Po
wcześniejszym uprzątnięciu, dzisiaj nawierzchnia kortu numer
1 została wyrównana i ubita. Pozostało
jeszcze tylko zainstalować linie oraz siatkę i można zaczynać
rozgrywać pierwsze gemy. Rudnicka
młodzież, nie mogąc się doczekać,
póki co, trenuje i gra na ściance.
______________________
|
27.04.2008
Orzeł Rudnik - Tłoki Gorzyce 2:3 (0:3)
Bramki dla Orła strzelili : Młynarski i Marut.
______________________
25.04.2008
Strona www rudnickiego Domu Dziecka "Nasz
Dom Dzieciątka Jezus"
Dom Dziecka "Nasz Dom Dzieciątka Jezus" ma już
swoją stronę w internecie.
Można ją znaleźć pod adresem : http://naszdomrudnik.w.interia.pl/index.html
Jak piszą w dziale Aktualności jej autorzy : "strona
ruszyła 11 kwietnia,
a witryna została stworzona z myślą nie tylko o ludziach
związanych z tą placówką,
ale o wszystkich tych, którzy będą chcieli poznać jej funkcjonowanie
lub nawiązać
kontakt."
Informację
nadesłał Sławomir Sztaba - thx !
|
|
______________________
Te zdjęcia ucieszą bardzo wszystkich posiadaczy samochodów
w Rudniku.
O tym jak po zimie wyglądały rudnickie drogi nie
trzeba nikomu z nich
mówić. Fakt, że rozpoczęły się prace renowacji nawierzchni
dróg ma więc
niebagatelne znaczenie.
Zdjęcia nadesłał Waldemar Grochowski - thx !
|
|
______________________
23.04.2008
Nadeszły aż 3 emaile (Łukasz Nowak, Marian Pędlowski oraz
Po - thx) z informacją
o tym, że w internecie pojawiło się nowe forum, związane
z Rudnikiem i z wikliną :
http://www.stolicawikliny.pl/forumwikliny
Mimo nieco mylącej nazwy domeny, jak łatwo zauważyć, forum
to działa w ramach sklepu internetowego, w którym
można kupić wyroby z wikliny :
http://www.stolicawikliny.pl
|
|
______________________
22.04.2008
Joanna Burdzy zwyciężyła XII Ogólnopolski Turniej Szachowy
"Kielecka Wiosna", w kategorii dziewcząt do lat 10.
Duży sukces odnotowała też Barbara Trybowska, zajmując
drugie miejsce w kategorii dziewcząt do lat 8.
Turniej rozegrano w Kielcach 19 kwietnia.
Gratulacje !
______________________
20.04.2008
OKS Mokrzyszów - Orzeł Rudnik 2:2
Bramki dla Orła strzelili : Warchoł i Lewko.
______________________
Z cyklu - Rudnickie , wiklinowe klimaty
Pola nad Sanem, w pobliżu Rudnika, z niedawno posadzoną
wikliną.
|
|
______________________
19.04.2008
W prasie lokalnej o Rudniku
Wiklina walczy o cud
Tym, co zrobiono w Rudniku nad Sanem, zachwyca się cała Polska.
Jest szansa, by tutejsza inwestycja została uznana za jedną z
najlepszych w kraju.
Centrum Wikliniarstwa w
Rudniku nad Sanem pretenduje do prestiżowej nagrody "Polska
Pięknieje - 7 Cudów
Unijnych Funduszy". Rudnicka inwestycja została zakwalifikowana
do najlepiej wykorzystanych funduszy z Unii
Europejskiej i jako jedyni reprezentują Podkarpacie.
Jeszcze kilka lat temu Rudnik
nad Sanem pretendował do miana stolicy polskiego wikliniarstwa.
Teraz bez wahania może szczycić się nie tylko taką nazwą. Rudnicka
wiklina doskonale promowała nasz region podczas targów EXPO 2005
w Japonii. Do tego teraz rudnickie Centrum Wikliniarstwa pretenduje
do prestiżowej nagrody "Polska Pięknieje - 7 Cudów Unijnych
Funduszy"
Tradycja i nowoczesność
- Wraz ze zniknięciem spółdzielni
Wikplast w Rudniku nad Sanem zniknęły modelarnie, które kreowały
nowe wikliniarskie wyroby - opowiada Waldemar Grochowski, burmistrz
Rudnika nad Sanem. - Właśnie wtedy pojawił się pomysł powstania
Centrum Wikliniarstwa. Do tego przy tak powstałej instytucji idealnie
miało działać muzeum. Chcieliśmy także, aby
w takim miejscu można było zobaczyć jak powstają wiklinowe kosze
czy rzeźby. Marzyliśmy, aby każdy z naszych
gości mógł sam zrobić jedną z wiklinowych rzeczy. Część ludzi
pukała się w czoło twierdząc, że to niemożliwe.
My wierzyliśmy, że się nam uda.
Większość mieszkańców Rudnika nad
Sanem chciała, aby w Rudniku powstało muzeum wikliniarstwa. Burmistrz
poszedł
krok dalej. Jak się okazuje po kilku latach był to strzał w dziesiątkę.
Nie było
łatwo
- Pomysł utworzenia Centrum
Wikliniarstwa trafił na papier w roku 2001 - dodaje Waldemar Grochowski.
- Wtedy też złożyliśmy pierwszy wniosek o jego dofinansowanie.
Pieniądze miały pochodzić z polsko-szwajcarskiego funduszu
środków złotowych. Pierwsze podejście nie udało się. Następnym
razem złożyliśmy wniosek do Ministerstwa Kultury.
Tym razem także nie dostaliśmy wsparcia. W roku 2005 postanowiliśmy
starać się o środki z Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju
Regionów. Informacja o zakwalifikowaniu naszego projektu była
dla nas czymś cudownym.
W końcu udało się przekonać urzędników do naszego pomysłu. Był
to pierwszy i najważniejszy etap.
We wniosku określono,
że Centrum Wikliniarstwa powstanie w budynku po byłym ośrodku
szkolno-wychowawczym.
Wybór był jak najbardziej trafny, od roku 1998 stał pusty i niszczał,
a jego lokalizacja w centrum miasta dawała kolejne atuty.
Milion
na Centrum
- Cały projekt był wart ponad
1,4 miliona złotych - wspomina burmistrz Rudnika nad Sanem. -
Z własnego budżetu dołożyliśmy 340 tysięcy złotych. Spotkałem
się ze zdaniem, że za te pieniądze mogliśmy wybudować kilka dróg
i chodników. W pewnym momencie radość z powstania Centrum Wikliniarstwa
została trochę przytłumiona.
Kiedy okazało się, że nasza budowla i pomysł utworzenia Centrum
Wikliniarstwa został uznany za jeden
z najciekawszych i najpiękniejszych wiara i siły powróciły. Dla
nas jest to ogromna szansa na promocję miasta
i odwiedzenie miasta przez setki czy nawet tysiące turystów. To
daje wiarę, że kilka lat mojej pracy i uporu nie
poszło na marne. W tym czasie rudnicka
wiklina promowała nasz kraj podczas targów Expo 2005 w Japonii.
W nietypowy sposób wiklina została także wykorzystana w kampanii
reklamowej jednego z operatorów telefonii
komórkowej. O Rudniku zaczęło się głośno mówić nie tylko w polskich
mediach, ale również w europejskich telewizjach.
Co to za konkurs
?
Rudnicki projekt Centrum
Wikliniarstwa zyskał uznanie wśród jury konkursu "Polska
Pięknieje - 7 Cudów Unijnych
Funduszy". Nominowano go do najlepszych projektów w naszym
kraju. Do konkursu zaproszono 200 projektów współfinansowanych
przez Unię Europejską. Na ankietę odpowiedziało ponad 100 beneficjentów.
Właśnie z tego grona
w siedmiu kategoriach nominowano 21 projektów. Wśród nich jako
jedyne z Podkarpacia okazało się rudnickie Centrum Wikliniarstwa.
Wielki finał zaplanowano podczas pierwszego forum funduszy europejskich,
które odbędzie się 7 maja
w Warszawie.
- Wyróżnione projekty
to dobry przykład upiększania naszego kraju i wzrostu atrakcyjności
regionu - opowiada
Andrzej Szoszkiewicz, jeden ze współorganizatorów konkursu. -
Rudnik na tle wszystkich projektów wypada bardzo
dobrze. Szczególnie, że ma swoją specjalność, którą jest wiklina.
Rudnicka gmina poszła nawet krok dalej i promuje
nie tylko tradycyjne wyroby wikliniarskie, ale również współpracuje
z projektantami mebli i architektami.
Kapituła wybierając 7 cudów unijnych
funduszy będzie brała pod uwagę wpływ projektu na wzrost turystki
w regionie, współpracę z projektantami i architektami oraz promocję
projektu. Zwycięskie projekty zostaną nagrodzone specjalnymi statuetkami
oraz będą promowane podczas wielu imprez nie tylko w Polsce, ale
również w całej Unii Europejskiej.
[Sławomir Czwal , Echo
Dnia]
______________________
18.04.2008
Konkurs "Polska pięknieje - 7 cudów unijnych funduszy"
Centrum Wikliniarstwa w Rudniku
pośród nominowanych
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zainicjowało konkurs zrealizowany
przy współpracy Wydawnictwa Pascal oraz firmy Smartlink. Do udziału
w pierwszej edycji konkursu zaproszeni zostali beneficjenci funduszy
unijnych, którzy w latach
2004-2006 uzyskali dotacje z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego,
Europejskiego Funduszu Społecznego
i Funduszu Spójności. Wśród 90 nadesłanych projektów, Kapituła
Konkursu, nominowała do głównej nagrody
21 projektów.
Nagrody przyznawane będą w siedmiu kategoriach :
- Rewitalizacja
- Zabytek
- Produkt promocyjny (wydawnictwo, portal, kampania promocyjna)
- Obiekt turystyczny/gastronomiczny
- Wydarzenie (festiwal, targi, jarmark)
- Współpraca transgraniczna
- Rozwój turystyki na obszarach wiejskich
W kategorii "Rozwój turystyki na obszarach wiejskich"
nominowane zostało rudnickie Centrum Wikliniarstwa.
Strona z wykazem nominowanych - link.
(pdf)
Więcej o tym konkursie można przeczytać
na stronach
poświęconych funduszom strukturalnym
Szczegółowe informacje o nominowanych obiektach
znajdą się wkrótce w nowym serwisie www.polskapieknieje.pascal.pl
[Informację o konkursie nadesłał Waldemar Grochowski -
thx!]
______________________
17.04.2008
W prasie lokalnej o Rudniku
Wiklina w prestiżowym albumie
Rudnickie Centrum Wikliniarstwa znalazło się
w gronie 25 najlepszych projektów współfinansowanych przez
Unię Europejską. Listę superprojektów w specjalnym albumie opublikowało
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego.
Obok rudnickiej placówki wśród wyróżnionych znalazły się m.in.
pałac w Wilanowie, poznańska fara i pałac Ogińskich
w Siedlcach.
Ministerstwo
Rozwoju Regionalnego opublikowało album "Polska odnowa. Najlepsze
praktyki wykorzystania funduszy
unijnych w latach 2004-2006", znalazł się w nim opis 25 najlepszych
projektów wykorzystania funduszy unijnych.
Album podzielono na sześć części tematycznych: dziedzictwo odkryte
na nowo, fundusze na szlaku, szkoła tworzenia, innowacyjni i przedsiębiorczy,
czyściej i szybciej, i w trosce o życie. Rudnickie centrum znalazło
się w części
poświęconej szkole tworzenia. Oprócz opisu, zamieszczono tam także
zdjęcia obrazujące działalność placówki.
Przy wyborze najlepszych projektów brano pod uwagę nie tylko pomysł
i wykorzystanie pieniędzy unijnych, ale także
dalszy rozwój placówki.
- Umieszczenie centrum w gronie 25 najlepszych projektów jest
zbiorowym sukcesem całego miasta, od samego
zalążka idei, przez pomysł założenia Centrum Wikliniarstwa i Łowiectwa,
skończywszy na obecnym Centrum Wikliniarstwa
- podkreśla Waldemar Grochowski, burmistrz miasta. - Nad projektem
pracowali urzędnicy z magistratu, pracownicy Miejskiego Ośrodka
Kultury oraz sami wykonawcy. Mieli trudne zadanie. Budynek, w
którym znajduje się Centrum Wikliniarstwa jest zabytkowy i był
w bardzo złym stanie technicznym. Ale udało się.
Oprócz rudnickiego Centrum Wikliniarstwa wśród najlepszych
projektów współfinansowanych przez Unię Europejską
znalazły się m.in. zespół klasztorny w Gościkowie - Paradyżu,
Ośrodek Turystyczno-Rekreacyjny w zespole pałacowym
w Kamieniu Śląskim, Centrum Wystawienniczo-Regionalne w Tczewie,
Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema,
Publiczna Szkoła Podstawowa w Niwiskach oraz Centrum Sztuki Filmowej
w Katowicach.
[dag, Sztafeta]
______________________
Z prasy lokalnej
W Rudniku nad Sanem duży kłopot z lokalem
Burmistrz stawia kontrę
Stowarzyszenie
Promocji i Rozwoju Ziemi Rudnickiej chce skutecznie promować gminę
i wikliniarstwo.
Na początek zwrócili się do burmistrza Rudnika nad Sanem o użyczenie
im pomieszczenia. Ten odmówił. Twierdzi,
że "tuzy przedsiębiorczości i intelektualistów" są w
stanie wynająć pomieszczenia na wolnym runku.
Stowarzyszenie Promocji i Rozwoju Ziemi Rudnickiej imienia Hrabiego
Ferdynanda Hompescha z Rudnika nad Sanem
oficjalnie zaczęło działać pod koniec ubiegłego roku. Jednym z
głównych celów ich działania jest promowanie miasta
i idei wikliniarstwa.
Alternatywa dla burmistrza
- Działalność stowarzyszenia ma być alternatywną i uzupełniającą
formą formę promocji i rozwoju gminy do działań
podejmowanych przez burmistrza - mówi Marian Pędlowski, prezes
stowarzyszenia. - Uważamy, że zarówno sposób
promocji jak i oddziaływanie na rozwój gminy jest niewystarczający.
W tym zakresie jest wiele do zrobienia. Już na
początku naszej działalności napotykamy na opór burmistrza.
Rudnickie stowarzyszenie już dwukrotnie zwracało się do burmistrza
o użyczenie im lokalu pod działalność statutową. Pierwszym razem
burmistrz odmówił im z powodu braku lokalu. Choć teraz pojawiło
się miejsce to jednak burmistrz
ponownie odmówił. W tym samym czasie już drugi lokal otrzymało
stowarzyszenie emerytów i rencistów.
Intelektualiści i przedsiębiorcy
- Wspomogłem stowarzyszenie emerytów i rencistów, bo mają ograniczone
środki finansowe najczęściej niskie
emerytury i renty, a powinni w godnych warunkach spędzać wolny
czas - argumentuje Waldemar Grochowski,
burmistrz Rudnika nad Sanem. - W wielu przypadkach są osobami
samotnymi i nie można ich zostawić samym sobie. Stowarzyszenie
promocji i rozwoju skupiające intelektualistów i tuzy przedsiębiorczości
jest w stanie wynająć
pomieszczenia na wolnym rynku. Co prawda mamy teraz wolne lokale
po byłej siedzibie ośrodka pomocy społecznej,
ale wykorzystamy je na potrzeby urzędu gminy. Prawdopodobnie będzie
tam archiwum i miejsce spotkań Klubu
Integracji Społecznej. W tej sytuacji gmina w swoich zasobach
nie ma wolnych pomieszczeń.
W stowarzyszeniu w składzie zarządu stowarzyszenia są między innymi
Mariusz Lachowicz, Stanisław Górski oraz
Anna Olko. Formalnie działają od grudnia ubiegłego roku. W połowie
maja planują wyjazd rudnickich harcerzy do Czech,
gdzie pochowany został hrabia Ferdynand Hompesch.
[Sławomir Czwal, Echo Dnia]
______________________
16.04.2008
Rudnicka wiosna
Na staw przed zaporą po zimowej przerwie wróciły
wiklinowe ptaki - rzeźby.
(zdjęcia z archiwum)
|
|
______________________
15.04.2008
Jeszcze tak niedawno oglądaliśmy zdjęcia z budowy, a dzisiaj
nowy Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej "Rudnik"
jest już w pełni
funkcjonalnym obiektem.
|
|
______________________
Dzisiaj (we wtorek) i w czwartek, 17 kwietnia o 20:00, TVM Stalowa
Wola po raz kolejny wyemituje
wykład Janusza Chmiela pt. "Przesłanie z przeszłości.
Perspektywy wikliniarstwa w kontekście tradycji
Prasko-Rudnickiej Fabryki Koszyków".
To warto zobaczyć.
______________________
14.04.2008
Grzegorz Sekulski nadesłał link (thx) do kolejnych galerii
swoich zdjęć.
Nowa galeria, w której część zdjęć to fotografie naszego miasta
- link:
http://picasaweb.google.pl/gsrns72/MiastaNoca
Zaktualizowana ostatnio galeria pod tytułem "Rudnik"
- link :
http://picasaweb.google.pl/gsrns72/Rudnik
______________________
13.04.2008
Do zdjęć grobu hrabiego Ferdynanda Hompescha, opublikowanych tu
9 kwietnia, został dołączony
email od Mariana Pędlowskiego (thx), w którym opisał on
historię odkrycia faktów z tym związanych.
Link.
______________________
Orzeł Rudnik - Unia Zdziary Jarocin 4:1 (1:0)
Bramki dla Orła : Młynarski, Pikor, Warchoł i Dudzik.
______________________
12.04.2008
Śladami hrabiego Ferdynanda
Hompescha - wyprawa do Jaroslavic
Potrzeba
"wyprawy" do Jaroslavic powstała po jesiennej
prelekcji Pana
Janusza Chmiela (25 październik 2007 r.) o życiu i działalności
hrabiego Ferdynanda Hompescha. Do ukończenia prac nad biografią
autorowi
brakowało informacji o miejscu pochówku Hrabiego.
Ponieważ w Urzędzie
Gminy w Jaroslawicach nie rozumiano
nadsyłanych zapytań w języku polskim, pozostawały one bez
odpowiedzi. O przygotowanie pobytu w Jaroslavicach oraz
o powiadomienie władz lokalnych o celach wizyty i przygotowanie
potrzebnych informacji poprosiliśmy naszych Przyjaciół z
Czech,
z miejscowości Sucha Górna.
Ich działania zaowocowały tym, że wszystkie napływające
zapytania
z Polski i z Rudnika nad Sanem były kierowane do Pana dr
Martina
Markela - autora książki "Dzieje Jaroslavic".
Pomoc w podróży po Czechach, zadeklarował zastępca starosty
z Gminy Sucha Górna Pan Josef Žerdik. On także wytłumaczył
staroście w Jaroslavicach oraz Panu dr Martinowi Markelowi,
że rudniczanom zależy na odnalezieniu grobu Ferdynanda Hompescha
i umówił w dogodnym dla nich terminie spotkanie - na 10
kwietnia
2008 r., w Jaroslavicach.
|
|
18 lutego 2008 r. Pan Józef Žerdik
powiadomił nas telefonicznie, że hrabia Hompesch jest pochowany
na cmentarzu w Jaroslavicach.
5
marca 2008 r. po kolejnej prelekcji Pana Janusza Chmiela
w Centrum Wikliniarstwa ustaliliśmy szczegóły
wyprawy do Jaroslavic.
Wyprawa
mająca na celu odwiedzenie grobu Ferdynanda Hompescha doszła
do skutku
w dniach 9-10-11 kwietnia 2008 r.
Pod
płytą nagrobną znajdują się schody prowadzące do miejsca,
w którym złożono ciało
hr. Ferdynanda Hompescha oraz ciała jego dwóch synowców
Piusa i Paula. Mogą tam być pochowani
i inni członkowie rodu, ale tego nie udało się jeszcze dokładnie
ustalić.
W czasie wizyty powstały wątpliwości, co do przyczyn i miejsca
śmierci Hrabiego. Pan Martin Markel
zadeklarował, że odnajdzie akt zgonu i sprawę wyjaśni.
Na zdjęciu nr 6 od
prawej :
Josef Žerdik - zastępca starosty z Gminy Sucha Górna, Janusz
Chmiel, dr Martin Markel - autor książki
"Dzieje Jaroslavic" oraz Waldemar Grochowski.
Zdjęcia i relację z wyprawy do Jaroslavic nadesłał Waldemar
Grochowski - thx !
W najbliższy poniedziałek więcej o tej niezwykle interesującej
wizycie będzie się można dowiedzieć
z oficjalnej strony naszego miasta.
|
______________________
Z cyklu - Rudnik w obiektywie aparatu
Budowa przy zjeździe z obwodnicy w kierunku ulicy Sandomierskiej
|
|
______________________
11.04.2008
Z prasy lokalnej
Książka o losach rodziny Tarnowskich
Żeby wypożyczyć książkę "Ostatni mazur" w Tarnobrzegu,
trzeba zapisać się do kolejki.
Dorota Łukasiewicz z Miejskiej
Biblioteki Publicznej w Tarnobrzegu: - O tę książkę pytają czytelnicy
bez przerwy.
(W. Wojtkowiak) Szefowa biblioteki w Rudniku marzy, by zdobyć
egzemplarz z dedykacją Andrew Tarnowskiego.
Jest w końcu wnukiem Hieronima, właściciela rudnickiego dworu,
gdzie swoją opowieść o losach Tarnowskich
zaczyna ...
Pasjonująca lektura - mówią
ci, którzy książkę przeczytali. - Dobrze się czyta i słucha -
poleca Maria Zygmunt,
dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki w Rudniku nad Sanem. Dla niej,
kronikarki lokalnych dziejów, pieczołowicie
gromadzącej informacje o rudnickiej linii Tarnowskich, ta książka
wypełnia sporo luk o ich życiu tutaj.
Wieczorem z przyjemnością nastawia
radiową "Trójkę", gdy losy rodziny Tarnowskich czyta
Adam Ferency. Przenosi słuchaczy w dwudziestowieczne dzieje znakomitego
galicyjskiego rodu herbu Leliwa. Świat arystokracji, który
zdmuchnęły dwie straszne wojny ubiegłego stulecia, jej rodzinne
dramaty wzruszają.
Autor rzetelnie, bez skrępowania opisał historię rodu Tarnowskich:
trudne lata w czasie wojen, tułaczki po całym
świecie, później emigracji i komunizmu, ale też skomplikowane
współczesne relacje i związki w rodzinie, swoje emocje
i wspomnienia z dzieciństwa. Reakcje czytelników są entuzjastyczne.
Chciałem
poznać swoje korzenie
Wszystko zaczęło się od tego,
że wychowany w Wielkiej Brytanii Andrew Tarnowski, syn Stasia
z jego pierwszego małżeństwa z Choquette, wnuk Hieronima, nie
wiedział prawie nic o swoich polskich korzeniach. O rodzinnym
gnieździe, tarnobrzeskim Dzikowie, o linii rudnickiej, z której
wywodzą się jego ojciec i przyrodnie rodzeństwo. Pragnął poznać
ludzi i miejsca, z których się wywodził.
Wypytywał więc członków rodziny, a oni opowiadali mu różne historie,
także bardzo prywatne i poufne. - Notowałem je,
jako dziennikarz. A kiedy poznałem, byłem tak zadziwiony, że postanowiłem
wydać książkę - wyjaśniał Andrew Tarnowski, który w środowy wieczór
był gościem radiowej audycji. Na kilka dni zawitał do Polski,
by promować swoją opowieść
o miłości, namiętności i stracie.
- Opisałem wszystko tak,
jak słyszałem. Uznałem, że książka powinna być pomnikiem wystawionym
dla ludzi,
od których się wywodzę i że ten pomnik powinien być prawdziwy,
jak tylko to możliwe...
Rodzina
czuje wielki żal
I książka taka jest. Rzeczywiście
bardzo dobrze napisana, co przyznają członkowie rodziny Tarnowskich.
Jednak
autorowi nie mogą wybaczyć, że oprócz chwalebnych historii zawarł
w niej także intymne szczegóły i plotki.
Powszechnie wiadomo, że Tarnowscy
dobrze zapisali się w historii Tarnobrzega. Fundowali szkoły,
szpitale, wspierali sierocińce, dożywiali ubogich. Zdzisław Tarnowski
ryzykował życie, broniąc swoich poddanych. O jego chwalebnych
czynach jest dużo. Jak również i to, że był autokratą, despotą,
miał romans i nieślubną córkę.
Andrew Tarnowski potraktował swoich przodków bez żadnej taryfy
ulgowej. Nie wahał pisać o romansach, pijaństwie
i zachowaniach, jakich nie wyciąga się na widok publiczny.
- Po cholerę takie rzeczy opisywać
? - unosi się Jan Tarnowski, wnuk Zdzisława z Dzikowa. - Po co
całemu światu
opowiadać rzeczy niesprawdzone i niechlubne dla rodziny? Angielskie
powiedzenie mówi, jak się ma jakieś trupy, to się
je zamyka w szafie, a nie wystawia na widok publiczny.
Obowiązuje zasada. Na temat Andrew
Tarnowskiego i książki rodzina z dziennikarzami nie dyskutuje.
Jan Tarnowski
nie może jednak wytrzymać, bo na usta ciśnie mu się wiele pretensji.
Jak jego kuzyn śmiał zrobić coś takiego ?
Wiele rzeczy można było pominąć, nawet inaczej opisując pewne
sprawy lub jasno powiedzieć, że to są plotki.
On je pisze, jakby to była Ewangelia.
Książka ukazała się, mimo protestów
innych Tarnowskich. Są w niej, słyszymy, rzeczy ośmieszające.
Choćby noc
poślubna Hieronima. Wypomina kuzynowi, że cytuje anegdoty wuja
Tomka Zamoyskiego wraz z jego zastrzeżeniem,
że są nie do powtarzania, bo wielu plotek o zmarłych już nie sposób
potwierdzić.
- Andrew jest dziennikarzem, przyzwyczajonym,
by sprawdzać po kilka razy tekst przed publikacją. A o własnej
rodzinie pisze rzeczy, które są niesprawdzalne... Nie pytał, czy
może, czy to prawda. Jego ciotka Zofia nie zgadza
się na przykład z plotkami na temat swojego ojca Hieronima.
Dziś, słysząc pytanie, czy było warto
narażać się rodzinie, Andrew Tarnowski usprawiedliwia się: - Po
części dlatego,
że jestem dziennikarzem, respektowałem dokładność i prawdę. Wiedziałem,
że jeśli usunę jakieś fakty, książce będzie brakowało spójności,
nie będzie miała żadnej wartości.
- Książka się podoba, bo ludzie lubią
takie historie - uważa Jan Tarnowski, ale jemu wydaje się, że
rzuca cień na całe środowisko ziemiańskie. Wszyscy mogą pomyśleć:
banda degeneratów i ludzi, którzy sobie pozwalali na różne rzeczy.
Lepiej rozumiemy
swoją historię
O tym, że zanosi się na rodzinny
skandal, Tadeusz Zych, tarnobrzeski historyk i autor wielu publikacji
o dziejach rodziny Tarnowskich, usłyszał już dwa lata temu w prywatnej
rozmowie z Janem Tarnowskim. Burzę wywołało angielskie wydanie
książki.
Polskie wydanie zawiera już informację,
że autor w 2006 roku został usunięty ze Związku Rodziny Tarnowskich.
Padały zarzuty o kalanie rodowego gniazda.
- Zacząłem czytać tę książkę, spodziewając się czegoś niesamowitego,
a nie znalazłem żadnych skandali - mówi
dr Tadeusz Zych. Jedynie dramatyczne, świetne spisane losy i relacje.
- Prawdziwym bohaterem jest tu dla mnie wojna, która sprawia,
że ludzie, będący przez wieki na piedestale, nagle lądują na bruku.
I gdy tracą wszystko, pokazują,
że szlachectwo naprawdę nie tkwi w tytułach. Zachowują godność.
Na kanwie losów Andrew Tarnowskiego
i jego najbliższych pokazane są zmierzch epoki, historia kraju
i społeczeństwa.
Urzeka siła tradycji, wewnętrzny przymus służenia ojczyźnie, jaki
mają ludzie, którzy swoje życie traktowali lekko,
a stają się bohaterami. Najwspanialsze dla czytających jest właśnie
to, że poprzez historię konkretnych, bliskich ludzi poznajemy
historię kraju, Europy i świata.
- Natomiast zupełnie nie robią na
mnie wrażenia pikantne szczegóły z alkowy - dodaje Zych. Wydawca
próbował
reklamować książkę w atmosferze skandalu, co jest rzeczą naturalną.
Jednak to, że mężczyźni lubili kobiety, a one
lubiły mężczyzn jest normalne w każdej sferze. Co za różnica,
czy to się dzieje w stogu siana czy w przepysznej
komnacie. Nie mogło się to oczywiście spodobać żadnej rodzinie.
Każdy z nas chciałby być niczym rycerz bez skazy,
ale takich ludzi nie ma.
- Dla mnie ta książka, która niby
miała w złym świetle obalić mit arystokracji, potwierdziła siłę
tej grupy społecznej,
która już nie istnieje. A to, że pokazano przy okazji jej słabostki,
dowodzi, że byli normalnymi ludźmi, jak my wszyscy.
[Wioletta Wojtkowiak, Echo Dnia]
______________________
10.04.2008
W prasie lokalnej o Rudniku
Nowa wystawa w Centrum Wikliniarstwa
Droga do malarstwa
Anna Baran to kolejna artystka, której prace można
oglądać w galerii malarskiej w Rudniku nad Sanem.
To już druga wizyta malarki w wiklinowym grodzie. W lipcu prace
rzeszowskiej artystki prezentowane były w czasie
wystawy zbiorowej grupy twórczej "Droga".
Anna Baran jest osobą o wielu talentach. Ukończyła Politechnikę
Rzeszowską wydział inżynierii i budownictwa oraz
szkołę muzyczną I i II stopnia w klasie fortepianu. W 2002 roku
ukończyła studia w Instytucie Sztuk Pięknych
Uniwersytetu Rzeszowskiego o specjalności malarstwo. - Od tamtej
pory, kiedy uzyskałam tytuł magistra edukacji plastycznej, jestem
artystą i to bardzo aktywnym. Cały czas tworzę - opowiada malarka.
Od kilku lat należy
także do grupy twórczej "Droga" działającej przy Wojewódzkim
Domu Kultury w Rzeszowie.
Anna Baran swoją przygodę ze sztuką plastyczną zaczynała od rysunku.
Dziś wśród jej prac dominuje malarstwo
olejne. Na wystawie w Rudniku można zobaczyć trzy prace z początkowego
okresu jej twórczości. Rysunki wykonane piórkiem i tuszem powstały
pod wpływem fascynacji dziełami Michała Anioła. - Zachwycam się
jego pracami, szczególnie freskami w Kaplicy Sykstyńskiej - wyjaśnia
malarka. - Stąd na wystawie fragment "Ukrzyżowania..."
oraz rysunek
Piety Rondenini.
Na wystawie w rudnickim Centrum Wikliniarstwa można zobaczyć także
pejzaże jesienne i zimowe Anny Baran.
Artystka w wyjątkowy sposób uchwyciła magię żydowskiego cmentarza
w Kolbuszowej. Nie zabrakło także widoków
z okolic rodzinnego miasta artystki, Rzeszowa. - Jest tu też jeden
cykl obrazów zainspirowanych moimi fascynacjami muzycznymi - mówi
Anna Baran. - Jestem bardzo mocno związana z muzyką, dlatego też
ten cykl tak wyraźnie zaistniał
i zdominował ekspozycję.
Wystawa malarstwa i rysunku Anny Baran można oglądać w Rudniku
do końca kwietnia.
[dag, Sztafeta]
______________________
9.04.2008
Dzięki
pomocy doktora Martina Markela z Czech,
Marianowi Pędlowskiemu, jako pierwszemu udało się potwierdzić,
iż grób hrabiego Ferdynanda Hompescha
znajduje się w Jaroslavicach. Tak wyglądają zdjęcia
grobu nadesłane przez Mariana Pędlowskiego (thx).
Oto jak do tego doszło - email (z 12.04)
od Mariana Pędlowskiego :
. |
|
W kwietniu 2002, po objęciu funkcji prezesa
Towarzystwa Miłośników Ziemi Rudnickiej, jednym z moich
głównych
zadań było uzupełnienie biografii hr. Ferdynanda Hompescha.
Równoległe poszukiwania prowadził Janusz Chmiel.
To on pierwszy ustalił, iż miejscowością skąd Hompesch przybył
do Rudnika były Jaroslavice w Czechach. Pisaliśmy
o tym w "Przeglądzie Rudnickim" nr 2/2004 (30),
str. 15-19. Już od tego czasu każdy z nas snuł plany wyjazdu
do Jaroslavic.
Pierwszy, realny plan "wyprawy"
w poszukiwaniu śladów hrabiego pojawił się w naszym (KKW
"Czas na zmiany"),
programie wyborczym. Mówiłem o tym podczas naszego spotkania
wyborczego jesienią 2006 roku. W styczniu
2007 roku przesłałem email do władz Jaroslavic :
Szanowny Panie Starosto,
nazywam się Marian Pędlowski - jestem radnym Rady Miejskiej
w Rudniku nad Sanem. Jest to małe miasteczko
w południowo-wshodniej Polsce, w woj. podkarpackim, słynny
ośrodek wikliniarski. Od dawna interesuję się życiem
hr. Ferdynada Hompescha, znanego też w Jaroslavicach. Hr.
Hompesch był właścicielem Rudnika. To dzięki niemu
w Rudniku powstał w Rudniku przemysł wikliniarski. Od tego
czasu dla mieszkańców Rudnika i okolic było to jedno
z głównych źródeł utrzymania. Hr. Hompesch był rudnickim
dobrodziejem. W 1904 roku mieszkańcy ufundowali Mu
pomnik - popiersie, który stoi do dziś. Wspólnie z rudnickimi
harcerzami zaplanowaliśmy wyjazd do Waszego miasta
w poszukiwaniu śladów hr. Hompescha. Bylibyśmy bardzo wdzięczni
za przychylność i pomoc z realizacji naszego planu. Bardzo
proszę o kontakt (na razie poprzez mail).
Serdecznie pozdrawiam.
Marian Pędlowski
22 stycznia 2007 roku
otrzymałem odpowiedź od władz Jaroslavic:
Vážený pane Pedlowski,
jsme rádi, že jste se na nás s Vaąí prosbou obrátil. Pan
Hompesch byla v dějinách Jaroslavic významná postava.
V současné době vyąla kniha Dějiny Jaroslavic, v které se
o jeho osobě můžete mnohé dozvědět. Pokud ji budete chtít
zaslat na Vaąi adresu, podejte mi zprávu. Zároveň Vás zveme
k návątěvě Jaroslavic. Jsme Vám schopni zajistit odborný
výklad k jejich dějinám od autora knihy Dějiny Jaroslavic
Dr. Markela.Těąíme se na Vaąi návątěvu.
S pozdravem
Marika Vasmanska
Dzięki pomocy Mariusza
Kowalczyka z Ambasady Czeskiej otrzymałem pełne tłumaczenie
tekstu na język polski :
Szanowny Panie,
Cieszy nas, że zwrócił się Pan do nas z Pańską prośbą. Pan
Hompesch to wybitna postać w historii Jaroslavic.
Niedawno ukazała się książka pod tytułem Historia Jaroslavic,
w której można się wiele dowiedzieć na jego temat.
Jeśli zechciałby Pan, byśmy przesłali Panu tą książkę na
podany adres, proszę się do nas zwrócić. Jednocześnie
serdecznie zapraszamy do odwiedzenia Jaroslavic. Możemy
Panu zapewnić fachowy wykład na temat ich historii poprowadzony
przez autora powyższej książki pana dr Markela. Jeszcze
raz serdecznie zapraszamy.
Jak się okazało nie
było żadnego problemu z nawiązaniem kontaktu z władzami
Jaroslavic. Od tej chwili rozpocząłem przygotowania. Poprosiłem
ks. Sławka o udział w wyprawie wraz z harcerzami. Ksiądz
Sławek wyraził ogromne zainteresowanie oraz chęć udziału
w wyprawie. Poprosiłem również Janusza Chmiela o wzięcie
udziału w wyprawie. Organizacja zaszła już tak daleko, iż
Pani Marika na moją prośbę zarezerwowała miejsca w hotelu
na maj 2007.
Następnie do Burmistrza
Waldemara Grochowskiego skierowałem pismo:
Rudnik nad Sanem, dnia
5 lutego 2007 roku
Burmistrz Gminy i Miasta Rudnik nad
Sanem
Uprzejmie informuję,
iż podjąłem czynności zmierzające do zorganizowania wyprawy
rudnickich harcerzy do Jaroslavic
w Czechach, w poszukiwaniu śladów hrabiego Ferdynanda Hompescha.
Uzyskałem zapewnienie o pomocy w tym
zakresie od przedstawicieli władz tej miejscowości. Bardzo
proszę o potwierdzenie włączenia się do przygotowania
tej wyprawy.
Burmistrz w piśmie
z dnia 26.02.2007 roku oświadczył, iż nie zamierza włączyć
się do organizacji wyprawy.
Niestety z przyczyn o których
nie chcę mówić, zmuszony byłem odwołać wyjazd i przełożyć
go na rok 2008.
Na początku tego roku
wróciłem do planu wyjazdu. Przesłałem meila do władz Jaroslavic.
Okazało się, że Pani Marika
już nie pracuje i odpowiedzi udzielił osobiście Pan Starosta
Zalesiak. Nawiązałem też kontakt z doktorem Markelem. Ustaliliśmy
termin spotkania. Publicznie ogłosiłem orientacyjny termin
wyjazdu. Poprosiłem też doktora Markela
o przesłanie fotografii grobu hrabiego Hompescha. Fotografie
otrzymałem 7 kwietnia po południu. Był już zatem
naoczny dowód na istnienie w Jaroslavicach grobu hrabiego.
Z ogromnym zaskoczeniem przyjąłem
informację o tym, iż 10 kwietnia br. Burmistrz Grochowski
zorganizował swoją "wyprawę" do Jaroslavic. Nie
sposób nie zauważyć, iż zrealizował część mojego planu.
Oczywiście miał prawo
wyjazdu do Jaroslavic, ale termin nie przypadkowo zbiegł
się z naszym planowanym wyjazdem w maju.
Burmistrzowska wyprawa nie ma jednak większego wpływu na
nasze plany wyjazdu do Jaroslavic w maju br.
Warto przy tym zauważyć, iż ja nie miałem żadnych problemów
z nawiązaniem kontaktu z władzami Jaroslavic
i nie potrzebowałem żadnych pośredników. Ponadto, dobrze
na przyszłość wróży wyprzedzanie przez Burmistrza
realizacji moich planów.
Marian Pędlowski
|
______________________
7.04.2008
Telewizja Miejska Stalowa Wola w programie "Bez komentarza"
emituje relację z przesłuchań świadków
w procesie szefa niżańskiego Urzędu Bezpieczeństwa - Mieczysława
P.
W tej audycji zeznają świadkowie, mieszkańcy Rudnika.
______________________
Kibice Orła Rudnik przysłali email (thx), w którym informują,
że wczoraj założyli nowe Forum Kibiców Orła Rudnik.
Zapraszają do odwiedzin i dyskusji.
Forum można znaleźć pod adresem : www.orzel-rudnik.bo.pl
______________________
6.04.2008
Z emaili od Czytelników :
" Jeśli chodzi o bobry "mieszkające"
przy mostku na ulicy Kończyckiej - wystarczy posiedzieć cichutko
na moście
i można (przy odrobinie szczęścia) zobaczyć je "w akcji".
Te z natury płochliwe zwierzątka mają za nic ludzi
spacerujących po ich terenie.
Inne zwierzęta świadczące
o czystości naszych rzek to raki w Rudnej. Niestety, to co mi
się udało dzisiaj złapać**
okazało sie rakiem pręgowatym (amerykańskim).
**Oczywiście wszystkie dwa zwierzątka wróciły
do wody. "
______________________
Iskra Sobów - Orzeł Rudnik 1:0
______________________
5.04.2008
Z emaili od czytelników :
Witam.
Ten żart o rudnickim liceum był delikatnie przesadzony.
Ze swojego otoczenia wiem, że pewna część młodzieży była bardzo
zadowolona z tej informacji,
wręcz, że tak to ujmę, skakała z radości.
Mieli nadzieję, że wreszcie coś się ruszyło i będzie inaczej,
a tu pozostali zawiedzeni.
______________________
W prasie lokalnej o Rudniku
Rudnik nad Sanem ma budżet na 2008 rok
Podzielili 20 milionów
Blisko 3 miliony złotych wydadzą na drogi gminne,
1,8 miliona złotych na wodociąg i milion na kanalizację.
Tak w skrócie można przedstawić najważniejsze pozycje w budżecie
Rudnika nad Sanem na 2008 rok.
- Uchwalanie budżetu przypomina naciąganie kusej kołderki. Aby
dać jednym musimy zabrać innym - stwierdza radna
Jadwiga Tarnawska. Tak było i tym razem. Radni musieli podzielić
20,4 miliona złotych, a potrzeb było tyle,
że przydałaby się i dwa razy większa kwota. Jak czytamy w uchwale
budżetowej, w 2008 roku miasto i gmina
dysponować będą kwotą 16,4 miliona zł własnych środków. Pozostałe
4 miliony zł pochodzić będą z pożyczek i kredytów.
Do gminnej kasy wpłyną pieniądze m.in. z subwencji oświatowej
w kwocie 7,6 min zł, z podatków - 4,5 mln zł
oraz finanse na realizację zadań z zakresu pomocy społecznej -
3,7 mln zł.
W bieżącym roku inwestycje dotyczyć będą głównie budowy kanalizacji
i wodociągu. Na budowę wodociągu w Rudniku przewidziano prawie
1,9 miliona zł. Dużą kwotę, milion złotych, przewidziano także
na budowę kanalizacji w Przędzelu.
Z inwestycji "naziemnych" urząd zaplanował remont budynku
biblioteki i świetlicy w Kopkach z adaptacją pomieszczeń
na zbiory wikliniarskie. Na ten cel gmina wyda 10 tys. zł. Dużo
więcej kosztować będą bieżące remonty dróg gminnych.
W budżecie zarezerwowano na ten cel 2,9 miliona zł.
Gmina przeznaczyła także dotację dla powiatu w wysokości 25 tys.
zł na remonty dróg powiatowych.
W budżecie znalazły się także inne dotacje. 162 tys. zł otrzyma
na swoją działalność Ochotnicza Straż Pożarna.
Blisko 300 tys. zł powędruje na konto przedszkola "Ochronka".
MOK dostanie 377 tys. zł, biblioteka - 130 tys. zł,
a MOSiR - 272 tys. zł. W budżecie zarezerwowano także 25 tys.
zł na promocję gminy.
[dag, Sztafeta]
______________________
W prasie lokalnej - O Rudniku
Czy przyszły papież dwa razy skrycie odwiedził Rudnik ?
Tajemnicza wizyta
Ostatnio odżyły w Rudniku nad Sanem dyskusje dotyczące
prawdopodobnego pobytu Karola Wojtyły w tym mieście.
Podstawą do wysnucia takiej hipotezy była jedna z audiencji Papieża,
podczas której powiedział :
"Doskonale pamiętam Rudnik nad Sanem, bo na plebanii spędziłem
noc, chroniąc się przed burzą. Byłem wtedy biskupem krakowskim
i zatrzymaliśmy się na nocleg u miejscowego proboszcza".
Innym razem Papież, gdy usłyszał od nieżyjącej
już lokalnej poetki Genowefy Szast: "Ojcze Święty, ja przyjechałam
z Polski, z małego Rudnika nad Sanem", powiedział krótko:
"Znam".
Kierowca nie pamięta
Niestety, wieloletni kierowca kardynała Karola Wojtyły
Józef Mucha nie pamiętał takiego zdarzenia, również
w kronice parafialnej nie ma na ten temat żadnego wpisu.
- Rozmawiałem z panem Józefem Muchą: rzeczywiście, nie pamięta
tego zdarzenia - twierdzi Marian Pędlowski, rudnicki regionalista.
Józef Mucha był kierowcą Karola Wojtyły przez 16 lat, a więc od
roku 1962, gdy ten był już biskupem pomocniczym,
później metropolitą krakowskim. Przyznał, że wielokrotnie jeździł
z kardynałem Karolem Wojtyłą trasą Lublin-Przemyśl
i do wizyty w Rudniku mogło dojść podczas jednego z tych przejazdów.
Przypuszcza jednak, że takie zdarzenie mogło
mieć miejsce za czasów jego poprzednika, który zmarł w 2003 roku.
Jechał z Leżajska
Było to prawdopodobnie w połowie lat sześćdziesiątych.
Marian Pędlowski razem z kolegą, Wiesławem Dybką,
spróbowali ustalić dokładną datę tej wizyty. Wiadomo było bowiem,
że pobyt wymusiła pogoda. Brakowało jednak
punktu zaczepienia. Ustalili, iż 28 maja 1965 roku metropolita
krakowski arcybiskup Karol Wojtyła przebywał w leżajskim sanktuarium.
Pojawił się tam niespodziewanie rano. Odprawił cichą Mszę w kaplicy
Matki Bożej.
W kronice klasztoru zapisał :
"Z serdecznym błogosławieństwem i prośbą o pamięć przed cudownym
obrazem Matki Bożej. Pamięcią będę się starał
odpłacić za pamięć, bo niełatwo zresztą zapomnieć Waszej Bazyliki".
Nie wiadomo było, skąd ówczesny arcybiskup przyjechał, czy bezpośrednio
z Krakowa, czy był gdzieś wcześniej.
Z Leżajska pojechał do Lublina. Z archiwum kurii w Krakowie Marian
Pędlowski otrzymał następującą informację :
"Niestety, w księdze czynności bpa K. Wojtyły, ani w innych
materiałach nie ma wzmianki o Jego pobycie w Rudniku.
Jeśli miało to miejsce, to między 26 a 29 maja, w trakcie któregoś
przejazdu".
Z przekazanej z archiwum kurii w Krakowie księgi czynności wynika,
iż 27 maja wieczorem arcybiskup Karol Wojtyła był faktycznie w
Przemyślu, a zatem, jadąc z powrotem do Lublina, zatrzymał się
w Leżajsku. Jeśli burza była 26 lub 28
maja, potwierdzałoby to zasłyszany przekaz o niespodziewanej wizycie
przyszłego papieża w Rudniku.
Wiesław Dybka uzyskał informacje z krakowskiego oddziału IMGW
o pogodzie w Rudniku 27 maja 1965 roku. Tego dnia
nie zanotowano tutaj burzy (była zaś w Leżajsku), podobnie dzień
później. Dopiero 29 maja w Rudniku wystąpiła potężna burza z gradem.
Postawny mężczyzna i latarką
Czyżby więc ten trop był błędny ? Marian Pędlowski twierdzi, że
nic nie jest jeszcze przesądzone.
- Co więcej - mówi Marian Pędlowski - w zapiskach wspomnianej
już Genowefy Szast jest wiadomość, iż Karol Wojtyła,
gdy był jeszcze metropolitą krakowskim, nocował na plebanii w
Rudniku także w 1975 roku, jadąc do Przemyśla.
Na przeszkodzie w kontynuowaniu podróży stanęła wówczas silna
mgła. Tak więc mamy i burzę, i mgłę oraz rok 1965 lub 1975. Nasze
"śledztwo" jest kontynuowane, l są już nowe wątki...
Stanisław Urbanik, mieszkaniec Rudnika nad Sanem, pamięta, że
gdzieś w latach 1962-1965, na przełomie września
i października, wieczorem około godz. 20 szedł z kolegą Tadeuszem
Osetkiem ul. Mickiewicza w kierunku cmentarza.
Była niesamowicie gęsta mgła. Przed młynem szedł postawny mężczyzna
z latarką, a za nim powolutku jechał samochód.
- Mężczyzna w czarnym płaszczu - wspomina Stanisław Urbanik -
podał mi rękę, mówiąc "Szczęść Boże".
Pytał, jak dojechać do plebanii. Jechali od Zamościa i Biłgoraja.
Było późno i mgła, dlatego chcieli przenocować. Odpowiedziałem,
że plebania jest bardzo blisko, zaledwie 40 metrów. Mężczyzna
podziękował, obiecując że się będzie
za nas modlił. Na najbliższej Mszy ks. proboszcz Ludwik Hupkała
wspomniał o tym wydarzeniu: powiedział że na plebanii nocował
biskup krakowski Karol Wojtyła. Rano odprawił jeszcze Mszę i pojechał
do Sandomierza.
[Andrzej Capiga, Gość Niedzielny, Dodatek Sandomierski]
______________________
4.04.2008
Już
kilka razy była tu mowa o bobrach z rudnickich lasów.
Tym razem, dzięki uprzejmości Grzegorza Sekulskiego (thx),
który
nadesłał
zdjęcia, możemy zobaczyć jedno z ich ostatnich dzieł,
tuż po modernizacji. Jest to zbudowana przez bobry zapora,
położona
zaledwie kilka metrów od
mostu na ulicy Kończyckiej, w
górę rzeki .
|
|
A oto
artykuł związany z tym tematem, który ukazał się w serwisie
internetowym rudnickiego Nadleśnictwa :
Bobry znów aktywne
Bobry na stałe zadomowiły się na terenie Nadleśnictwa
Rudnik, jednak szkody, które do tej pory wyrządzały
nie miały dużego znaczenia gospodarczego. Od kilku lat obserwowany
jest systematyczny wzrost liczebności tego
gatunku. Problem dotyka szczególnie terenu leśnictwa Zalesie,
gdzie w wyniku budowy przez bobry kilku tam nastąpiły lokalne
podtopienia drzewostanów. Konsekwencją "bobrzej roboty"
są zablokowane przepusty drogowe, co utrudnia
lub wręcz uniemożliwia dojazd do pewnych fragmentów lasu. Od 2006
r. szkody przybrały na sile, gdy obok podtopień pojawiły się wymierne
straty w postaci masowego ogryzania i ścinania drzew.
Niszczone są nie tylko ulubione przez bobry wierzby i osiki, ale
również pieczołowicie hodowane przez miejscowych
leśników dęby, jesiony, olchy a nawet jodły. Zdaniem nadleśniczego
Nadleśnictwa Rudnik mgr inż. Edwarda Tomeckiego dalszy wzrost
populacji bobra może powodować straty o wymiernym znaczeniu gospodarczym.
Jednocześnie podkreśla pozytywny wpływ tego gatunku na środowisko
przyrodnicze polegający na przywracaniu
właściwych stosunków wodnych, utrzymaniu i zwiększaniu bioróżnorodności,
ograniczaniu erozji a także zwiększaniu
tempa samooczyszczania wód.
______________________
Informacje o rudnickim liceum oraz o artystach na tegorocznej
"Wiklinie", zamieszczone 1 kwietnia, były oczywiście
prima-aprilisowym żartem :)
______________________
3.04.2008
Z prasy lokalnej
Festiwal harcerski w Rudniku nad Sanem
Pamięci druha Olko
Kilkudziesięciu harcerzy z całego powiatu
niżańskiego i nie tylko zgromadziło się w ubiegłą sobotę, 29 marca,
w sali widowiskowej rudnickiego Miejskiego Ośrodka Kultury. Okazją
do spotkania było "Wieśko - Śpiewo - Granie",
czyli Festiwal Piosenki im. druha Wiesława Olko.
Choć od śmierci Wiesława Olko minęło już sporo czasu, starsi harcerze
doskonale pamiętają z jaką pasją druh tworzył
i nagrywał nowe piosenki. Teraz próbują tą pasją zarazić młodsze
pokolenie druhów i druhen.
W tym roku w ramach festiwalu wystąpiło 11 wykonawców. Byli wśród
nich nie tylko wokaliści, ale również zespoły harcerskie. I tak
na estradzie zaprezentowali się druhowie z 18. Drużyny Harcerskiej
im. Szarych Szeregów z Rudnika
nad Sanem, harcerze z 52. DH im. Z. Pilawskiego z Rudnika, Krzeszowskie
Nutki, 8. DH "Gawra" z Krzeszowa, Zespół
Harcerski z Zarzecza oraz zespół "5 sekund". Wśród solistów
zaprezentowały się: Angelika Olko, Agnieszka Skrzat
i Karolina Kania ze Stalowej Woli, Malwina Szałęga z Krzeszowa
oraz Iwona Jasina z Rudnika.
Warunkiem uczestnictwa w festiwalu było wykonanie dwóch piosenek,
z czego chociaż jedna musiała być napisana
przez druha Olko. Młodzi wykonawcy najczęściej wybierali "Piosenkę
o Rudniku", ale nie zabrakło również "Krajki"
i "Okulary, on i ja".
[dag, Sztafeta]
______________________
2.04.2008
Dzisiaj mija 3 rocznica śmierci sługi Bożego, papieża
Jana Pawła II.
Tradycyjnie już w ten dzień w Rudniku, w kościele Trójcy Świętej
o 21:00 rozpocznie się Apel Jasnogórski.
Potem uczestnicy udadzą się na rynek, gdzie w godzinę śmierci
polskiego papieża zapłonie watra.
______________________
1.04.2008
Liceum Ogólnokształcące w Rudniku, wzorem
podobnych placówek w większych miastach, wyszło naprzeciw
oczekiwaniom zdolniejszej i bardziej ambitnej młodzieży.
W ubiegłym tygodniu dyrekcja szkoły podpisała umowę, na
mocy której od nowego roku szkolnego część zajęć
w liceum będą prowadzić pracownicy naukowi i wykładowcy wyższych
uczelni Krakowa i Lublina,
a dokładnie Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej.
Zważywszy na coraz większą wśród młodzieży konkurencję w wyścigu
po indeksy renomowanych uczelni i dobre wykształcenie, pomysł
grona pedagogicznego LO jest jak najbardziej trafiony.
______________________
Udało nam się dotrzeć do informacji o artystach,
którzy wystąpią podczas tegorocznej "Wikliny".
A będą nimi : "Wolna Grupa Bukowina" i Antonina
Krzysztoń. Prowadzone są też rozmowy z zespołem
"Raz Dwa Trzy".
______________________