
Stanisław Urbanik nie
pamięta jednak w którym dokładnie było to roku, być może w latach
1962-65.
Obiecał, że spróbuje zastanowić się i być może skojarzy to z innym
faktem.
W toku badań i poszukiwań udało się też ustalić inne fakty na
temat pobytu biskupa Wojtyły w naszych stronach w tamtych latach
:
Październik 1966 - Zamość i Lubaczów
Karol Wojtyła, pełniąc funkcję arcybiskupa-metropolity krakowskiego,
jadąc z Lublina do Lubaczowa zatrzymuje się w Zamościu (m.in.
nawiedza kolegiatę). Lubaczów był jednym z etapów obchodów
Millenium Chrztu Polski.
Etapem ważnym, oprócz Wojtyły, przybył tu wtedy także kardynał
Stefan Wyszyński.
Ponowna wizyta przyszłego
Papieża na zamojskiej ziemi przypadła na rok 1966. Wtedy to ksiądz
arcybiskup Wojtyła jadąc do Lubaczowa, wstąpił na modlitwę do
zamojskiej Kolegiaty.
Po raz kolejny na ziemię
zamojsko-lubaczowską przybył ks. Karol Wojtyła już jako arcybiskup
metropolita krakowski pod koniec października 1966 r.
______________________
Informacja prasowa na ten temat :
Niebywała historia wydarzyła się w połowie
lat sześćdziesiątych w Rudniku nad Sanem.
Wówczas Karol Wojtyła, ordynariusz, arcybiskup
krakowski, przejeżdżając przez tę miejscowość,
z powodu silnej mgły i deszczu zatrzymał się na nocleg u miejscowego
proboszcza.
Historię doskonale pamiętał nieżyjący już ksiądz Ludwik Hupkała,
a na początku lat dziewięćdziesiątych przypomniał o niej Papież
Jan Paweł II.
- Wielokrotnie słyszałem tę historię od świętej pamięci księdza
Ludwika Hupkały, ówczesnego proboszcza - mówi ksiądz Edward Franuszkiewicz,
obecny proboszcz parafii pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej
w Rudniku nad Sanem. Ksiądz Hupkała wspominał, jak wieczorem do
drzwi zapukały dwie osoby z prośbą
o nocleg. Już wtedy biskup krakowski Karol Wojtyła był znany,
ale nikt nie sądził, że gościem Rudnika jest przyszły Papież.
Wizyta była tak zaskakująca, że nawet w księgach parafialnych
nie znajdziemy wzmianki. Wstali bardzo wcześnie rano i ksiądz
proboszcz nie zdążył się nawet z nimi pożegnać.
Po wielu latach od tej niezapowiedzianej
wizyty biskupa krakowskiego w Rudniku nad Sanem historia ponownie
ożyła. Na początku lat dziewięćdziesiątych podczas kolejnej wycieczki
i audiencji u Ojca Świętego mieszkańców Rudnika nad Sanem o tej
niezapowiedzianej wizycie dowiedzieli się pielgrzymi.
- Byłam starościną wycieczki i to mnie przypadł zaszczyt wręczania
darów przywiezionych Papieżowi - mówi pani Maria z Rudnika nad
Sanem. - Pamiętam, jak czekałam na spotkanie z Ojcem Świętym i
bałam się, że nie będę mogła nic powiedzieć. Wszystko się zmieniło,
gdy się zbliżał. Pamiętam, jak wtedy powiedziałam,
że jesteśmy z małego miasteczka Rudnik nad Sanem i pewnie ta nazwa
nic Ojcu Świętemu nie mówi.
Po chwili zastanowienia Jan Paweł II z uśmiechem na twarzy odpowiedział :
"Doskonale pamiętam Rudnik nad Sanem, bo na plebanii spędziłem
noc, chroniąc się przed burzą.
Byłem wtedy biskupem krakowskim i zatrzymaliśmy się na nocleg
u miejscowego proboszcza".
[Echo Dnia]
___________________________________________________________________________
Dyskusja na ten temat toczyła się
na forum Towarzystwa Miłośników Ziemi Rudnickiej.
Link do tego wątku na forum :
http://users.nethit.pl/forum/read/tmzr/3356158/
Oto jej dotychczasowy przebieg, wzbogacony o zdjęcia :
___________________________________________________________________________
Temat: Nocleg Karola Wojtyły w Rudniku
wyslane
przez Kopernik dnia 2005-04-16 20:29:57
--------------------------------------------------------------------------------
Myślę, że warto wyjaśnić, kiedy dokładnie biskup krakowski Karol
Wojtyła a późniejszy papież Jan Paweł II nocował w Rudniku.
Jedyne co mi przychodzi do
głowy, to próba dotarcia do pana Józefa - osobistego kierowcy
Karola Wojtyły
z tamtych czasów. To chyba jedyny żyjący świadek.
Ze względu na niezwykłe okoliczności : mgła, deszcz i konieczność
przerwania podróży, mógł zapamiętać, gdzie wtedy jechali. A wtedy
pozostaje kuria biskupia w Krakowie i jej dokumenty.
Tak czy owak, to wydarzenie zasługuje
chyba na wyjaśnienie i tabliczkę na budynku ze stosownym zapisem.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-04-20 20:32:01
--------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj już wiadomo, że tym kierowcą Karola Wojtyły był wtedy
najprawdopodobniej Józef Mucha.
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-04-20 22:42:40
--------------------------------------------------------------------------------
Pan Józef Mucha mieszka w Wierzchosławicach niedaleko Tarnowa
- faktycznie był kierowcą Karola Wojtyły z czasów, kiedy był On
biskupem, później arcybiskupem i kardynałem. Woził Go 16 lat.
Koperniku, Pan Mucha zapewne pamięta ten epizod więc trzeba się
z nim skontaktować.
M. Pędlowski
Na zdjęciu - Józef Mucha, kierowca Karola Wojtyły z czasów
krakowskich.
[Zdjęcie M.Pędlowski, kliknij, aby powiększyć]
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-04-29 19:53:02
--------------------------------------------------------------------------------
Rozmawiałem z panem Józefem. Niestety nie kojarzy takiego zdarzenia.
Przypuszcza, że mogło to wydarzyć sie wcześniej za jego poprzednika
na stanowisku kierowcy ówczesnego biskupa Korola Wojtyły - niestety
zmarł on dwa lata temu.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-04-30 11:16:29
--------------------------------------------------------------------------------
Wygląda więc na to, że nie poznamy daty dziennej tej niespodziewanej
wizyty.
Jednak fakt pozostaje faktem, co więcej, potwierdził go sam Karol
Wojtyła.
Ale spróbujmy jeszcze głośno pomyśleć
dlaczego arcybiskup krakowski jechał wtedy przez Rudnik i
pójdźmy rozumowaniem w tę stronę.
Wiadomo, że Karol Wojtyła z racji swej pracy naukowej na KUL-u
bardzo często pokonywał trasę Kraków-Lublin-Kraków.
Uprawnionym jest więc założenie, że wracał wtedy z Lublina do
Krakowa.
Rudnik leży jednak na uboczu najkrótszej trasy łączącej te miasta.
Musiał więc być jakiś specjalny powód, że wybrano właśnie tę drogę.
Po małej analizie mapy można wyeliminować Rzeszów, Jarosław i
Przemyśl.
Jest bardzo prawdopodobne, że powodem wyboru tej trasy był Leżajsk
i tamtejsza bazylika.
Jeśli tak, to być może w tamtejszych księgach parafialnych odnotowano
tę wizytę ?
Oczywiście data dzienna ma
w tym wszystkim znaczenie drugorzędne i nie ma potrzeby stawiania
kolejnego pomnika Jana Pawła II w Rudniku. Ale skoro rudnicka
ziemia gościła kiedyś Karola Wojtyłę, to warto poznać (póki są
jeszcze jakieś ślady) szczegóły tej tajemniczej i niespodziewanej
wizyty.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-04-30 11:25:40
--------------------------------------------------------------------------------
To bardzo cenne, że udało się dotrzeć do pana Józefa i z nim porozmawiać.
Bardzo cenna jest też informacja, że on tego nie pamięta i mogło
to być za kadencji jego poprzednika.
Czy pan Józef nie powiedział od kiedy on był kierowcą Karola Wojtyły
?
To zawęziłoby od razu przedział czasowy.
Pozdrawiam
wyslane przez M.Pędlowski dnia 2005-04-30
12:36:56
--------------------------------------------------------------------------------
Z panem Józefem będę jeszcze rozmawiał. Póki co ustaliłem, że
Karol Wojtyła w czasie obchodów 1000-lecia Chrztu Polski w dniu
21 VIII 1966 r. w Przemyślu koncelebrował mszę św. Podobna sytuacja
miała miejsce
w czasie uroczystości 600- lecia Diecezji Przemyskiej obrządku
łacińskiego w dniu 13 VI 1976 r.
Poszukam też śladów w Leżajsku.
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-04-30 13:15:26
--------------------------------------------------------------------------------
Znalazłem informację o pobycie Karola
Wojtyły w Leżajsku. Była to wizyta niespodziewana.
"Z okolicznościowej notatki
kronikarskiej wiadomo, że 28 V 1965 r. do leżajskiego sanktuarium
przybył
ks. abp Karol Wojtyła, metropolita krakowski. O godz. 7.00 rano
odprawiona została uroczysta msza św.,
po której zamierzano udać się na pobliski cmentarz, by tam wziąć
udział w przepisanych prawem zakonnych modlitwach. Zamiar ten
udaremniła jednak wiadomość o zjawieniu się wyjątkowego Gościa.
Kronikarz informuje, iż procesję odwołano, a Ks. Arcybiskup odprawił
cichą Mszę św. w kaplicy Matki Bożej.
Przed wyjazdem z Leżajska Metropolita Krakowski dokonał w kronice
klasztornej wpisu następującej treści: Z serdecznym błogosławieństwem
i prośbą o pamięć przed cudownym obrazem Matki Bożej. Pamięcią
będę się starał odpłacić za pamięć, bo nie łatwo zresztą zapomnieć
Waszej Bazyliki.
Treść tej notatki pozostała głęboko w pamięci ludzkiej. Nawiązano
doń w latach 80-tych XX w. umieszczając okolicznościową inskrypcję
na płycie zdobiącej cokół kolumny z Chrystusem Frasobliwym na
placu Rajskim. Treścią tej notatki posłużył się o. Franciszek
Rydzak, przełożony klasztoru leżajskiego, w kazaniu wygłoszonym
16 X 1997 r. podczas uroczystej Mszy św. koncelebrowanej z racji
kolejnej rocznicy wyboru Jana Pawła II na stolicę Piotrową. Obok
ołtarza, po prawej stronie, umieszczono wówczas przeszkloną szafę,
wewnątrz której umieszczono szaty Jana Pawła II: sutannę, pas,
piuskę i stułę. Myślą przewodnią homilii były słowa zapisane w
klasztornej kronice, w których mowa o pamięci rozumianej jako
odpowiedź na pamięć.
Jedną z najosobliwszych pamiątek związanych z osobą Papieża Polaka
w bernardyńskich zbiorach muzealnych są kamienie węgielne pod
budowę przyszłych kaplic i kościółków kalwarii istniejącej przy
leżajskim sanktuarium w formie, jaką otrzymała ona w 1993 r. Kamienie
te, przygotowane za zgodą o. Mirosława Więcława, przełożonego
klasztoru leżajskiego w latach 1990-1996, poświęcił w Rzymie 29
III 1995 r. i 18 IV 1996 r. Ojciec Święty Jan Paweł II. W tym
samym dziale znajduje się również kamień węgielny pod planowaną
niegdyś w Leżajsku budowę pomnika św. Jana z Dukli. Przedmiot
ten doczekał się poświęcenia przez Papieża Jana Pawła II w klasztorze
dukielskim 9 VI 1997 r., przed pamiętną uroczystością kanonizacyjną
w Krośnie i do dziś ubogaca cenny zbiór pamiątek."
Przy okazji natrafiłem na niezwykle interesujący materiał z zwalczaniu
Kościoła przez peerelowską SB. Podaje adres: www.ipn.gov.pl/biuletyn1
Tak wygląda dzisiaj pamiątkowa tablica w leżajskim klasztorze
:
[Zdjęcie M.Pędlowski, kliknij, aby powiększyć]
wyslane przez Kopernik dnia
2005-04-30 19:59:49
--------------------------------------------------------------------------------
Brawo !
Wszystko to układa się w logiczną całość.
1965 rok - a więc lata sześćdziesiąte.
Niespodziewana wizyta w Rudniku i równie niespodziewana w Leżajsku.
Poranny wyjazd z Rudnika i poranny przyjazd do bazyliki.
No i wreszcie Leżajsk, który był zapewne powodem tego, że trasa
wiodła włąśnie przez Rudnik.
Dla pewności można jeszcze sprawdzić
(jeśli IMiGW dysponuje tak dokładnym archiwum) jaka pogoda panowała
w naszym regionie wieczorem 27 maja 1965 roku.
Choć w tym momencie dociekań będzie to już wyeliminowanie tego
10 procentowego marginesu niepewności. Pozdrawiam
i gratuluję odkrycia tajemnicy daty wizyty księdza arcybiskupa
Karola Wojtyły, metropolity krakowskiego, późniejszego kardynała
i papieża Jana Pawła II w Rudniku nad Sanem - w nocy
z 27 na 28 maja 1965 r.
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-04-30 20:43:16
--------------------------------------------------------------------------------
29 maja 1967 roku papież Paweł VI mianował ks. abpa Karola Wojtyłę,
kardynałem. Pomyślałem, że jest mało prawdopodobne, aby 27 maja
był w Rudniku, a 28 maja w Leżajsku. Uspokoiła mnie informacja
o tym, iż kapelusz kardynalski otrzymał w Rzymie dopiero 28 czerwca
1967 roku.
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-04-30 21:17:28
--------------------------------------------------------------------------------
Pan Józef był kierowcą Karola Wojtyły 16 lat, a więc od 1962 roku.
Najprawdopodobniej był w Rudniku, ale jak wczesniej pisałem, nie
pamięta tego epizodu
Znalazłem ciekawy z nim wywiad:
..
JÓZEF MUCHA
KIEROWCA PAPIEŻA Z CZASÓW, GDY KAROL WOJTYŁA BYŁ ARCYBISKUPEM
Choć papież Jan Paweł II nie żyje, wciąż wokół nas znajdują się
ludzie, dla których był on nie tylko głową Kościoła katolickiego,
ale także przyjacielem, znajomym, czy w końcu pracodawcą. Ci ludzie,
to niewątpliwie szczęśliwcy, którzy do dziś wspominają swoje kontakty
z Karolem Wojtyłą. Do takich osób należy mieszkający w Wierzchosławicach
niedaleko Tarnowa pan Józef Mucha - kierowca Wojtyły z czasów,
kiedy był on biskupem, później arcybiskupem i kardynałem.
JÓZEF MUCHA: Ja zacząłem w kurii metropolitalnej krakowskiej z
kardynałem Sapiehą, to było w 1949 , Sapieha. Później po śmierci
Sapiehy, był arcybiskup Baziak i w międzyczasie arcybiskup Baziak
wyświęcił Karola Wojtyłę na biskupa, znałem go jako profesora,
ale tak dokładnie to nie. Znałem go oczywiście " na szczęść
Boże", "dzień dobry", "pochwalony", czy
jak tam. Przychodził do kurii dopiero później, jak został biskupem.
Potem, jak pojechałem za arcybiskupem Baziakiem do Warszawy i
tam umarł, a więc ja se myślę to trzeba dać znać biskupowi Wojtyle,
no i proszę pana, poszedłem na pocztę też na Poznańską, tam jest
Główna Poczta i proszę pana tak że dzwonimy raz nikt się nie zgłasza.
Drugi raz... Mówię: "Panie nic z tego." Ja mówię niech
pan jeszcze powtórzy, i mówię mu o co chodzi - a to dobrze, a
to powtórzymy jeszcze: "Umarł arcybiskup Baziak." Rzeczywiście
odezwał się Wojtyła i mówię mu tak proszę księdza biskupa tak,
a tak się stało arcybiskup zmarł i dzisiaj słyszę jak jego takie
wzdychanie, oddech silny i po łacinie powiedział coś takiego,
znaczy wieczne odpoczywanie i po czym pogrzeb i po pogrzebie zacząłem
być już kierowcą biskupa.
WITOLD ODROBINA: Jak długo i gdzie jeździliście?
JÓZEF MUCHA: Jeździliśmy i tu i na wizytacje i po Polsce, i millenium
jak było i różne rzeczy nas spotykały i dobre i złe i za obrazem
i przed obrazem i ze świecą i rama sama była. No i został już
to kardynałem i rzeczywiście jeździliśmy, jak się to mówi, wszędzie.
WITOLD ODROBINA: Można powiedzieć, że w tym samochodzie był pan
szefem. Jakim był szefem, gdyby go teraz ocenić, tak jak to się
teraz ocenia swojego szefa dyrektora, przełożonego?
JÓZEF MUCHA: No jako kardynał to był bardzo taki, jak mój ojciec
prawie. Dbał o mnie i o rodzinę moją, pytał się co i jak. Jak
mieszkanie miałem "nie za bardzo", to zaproponował mieszkanie
inne, zrobili mieszkanie. przychodził po kolędzie tak zwane, bo
mówił, że to jest jego parafia franciszkańska. Mojego syna nawet
chrzcił i także dbał bardzo o pracownika i w ogóle był ojcem takim,
że szkoda gadać.
WITOLD ODROBINA: Jak tak jeździliście razem, spędzaliście w tym
samochodzie na pewno wiele godzin. O czym były te rozmowy?
JÓZEF MUCHA: Pogoda... No to ja się pytam którędy jedziemy. "Pan
wie którędy ma pan jechać, dobrze pewnie i szybko." Tak,
że w rozmowie, nawet jak ktoś mu towarzyszył, to troszeczkę porozmawiali
tyle o ile i książkę, albo brewiarz. Zawsze miał dwie albo trzy
książki. I jechaliśmy i ja mu, żeby czasu nie marnował, to ja
mu zamontowałem taką lampkę z takim pulpicikiem, wie pan. Na kolanach
sobie miał i świecił sobie i tak jak żeśmy jechali po Krakowie.
No już Kraków znał: "O jedzie kardynał!" No to nie raz
podjechaliśmy na przystanek tramwajowy, autobusowy żeby się zatrzymać.
No to ludzie patrzyli, uśmiechnął się, pobłogosławił, pokiwał
no i dalej. Raz jechaliśmy do Warszawy i przyjechaliśmy do Warszawy,
to stanął na przystanku no i też to samo.
WITOLD ODROBINA: Byliście rozpoznawalni?
JÓZEF MUCHA: Tak i przez władze i przez ludzi jak się to mówi.
WITOLD ODROBINA: Były przygody na przykład z milicją na drodze?
JÓZEF MUCHA: Były i proszę pana, nocowaliśmy do celu dojeżdżaliśmy
do sióstr. No co pan stanął. A ja mówię, że dojechaliśmy do celu.
Szkoda bo ja książki jeszcze nie skończyłem. A tak przygody to
były, śledzeni byliśmy tego. Nie mieliśmy takich specjalnie, ciekawi
byli gdzie jedziemy. No różnie to było.
JÓZEF MUCHA: Rano zawsze miałem tak, że puściłem sobie radio,
słuchałem wiadomości. Słucham mówią, że umarł papież Jan Paweł
I. Mówię żonie: "Słyszałaś?" A ona na to, "A co
słyszałam?" No to ja szybko poleciałem do kuchni, to była
prawie pora śniadania. Powiedziałem siostrom, pochwaliłem Boga,
mówię: "Proszę siostry wiecie, że papież umarł." Było
takie okienko, w którym wydawali posiłki, ja głowę wsadziłem,
podszedł Dziwisz i mówi co się dzieje. "Proszę księdza kapelana
ja słyszałem że papież umarł." W tym czasie usłyszałem brzdęk
tylko nie wiem, czy łyżeczka, czy nóż upadł kardynałowi Wojtyle
na talerzyk. Po tym wszystkim wyjazd na konklawe małe miał być.
No to kardynała odwiozłem na lotnisko w Krakowie. Pojechał samolotem,
a ja na drugi dzień wziąłem siostry i bagaże i pojechaliśmy do
Warszawy. Myśmy pojechali do sióstr na Wiślaną. Tam zanocowaliśmy.
Ojciec Święty jako kardynał też. Na drugi dzień, nie wiem czy
to był samochód sekretariatu, czy prymasa, odwieźli go na lotnisko.
Na lotnisku pożegnałem się i mówię: "Niech ksiądz kardynał
wraca." A on odpowiedział - nie wiadomo. I przyjechaliśmy
do Krakowa. No to oczekujemy na wybór, jesteśmy u Franciszkanów
w kościele . Jakieś nabożeństwo było, ja do żony mówię - teraz
wyszedł ojciec może ogłosi papieża. Rzeczywiście wyszedł i powiada:
teraz muszę wam powiedzieć nowinę - został Karol kardynał Wojtyła
papieżem. Ja w ten czas nie wiedziałem, jak się nazywam, wie pan
i do dzisiaj mi ściska serce. Był jako ojciec, z jednej strony
się smuciłem z jednej się cieszyłem że to dla państwa dla kościoła
dla świata . Teraz szum się dzieje, wszyscy jeszcze obecny infułat
Małysiak mówi: panie Józefie będzie msza święta, organizujemy
mszę świętą... Szum po Krakowie... Do Mariackiego ja też idę,
klerycy wszystko śpiewa cieszy się no i Ojca Świętego mamy.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-04-30 21:53:18
--------------------------------------------------------------------------------
Według przytoczonej poprzednio notatki
z pobytu Karola Wojtyły w Leżajsku występuje 28 maj 1965 roku.
Natomiast Karol Wojtyła został kardynałem dopiero w 1967 roku,
a więc 2 lata później.
Nie ma tu więc żadnej sprzeczności.
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-05-01 10:24:28
--------------------------------------------------------------------------------
Tak, faktycznie - to było w roku 1967.
wyslane przez JC dnia 2005-05-01
19:50:22
--------------------------------------------------------------------------------
Śledztwo się ładnie rozwija. Dorzucam parę pomysłów:
Najprawdopodobniej przetrwała w pamięci ks. proboszcza informacja
DOKĄD zmierzał biskup Wojtyła. To całkiem naturalna informacja
że "w drodze do... " zatrzymał się na nocleg itd. Nie
jest jasne czy biskup jechał w kierunku Niska czy w kierunku Przemyśla.
A ta informacja bardzo by nam pomogła. Ponadto wyobrażam sobie,
że jeśli samochód jechał do Leżajska, to podróżni za wszelką cenę
starali by się dotrzeć do klasztoru - wszak to b. blisko, a raczej
zdecydowali by się tylko przeczekać burzę. Myślę też, że jeśli
zdecydowali się na nocleg to musiało być bardzo późno i nie opłacało
im się czekać - powiedzmy godzinę czy dwie. A jeśli tak - to wątpliwe,
żeby wyjechali o tak późnej porze z Leżajska. Raczej byli w długiej
podróży - pewnie kilka godzin w drodze. Może bardziej w grę wchodzi
Przemyśl.
Pomysł z informacją Z IMGW jest dobry. Z tym, że nie należy się
spodziewać informacji o konkretnej burzy gdyż jest to zjawisko
b. lokalne.
Pozdrawiam JC.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-05-01 22:21:37
--------------------------------------------------------------------------------
Z pewnością należy spytać ks. proboszcza o cel podróży, ale do
tej pory w żadnej z kilku jego wypowiedzi na ten temat ta nazwa
nie padła. Z charakteru wpisu arcybiskupa
Wojtyły do kroniki klasztornej i pietyzmu
z jakim do tego faktu odnoszą się zakonnicy wynika, że była to
jedyna taka wizyta. Być może Karol Wojtyła był tam wcześniej jako
zwykły ksiądz, lub jako krakowski biskup pomocniczy, ale można
śmiało postawić tezę, że jako arcybiskup, metropolita krakowski
był w Leżajsku tylko raz. Na to wskazuje ten wpis i późniejsze
fakty (tablica).
Ponieważ wizyta była niezapowiedziana,
niespodziewana i krótka, została zaplanowana nagle i przy okazji
jednej z podróży. A skoro tak, to w 90 % można przyjąć, że była
to podróż do lub z Krakowa.
Czy z Krakowa ?
Nie sądzę. Gdy jedzie się bardzo wcześnie rano (załóżmy nawet,
że punktem docelowym mógł być np Lublin lub Zamość), to nie planuje
się raczej po drodze dłuższych wizyt i postojów (a Karol Wojtyła
odprawił w Leżajsku cichą mszę).
Tym bardziej, że podróż z Krakowa do Leżajska przy ówczesnym stanie
dróg musiałaby trwać przynajmniej
3 godziny.
Takie odwiedziny planuje się raczej w drodze powrotnej.
Zakładam więc, że jechali do Krakowa przez Rudnik i Leżajsk. W
1965 roku droga z Niska do Rudnika wiodła przez słynne zakręty
Przędzela. Gdy dodać do tego bardzo trudne warunki atmosferyczne
na jakie natrafili, to nie dziwię się, że zdecydowali się przerwać
podróż i przenocować w pierwszym dogodnym miejscu, czyli w Rudniku.
I wreszcie nie można bagatelizować
niezwykłej wprost koincydencji wydarzeń.
Niespodziewany nocleg w Rudniku i niespodziewana, poranna wizyta
w Leżajsku Karola Wojtyły.
Choć nie wykluczam innego scenariusza,
to po analizie znanych już faktów, moim zdaniem na 90% można przyjąć,
że ta wizyta miała miejsce 27 maja 1965 roku.
Pozdrawiam.
Kopernik
PS. Spróbuję
dotrzeć do archiwum IMiGW.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-05-02 13:37:31
--------------------------------------------------------------------------------
Oto ciekawa strona opisująca wizyty Karola Wojtyły na Roztoczu.
(zawiera archiwalne zdjęcia)
http://roztocze.pol.lublin.pl/Roztocze/papa.html
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-05-02 21:22:11
--------------------------------------------------------------------------------
- 27 maja 1965 roku Karol Wojtyła przebywał w Kalwarii Zebrzydowskiej
- wziął udział w kolejnej konferencji rejonowej, omawiając tematykę
soborową.
- 28 maja 1965 roku około 8 rano był już w Leżajsku w klasztorze.
A zatem 27 maja, zapewne po jakichś uroczystościach, po południu
jechał w kierunku Leżajska. Wieczorem dojechał do Rudniku, tutaj
nocował i rano około 7.30 (pewnie po śniadaniu) wyjechał dalej.
Miał pewnie trochę czasu i niespodziewanie zatrzymał się w klasztorze.
Celem wyjazdu nie był zatem Leżajsk, ani też Przemyśl. Może była
to Kalwaria Pacławska? Szukam nadal.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-05-02 23:10:46
--------------------------------------------------------------------------------
Skąd pochodzi informacja, że 27 maja 1965 roku był w Kalwarii
Zebrzydowskiej ?
W takim układzie cała teoria o Jego pobycie tego dnia w Rudniku
ległaby chyba w gruzach.
Szukałem strony o historii wizyt
Karola Wojtyły w diecezji przemyskiej i w sandomierskiej, ale
póki co bez rezultatu. Można spotkać wiele tego typu stron, ma
ją np diecezja tarnowska, czy wspominany tu wyżej serwis Roztocza.
Pozostaje więc szukać nadal.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-05-02 23:24:49
--------------------------------------------------------------------------------
Pozwolę sobie zacytować tekst o wizytach Karola Wojtyły w Jędrzejowie.
Jest o tyle ciekawy, że rzuca trochę światła na charakter takich
niespodziewanych wizyt biskupa krakowskiego w różnych miejscach.
---------------------------------
Cyt.
Papież bywał w Jędrzejowie!
Jędrzejów był częstym miejscem modlitwy
Karola Wojtyły, jeszcze jako arcybiskupa i kardynała. W klasztorze
Cystersów jest jeszcze człowiek, który doskonale to pamięta. Jędrzejów
nigdy nie znalazł się na trasie pielgrzymki Karola Wojtyły po
ojczyźnie, bywał on tu jednak bardzo częstym gościem jeszcze nim
zasiadł na tronie Stolicy Apostolskiej. Brał udział w kilku uroczystościach
w klasztorze Cystersów, ale również wpadał tu przejazdem na krótką
modlitwę przy grobie błogosławionego Wincentego Kadłubka, zatrzymywał
się na kawę lub posiłek. W jędrzejowskim klasztorze odwiedzał
nieżyjącego już ojca Klemensa, niegdyś wikariusza z Wadowic, u
którego był ministrantem. Z tych czasów Karola Wojtyłę doskonale
pamięta ojciec Aleksy.
W latach sześćdziesiątych jechał z nim nawet z Krakowa do Lublina
w jednym przedziale pociągu.
Karol Wojtyła po raz pierwszy zagościł
w Jędrzejowie w marcu 1961 roku, jeszcze jako biskup pomocniczy
krakowski. Miał wygłosić kazanie na uroczystości obchodów 200
rocznicy beatyfikacji błogosławionego Wincentego Kadłubka. To
była bardzo pamiętna wizyta.
- Msza już się rozpoczęła, a Karola Wojtyły jeszcze nie było.
Tuż przed kazaniem wpadł do zakrystii, szybko założył stułę i
w ostatniej chwili pojawił się na ambonie. Wygłaszał bardzo mądre
kazania, choć czasami trudne do zrozumienia dla przeciętnego człowieka,
używał dużo filozoficznych słów. Po uroczystościach przyszła do
kancelarii starsza parafianka z wyrzutami, kogo dopuściliśmy do
kazania. Stwierdziła, że lepsze wygłosiłby wikariusz, bo z tego
nic nie zrozumiała - wspomina w uśmiechem ojciec Aleksy.
Przyjeżdżał do ojca Klemensa
Ojciec Aleksy pamięta niemal wszystkie wizyty Karola Wojtyły w
jędrzejowskim klasztorze. Jak twierdzi, było ich bardzo dużo i
z różnych okazji. W 1964 roku w obecności prymasa Polski, kardynała
Stefana Wyszyńskiego zamknął obchody 200. rocznicy beatyfikacji
Wincentego Kadłubka. 8 marca rok i dwa lata później odprawiał
msze w kaplicy Kadłubka, a w 1968 roku już jako kardynał prowadził
w Jędrzejowie sumę odpustową.
Kardynał Karol Wojtyła przewodniczył nabożeństwu odpustowemu w
jędrzejowskim klasztorze również w marcu tego samego roku - 1978
- kiedy to został ogłoszony papieżem.
- Do klasztoru przyjeżdżał bardzo często również bez żadnych zapowiedzi.
Odwiedzał ojca Klemensa, który był mu bardzo bliski. Karol Wojtyła
był ministrantem ojca Klemensa, gdy ten pełnił funkcję wikariusza
w Wadowicach. Pewnego razu przy obiedzie potwierdził, że ojciec
Klemens ma na niego duży wpływ - wspomina ojciec Aleksy.
Pojawiał się i... znikał
- Raz pojawił się w klasztorze około godziny 21. Było ciemno i
bramy klasztoru były już zamknięte. Zaczął się dobijać. Powiedział
- "arcybiskup krakowski prosi o otwarcie furty". Jeden
z braci mu odrzekł, że arcybiskupi tak późno nie przybywają, na
co usłyszał "Braciszku, z pielgrzymką, gdy się przybywa,
nigdy nie jest za późno" - opowiada ojciec Aleksy.
- Wtedy, po dwóch godzinach modlitwy przed grobem Kadłubka, Karol
Wojtyła zjadł posiłek i pojechał do Krakowa. Czasami pojawiał
się niespodziewanie i tak samo wybywał. Pewnego razu jeden z braci
przybiegł z informacją, że Wojtyła modli się przed grobem Wincentego
Kadłubka. Zbiegliśmy zaraz do kaplicy, ale jego już nie było -
wzdycha ojciec Aleksy.
Z Papieżem w... pociągu
Pierwszy raz ojciec Aleksy spotkał się jednak z Karolem Wojtyłą
zupełnie przypadkowo. Nie wiedział wtedy jeszcze, z kim ma do
czynienia. Było to za czasów studenckich, gdy dojeżdżał na zajęcia
do Katolickiego Uniwersytetu Lubeskiego.
- Zazwyczaj jeździłem do Krakowa, tam przesiadałem się do pośpiesznego
do Lublina. Wtedy pociąg był praktycznie pusty. Siadłem do wolnego
przedziału, zgasiłem światło i ułożyłem się z myślą, że zasnę.
Wszedł jednak jakiś mężczyzna z bagażem na plecach, usiadł, zapalił
światło i przez większość drogi coś czytał. Byłem już strasznie
zły na niego, bo nie mogłem zasnąć. W Lublinie każdy z nas rozszedł
się w swoją stronę i dopiero na KUL-u spotkałem go i okazało się,
że jest wykładowcą. Powiedziałem mu "dzień dobry", wymieniliśmy
uśmiechy - wspomina ze wzruszeniem ojciec Aleksy.
Wyjątkowe spotkanie
Jak twierdzi, jedno z ważniejszych spotkań z Karolem Wojtyłą przeżył,
gdy był On już Papieżem. Było to w roku 1980 podczas obchodów
jubileuszu świętego Benedykta.
- Z okazji 1500. rocznicy urodzin świętego Benedykta, wszystkie
Zakony Benedyktyńskie na świecie doszły do wniosku, że należy
zorganizować wspólna uroczystość. Doszło do niej 1 września w
klasztorze na Monte Cassino. W specjalnej mszy świętej brała udział
ogromna liczba zakonników, ja również tam pojechałem jako przeor
klasztoru w Jędrzejowie. Potem zaproszono wszystkich na obiad.
Po nim wyszliśmy wszyscy na wielki korytarz, na końcu pojawił
się Ojciec Święty, rozejrzał się, wypatrzył mnie w ogromnym tłumie
i podszedł do mnie. Aż się wystraszyłem. Zapytał jak się ma ojciec
Klemens. Kazał przekazać, że o nim pamięta. To było szczególne
spotkanie - opowiada ojciec Aleksy.
Karol Wojtyła będąc już w Watykanie, nigdy nie zapominał o mieście
nad Brzeźnicą. Pomimo, że jako Papież tu nie był, wielokrotnie
podczas swoich pielgrzymek wspominał o Wincentym Kadłubku i Jędrzejowie.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-05-03 00:45:22
--------------------------------------------------------------------------------
Rzeczywiście 27 maja 1965 był w Kalwarii Zebrzydowskiej.
http://www.kalwaria.ofm.pl/?st=kardynal_KW
Poza tym kilka linków z Jego wizytami
w Polsce w tamtym okresie : http://www.credo.alleluja.pl/tekst.php?numer=19580
http://www.echo-dnia.com.pl/?news=19165&mutacja=1&dzial=8
http://www.jp2doc.org/jan_pawel/kalendarium.htm
http://archidiecezja.lodz.pl/~andrespol/papa5.html
http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/102003/02.html
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-05-03 19:50:12
--------------------------------------------------------------------------------
To, że 27 maja, Karol Wojtyła był w Kalwarii niczego nie wyklucza.
Wysłałem meila do klasztoru w Leżajsku, może ktoś coś więcej pamieta
- np. dokąd wówczas jechał.
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-05-03 20:54:53
--------------------------------------------------------------------------------
Spojrzenie z drugiej strony: jak dotąd nie znalazałem informacji,
która jednoznacznie wykluczałaby "nasz" termin pobytu
w Rudniku.
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-05-03 21:32:18
--------------------------------------------------------------------------------
Mam nowy trop - rok 1975 w drodze do Przemyśla.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-05-04 19:19:33
--------------------------------------------------------------------------------
Dotarłem do krakowskiego oddziału IMGW, w najbliższych dniach
prawdopodobnie uda nam się poznać jakie warunki meteorologiczne
panowały w naszym regionie wieczorem 27 maja 1965.
Roku 1975 nie brałbym pod uwagę.
Chciażby dlatego, że w przekazie ustnym jest wyraźnie mowa o latach
sześćdziesiątych oraz o arcybiskupie krakowskim Karolu Wojtyle,
co jeszcze bardziej zawęża czas poszukiwań.
wyslane przez M. Pędlowski
dnia 2005-05-04 22:18:12
--------------------------------------------------------------------------------
Rok 1975 wymienia śp. Genowefa Szast, w części historycznej, przygotowywanego
do druku albumu "Piękno Ziemi Rudnickiej".
wyslane przez Kopernik dnia
2005-05-04 23:40:57
--------------------------------------------------------------------------------
Gdyby to był 1975 rok, to w przekazie ustnym występowałby już
z pewnością kardynał Wojtyła, a sama sprawa nabrałaby większego
rozgłosu. Poza tym ks. proboszcz wizytę kardynała z pewnością
odnotowałby w księgach parafialnych. Ale
to tylko takie głośne myśli na marginesie.
Podobnie na marginesie, zagadką pozostaje,
dlaczego żadna rudnicka parafia nie prowadzi swojego serwisu informacyjnego
w internecie ?
Tym większą, że diecezja sandomierska ma bardzo dobry i bogaty
serwis internetowy,
podobnie jak blisko 50 parafii z naszej diecezji.
wyslane przez M. Pędlowski
dnia 2005-05-05 16:49:30
--------------------------------------------------------------------------------
Z klasztoru z Leżajska otrzymałem
następującą informację:
- Kronikarz opisujący ten fakt odnotował,
że Ks. ARCYBISKUP KAROL WOJTYŁA PO ODPRAWIENIU MSZY ŚW.
I ZWIEDZENIU BAZYLIKI ODJECHAŁ DO LUBLINA. Więcej na ten temat
wiadomości nie posiadamy.
Z pozdrowieniem O. Stanisław Komornik
wyslane przez Kopernik dnia
2005-05-05 17:16:14
--------------------------------------------------------------------------------
Dzięki dużej życzliwości pracowników krakowskiego oddziału IMGW
mam już dane o pogodzie w Rudniku n/S
z 27 maja 1965.
Tego dnia nie zanotowano w Rudniku
burzy, wystąpił tylko mały opad deszczu o amplitudzie 3.5 mm
(pomiar od 7 rano 27.05 do 7 rano 28.05)
28 maja 1965 obserwator posterunku
meteorologicznego w Rudniku zanotował burzę odległą.
Dopiero 29 maja w Rudniku wystąpiła
potężna burza z gradem i opadem 37.7 mm (37.7 l/m2)
26 maja bez opadów.
Natomiast w Leżajsku burza miała
miejsce 27 maja, a opad wyniósł 13mm.
Jeśli przyjąć, że głównym powodem
noclegu Karola Wojtyły w Rudniku była burza, to dzień 27 maja
musimy w takim układzie wyeliminować.
Optymistyczne jest to, że w samym
Rudniku istniał wtedy posterunek meteorologiczny, w Krakowie są
dane archiwalne, a pracownicy IMGW są bardzo życzliwi i udostępnią
je gdy zajdzie potrzeba sprawdzenia innej daty.
wyslane przez JC dnia 2005-05-06
00:10:49
--------------------------------------------------------------------------------
No to mamy impas.... JC.
wyslane przez JC dnia 2005-05-06
00:22:24
--------------------------------------------------------------------------------
A tak jeszcze sobie myślę.... Może udałoby się ustalić kto był
tym "posterunkowym" w Rudniku. Może ten człowiek posiada
jakieś swoje stare zapiski przebiegu pogody. Takich dni kiedy
były burze, nie mogło być znowu tak wiele. Rocznie gdzieś około
10 dni.
Jednak mimo wszystko podróż z Przemyśla lepiej mi się tu wpisuje...
JC.
wyslane przez Kopernik dnia
2005-05-06 23:10:32
--------------------------------------------------------------------------------
Dane pogodowe zostawiłbym jako kryterium weryfikacji konkretnych
hipotez dat dziennych.
Jest jeszcze jeden ważny
kierunek poszukiwań. To księża, którzy mieszkali w tamtym czasie
w Rudniku. Mam nadzieję, że jeszcze żyją i uda się do nich dotrzeć.
wyslane przez M.Pędlowski
dnia 2005-05-17 19:29:09
--------------------------------------------------------------------------------
Z archiwum Kurii w Krakowie otrzymałem następującą informację:
"Niestety w księdze czynności
Bpa K. Wojtyły ani w innych materiałach nie ma
wzmianki o Jego pobycie w Rudniku.
Jeśli miało to miejsce, to między 26 a 29 maja, w trakcie któregoś
przejazdu. Jeśli burza była 26 lub 28 maja potwierdzałoby to zasłyszany
przekaz.
Podaję dane z księgi czynności (26-29 V 1965):
26 maj-Kalwaria
27 maj-Przemyśl-Katedra (godz. 19.00)
28 maj-Leżajsk -msza czytana(7.45)
Lublin-wykład na KUL-u
29 maj-Wieliczka-jubileusz kapłański i bierzmowanie(16.00)
Z poważaniem
ks. J. Raźny
Archiwum Kurii w Krakowie"