30.07.2006
Na narty do ... pobliskiego Krzeszowa
?
To nie żart, bo na południowym stoku Góry Krzeszowskiej
prowadzone są intensywne prace ziemne,
których celem jest przygotowanie przyszłej trasy narciarskiej.
Początek zaplanowano na szczycie wzniesienia, a koniec sięga niemal
samego brzegu Sanu. Ze względu na lokalizację (południowy stok),
można się spodziewać pewnych problemów ze śniegiem, choć w dobie
armatek śnieżnych jest szansa,
że przy sprzyjających warunkach termicznych trasa będzie dobrze
przygotowana.
Byłby to najbliższy stok narciarski w pobliżu Rudnika.
Najłatwiej dojechać tam, udając się z krzeszowskiego rynku na
północ, zgodnie ze znakami żółtego szlaku Leżajsk - Sandomierz,
pod górę, dróżką równoległą do Sanu. Jest to bardzo dobre miejsce
do sprawdzenia
możliwości naszych rowerów "górskich" :)
|
|
Z
Góry Krzeszowskiej rozpościera się piękna panorma doliny Sanu.
Na tle lasów widać też Rudnik,
z charakterystycznym kościołem
i ramionami dźwigów Mostostalu. |
25.07.2006
Zakończyła się 53 runda Nieustającej Ligi Znajomości
Rudnika.
Zadanie polegało na podaniu nazwy ulicy, z której wykonane zostały
trzy zdjęcia.
Chodziło oczywiście o ulicę Leśną.
Ta zagadka zupełnie niespodziewanie przysporzyła grającym sporo
kłopotów,
padło wiele błędnych odpowiedzi, w których podawano ulicę Piłsudskiego,
Grunwaldzką, czy Chopina.
Być może część osób nie zwróciła uwagi na to, że chodziło o
ulicę z której zrobiono zdjęcia,
a nie o ulicę, której te zdjęcia wykonano.
Zwyciężył Henryk Mucha, który poprawną odpowiedź nadesłał
już 7 minut po publikacji treści zagadki
w internecie, co ciekawe, był szybszy od AB o zaledwie
2 minuty !
Na trzecim stopniu podium stanęła Po. Gratulacje dla laureatów
! :)
Brawa należą się też pozostałym dwunastu osobom, które podały
poprawne odpowiedzi.
Z pełnymi wynikami 53 rundy i aktualnymi klasyfikacjami ligi można
się zapoznać na
stronie ligi.
23.07.2006
W rozegranym
wczoraj meczu reprezentacja "Górki i Bloków"
pokonała "Rudnik City" 2:1 (1:1).
Spotkanie przebiegało w bardzo sympatycznej atmosferze, co godne
podkreślenia, przekrój wieku
grających był niezwykle szeroki - od 16 do 60 lat, o przekroju
kategorii wagowej grających,
który był równie szeroki, wypada dyplomatycznie przemilczeć ;)
Była to znakomita zabawa a zawodnicy planują rozegrać za kilka
tygodni spotkanie rewanżowe,
które zdecyduje o tym kto będzie lepszy w dwumeczu rozgrywanym
na zasadach pucharowych.
22.07.2006
One man
show.
W prasie lokalnej trwa wysyp publikacji o Kazimierzu Zygmuncie
z Kopek i jego wiklinowych dziełach.
Motocykl
cały z wikliny
Nasi artyści pletli i pletli. Ich dzieło podziwia cała Polska
w reklamach znanej sieci telefonów komórkowych.
Buty, megafon, sprzęt do nurkowania, radio tranzystorowe, korale,
lornetka, a nawet motocykl. Artyści
z Kopek udowodnili, że z wikliny można zrobić wszystko. Teraz
podziwiać możemy to w telewizji.
Kazimierz
Zygmunt w kręgach wikliniarzy znany jest już od dawna. Stworzył
dwie wiklinowe kolekcje mody, współpracował przy tworzeniu
smoka Waldemara, który dumnie zasiadał w centrum Rudnika nad
Sanem. Znane też były jego nietypowe zainteresowania związane
z wikliną. Prawdziwy kunszt pokazał przy wyplataniu wiklinowego
bucika, długości... 19 milimetrów. Miniaturowe cudeńka zachwycają
gości domu państwa Zygmuntów. Ale pod koniec maja stanął przed
prawdziwym wyzwaniem. Na zdjęciu Kazimierz Zygmunt ze swoim
tranzystorowo-wiklinowym
radiem.
|
|
Polecony
przez znajomych
- Współpracuję z jednym z hurtowników z Lublina i do niego zgłosiła
się firma z Łodzi, z zapytaniem, czy znają kogoś, kto by wykonał
z wikliny jeżdżący motocykl - opowiada Kazimierz Zygmunt, artysta
wikliniarz
z Kopek. - W taki sposób polecili mnie i trafiłem na rozmowy do
Warszawy. Tam zadeklarowałem się, że jestem w stanie opleść dla
nich motocykl wikliną i jeszcze parę innych rzeczy. Wszystko było
objęte tajemnicą. Nie wiedziałem, dla kogo ten motocykl i w jakiej
reklamie wystąpi, dopiero później dowiedziałem się, że będzie
to reklama telefonii komórkowej Ery - Heyah. Do wykonania było
bardzo dużo rzeczy z wikliny. Miałem mało czasu, bo zaledwie dziewięć
dni. Wtedy uzgodniliśmy, że ja wyplatam motocykl i parę rzeczy,
a pozostałe będą robione w Łodzi. To był ciężki okres. Zaraz po
powrocie z Warszawy musiałem wziąć się za wypisywanie świadectw.
Zaczęło brakować czasu, bo jestem nauczycielem i wychowawcą w
szkole
w Jeżowym, a tu za pasem koniec roku szkolnego.
Wiklinowy ural
Pan Kazimierz myślał, że otrzyma ramę motocyklu, a tu następnego
dnia do domu przywieźli mu całego urala i w dodatku z przyczepką.
- Na początku się przestraszyłem, że mogę nie zdążyć, ale z pomocą
przyszli mi sąsiedzi Czesław Rębacz
i Jacek Dziura -opowiada Kazimierz Zygmunt. - Wyjęliśmy silnik,
rozebraliśmy na części prawie cały motocykl. Założenia były dwa
- ma być z wikliny i jeździć. Największą trudność mieliśmy z opleceniem
kół. Ostatecznie, z pomocą Józefa Mądronia, opletliśmy całe koła,
wraz z oponami. Pojawiły się też kłopoty z wypleceniem rury wydechowej,
ale podzieliśmy ją na mniejsze kawałki. Każdego dnia musiałem
wysyłać zdjęcia z postępów
z naszej pracy.
W przydomowym garażu, przerobionym na pracownię wikliniarską w
Kopkach, powstał nie tylko motocykl. Zrobiono tam również megafon,
buty motocyklisty, kamizelkę oraz rękawice, hełmy, sprzęt do nurkowania,
radio tranzystorowe, korale, łańcuchy, megafon, lornetkę i latawiec.
Wszystkie przedmioty pojawiły się w telewizyjnej reklamie.
Na planie
Warunkiem przyjęcia zlecenia na wykonanie motocykla było wykonanie
go do 21 czerwca. Artystom z Kopek udało się go zrobić nawet jeden
dzień wcześniej. Kilka dni później była już wizyta na planie filmowym.
- Widać było, że wiklinowy motocykl przerósł oczekiwania samych
pomysłodawców - dodaje Kazimierz Zygmunt. - Na planie bez nas
mogliby sobie nie poradzić. Trzeba znać specyfikę wikliny, mieć
doświadczenie w łączeniu ją z innymi elementami. Scenę zjazdu
motoru kręcono chyba ze 30 razy. Motocykl na górę wciągał czterokołowy
quad i pomagał mu zjeżdżać.
Na planie wikliniarze z Kopek musieli też zrobić kilka poprawek,
bo okazało się, że kamizelka motocyklisty jest za duża. Reżyser
wymyślił, że potrzebna jest wiklinowa pompka do kół. Wypleciono
również dodatkowe miejsce dla pasażera.
A może czołg ?
- Lubię nowe wyzwania - mówi Kazimierz Zygmunt. - Teraz przygotowujemy
się do wyplecenia całej piwiarni. Mam nadzieję, że znajdzie się
ktoś, dla kogo będę mógł wypleść z wikliny samochód, czołg, a
może nawet samolot. Z wikliny da się zrobić wszystko, a jedynym
ograniczeniem jest tylko wyobraźnia.
[Sławomir Czwal, Echo Dnia]
21.07.2006
Komunikat Rudnickiego Towarzystwa Tenisa Ziemnego.
Z powodu zmian na serwerze RTTZ uruchomiło tymczasowe forum
dyskusyjne rudnickiego światka tenisowego, które na okres
przejściowy zastąpi to, które działało od maja. Jego główną funkcjonalnością
będą póki co : możliwość rezerwacji kortów w Rudniku nad Sanem
oraz dyskusje na bieżące tematy
związane z tenisem.
RTTZ prosi o rezerwacje z przynajmniej jednodniowym wyprzedzeniem.
Dla ułatwienia tymczasowe forum działa pod starym adresem :
http://rudniknadsanem.pl/fotosuma/tenis/index.html
Po zakończeniu modernizacji serwera powróci stare forum.
Z cyklu
- W prasie lokalnej o Rudniku
Koszykarz motocyklista
Wyplata dla rodziny, sąsiadów, klientów z Polski i ze świata,
a także na potrzeby reklamy telefonii
komórkowej.
O tym, że "dobrze Wypleciona wiklina jest zdrowa
i seksowna", Kazimierz Zygmunt z Kopek wiedział mając
13 lat. Tak bardzo polubił wówczas wyplatanie, że zajmuje się
tym po dziś dzień. Ostatnio jego wiklinowe cuda można nawet podziwiać
w telewizyjnych reklamach.
Kiedy
Kazimierz Zygmunt skończył szkołę podstawową, miał jedno marzenie.
Tak jak jego rodzice chciał być koszykarzem. Postanowił więc,
że będzie
się uczył w technikum koszykarskim w Kwidzynie. Jednak jego
rodziny nie
było stać na to, aby wysłać syna na drugi koniec Polski do
szkoły.
Pan Kazimierz nie zapomniał jednak o koszykarstwie. Wyplatanie
wiklinowych przedmiotów to jego hobby. Sprawia mu to wielką
przyjemność, dlatego
nie ma nic przeciwko temu, gdy żona każdego roku prosi go,
by wykonał jej
koszyczek na święconkę. - Dzięki temu jako jedyna w kościele
ma koszyczek
z jakimś unikatowym wzorem. |
|
W
tym roku zrobiłem jej koszyczek z gałązek wierzby płaczki, na
którym widać małe pączki -
chwali się Kazimierz Zygmunt. Kiedy do Kopek przyjeżdżają kupcy,
"kierują się" do Kazimierza Zygmunta. Wiedzą, że u niego
można zamówić jakiś nowy wzór czy model kosza, jedyny w swoim
rodzaju.
- Ja nie mam naskładanych koszy w domu, nie robię masówki. Dlatego
gdy ktoś przychodzi do mnie i mówi mi, że chciałby kupić ode mnie
butelkę oplecioną wikliną, odpowiadam: przynieś mi butelkę, a
ja ci to zrobię - mówi mieszkaniec Kopek. Koszykarz nie lubi monotonii
w wiklinie. Nie boi się też wyzwań.
Zrobił najmniejszego bucika wiklinowego, wysokiego na 19 milimetrów
i drugiego trochę większego,
na 34 milimetry. - Malutkiego bucika ustawiłem przy zapalniczce,
a potem zrobiłem zdjęcie.
Kiedy je pokazuję niektórzy myślą, że obok buta stoi termos. Nie
mogą uwierzyć, że to zapalniczka
- dodaje wikliniarz. Teraz Zygmunt planuje oprawić wikliną samochód
osobowy, np. garbusa.
Zarabia na hobby
Wyroby wiklinowe zamawiają u mieszkańca Kopek także
klienci z zagranicy: Anglicy, Niemcy, Japończycy, Amerykanie,
Holendrzy czy Francuzi. Japończycy kupują od Kazimierza koszyki
zrobione w kształcie ula,
w których ustawia się trzy słoiki miodu. Anglicy najchętniej zamawiają
zrobione przez niego tacki ofiarne
z bardzo długą rączką. Do USA wykonuje koszyczki w kształcie kurki
oraz oplata butelki. Ostatnio Holender zamówił u niego kołyskę
wiklinową, którą potem uzupełniono baldachimem. W maju tamtego
roku oplatał 47 butelek, które młodzi małżonkowie z Francji wręczali
gościom na prezent. Teraz oprawia wikliną pięć butelek również
dla klienta z Francji. Każdą z nich koszykarz postanowił ozdobić
różnymi wzorkami.
Prócz klientów zagranicznych, wykonuje zamówienia od polskich
przedsiębiorców. Dla przedsiębiorcy
z Lublina oplata butelki na miód pitny. Wykonał też wiklinowy
balkon dla mieszkańca Biłgoraja. Robi altanki, które sprzedaje
w Krzeszowie. Na tegoroczne "Wakacjonalia", organizowane
w Jeżowem, zrobił scenografię na scenę. Wykonał dziesięć parawanów,
które ozdobił różnymi wzorkami. Mieszkaniec Kopek był też współautorem
pierwszego smoka, który stał przed rudnickim Urzędem Gminy i Miasta.
W 2004 i 2005 roku wykonał stroje wiklinowe, prezentowane podczas
"Wikliny" w Rudniku nad Sanem. W sumie zrobił wówczas
18 sukienek, razem z biustonoszami i kapeluszami.
Wiklina w roli głównej
Kilkanaście dni temu w telewizji pojawiła się nowa reklama
jednej z firm telefonii komórkowej. Nad wodą bawi się młodzież
ubrana w wiklinowe stroje. W tle widać wiklinowe sprzęty np. parawany,
piłki, a nawet motocykl. I właśnie autorem tego pojazdu jest Kazimierz
Zygmunt z Kopek. - Do współpracy zaprosiła mnie przedstawicielka
firmy Opus Film - Lilianna Gadzińska, która realizowała tę reklamę.
Zadzwoniła i zaprosiła mnie na spotkanie, które odbyło się w Warszawie.
Przyjechała tam również Teresa Maciejak z Łodzi, właścicielka
plantacji wikliny i instruktorka wikliniarstwa. Dowiedzieliśmy
się, jakie przedmioty trzeba wykonać i podzieliliśmy się pracą
- opowiada Kazimierz. Teresa Maciejak miała zrobić wiklinowe stroje,
biustonosze, spodenki, gitarę, deski surfingowe. Natomiast dla
Kazimierza Zygmunta pozostał do wyplecenia: motocykl, lornetka,
tuba, latawiec, buty, rękawice do motocykla, dwa kaski tzw. orzeszki,
radio, kamizelka, gogle, zegarek, ozdoby przypominające łańcuchy,
aparat do nurkowania oraz butelka na olejek do opalania, która
ma 20 centymetrów wysokości.
Na zrobienie tych wszystkich przedmiotów koszykarz miał
osiem dni. Dlatego zakasał rękawy i po parę godzin dziennie wyplatał
rekwizyty reklamowe. Największy problem miał ze zrobieniem motocykla.
Realizatorzy reklamy postawili w tym przypadku pewne warunki.
Motor musiał jeździć i być dość wytrzymały, bo miały na nim siedzieć
dwie osoby. Dlatego też postanowiono, że najpierw zostanie wykonana
metalowa konstrukcja motocykla, a Kazimierz Zygmunt tylko ją oplecie.
- We wtorek byłem na spotkaniu w Warszawie, a w środę przywieźli
mi już gotową konstrukcję motocykla, razem z silnikiem. Jak to
zobaczyłem, to się załamałem. Zastanawiałem się, kiedy to zdążę
opleść. Ale dzięki pomocy sąsiadów, Józefa Mądronia, Czesława
Rębacza i Jacka Dziury udało się - mówi Kazimierz Zygmunt. Czesław
Rębacz pomagał zrobić przyczepę motocyklową, a Józef Mądroń wykonał
koła do motocykla.
Natomiast Jacek Dziura pomagał przy wykonaniu całego motoru. Dodatkowo
zrobił radio, które na planie filmowym robiło furorę. Kto tylko
mógł brał radio do ręki i robił sobie zdjęcia. Koszykarze mieli
też kłopot
z wiklinowymi butami z cholewą oraz z rękawicami do motocykla.
- Zastanawiałem się, jak zrobić te buty. Nie wiedziałem przecież,
jaki numer buta ma aktor. Ale realizatorzy podali mi wymiary buta
i miałem już je
z głowy. Natomiast rękawice robiłem razem z Jackiem, on jedną,
a ja drugą. Podchodziliśmy do nich cztery razy, jak nie wychodziły,
to trzeba było je niszczyć, a potem wyplatać na nowo. Postanowiliśmy,
że zrobimy rękawice na jeden palec. Zastanawialiśmy się tylko,
czy będą pasowały, bo nie wiedzieliśmy jak dużą dłoń ma osoba,
która, będzie je nosić. Kiedy przyjechaliśmy na plan, aktor je
przymierzył i okazało się, że rękawic nie trzeba poprawiać - opowiada
koszykarz z Kopek.
Na planie filmowym razem z Jackiem Dziurą spędzili 16 godzin.
Wzięli ze sobą wiklinę, taśmę i wikler. Jak się wkrótce okazało
czasem trzeba było poprawić jakąś rzecz lub coś dorobić - Kiedy
przynieśli na plan motor, reżyser mówi mi, że trzeba dorobić jeszcze
jedno siedzenie. Oprócz chlopaka na motocyklu miała siedzieć dziewczyna.
Najpierw trzeba było wzmocnić błotnik, bo był bardzo delikatny,
a potem dopiero dorobić siedzenie - relacjonuje Kazimierz. Ale
na tym nie koniec... Koszykarze z Kopek musieli jeszcze zrobić
pompę do motoru, przewód do pompki. Zamiast prawdziwego silnika
Kazimierz Zygmunt zrobił wiklinową atrapę. Musiał opleść metalową
rurę wydechową. Na "gorąco" wikliniarze poprawiali też
kamizelkę, która okazała się za duża, hełmy, aby pasowały na głowy
aktorów, gogle oraz aparat do nurkowania.
Efekty tej pracy możemy podziwiać w telewizyjnej reklamie.
[Anna Drelich, Sztafeta]
20.07.2006
Rudnickie
korty tenisowe.
Na korcie numer 2 została dzisiaj zainstalowana nowa siatka.
Jak widać na zdjęciu, pojawiły się też kolejne banery reklamowe,
tu firmy "Hejs", która jest sponsorem wielu wiklinowych
elementów
zamontowanych na kortach.
|
|
Dariusz Igras trenujący obecnie zespół piłki nożnej KP Zarzecze
gromadzi tam coraz liczniejszą
kolonię byłych zawodników Orła Rudnik. Wszystko wskazuje
na to, że do drużyny tej
dołączył Tomasz Dudzik, który jeszcze w rundzie wiosennej występował
w naszej jedenastce.
19.07.2006
W mediach o rudnickiej wiklinie.
Rudnicka wiklina została wykorzystana do kampanii reklamowej
jednej z sieci telefonii komórkowej.
W kilku stacjach tv wciąż emitowane są ciekawe spoty reklamowe,
a kampania przebiega
pod wieloznacznym hasłem "W soboty i w niedziele pleciemy
za darmo".
Filmy te można oglądnąć w wersji sieciowej (mpeg), korzystając
z poniższych linków :
W przypadku niezbyt szybkiego łącza można
ściągnąć pliki na dysk (prawy przycisk myszy oraz "Zapisz
element docelowy jako..", a następnie odtworzyć]
|
|
http://rudniknadsanem.pl/fotosuma/filmy/rzeka-ag.mpeg
http://rudniknadsanem.pl/fotosuma/filmy/morze-ag.mpeg
------------------------
W lokalnej prasie ukazał się artykuł o tej wiklinowej kampanii
:
Wypletli motocykl do telewizji
Wiklina w świecie reklamy
Kazimierz Zygmunt z Kopek zrobił motocykl z wikliny
do telewizyjnej reklamy jednej z firm telefonii komórkowej. "Zagrały"
także inne rekwizyty, wykonane przez chałupników z okolic Rudnika
nad Sanem.
Dwuznaczność słowa "pleść" wykorzystała
jedna z firm telefonii komórkowej i do telewizyjnej reklamy zaprzęgła
wiklinę. Sporą część wiklinowych rekwizytów wykonali chałupnicy
z okolic Rudnika nad Sanem. Zdaniem burmistrza miasta, to doskonała
promocja wiklinowych wyrobów i polskiej stolicy wikliniarstwa.
W telewizji pojawiły się reklamy, na których wszyscy chodzą w
wiklinowych ubraniach, pływają na wiklinowych deskach, jeżdżą
wiklinowym motorem. Część z nich ma wiklinowe okulary oraz...
biustonosze
i kąpielówki.
- Pomysł na wykorzystanie słowa "pleciemy" i wikliny
to wspólne przedsięwzięcie naszego działu marketingu oraz agencji
reklamowej "G7" - mówi Agata Borowska, rzecznik prasowy
telefonii komórkowej Heyah.
- Chcieliśmy w żartobliwy sposób pokazać świat stworzony z wiklinowych
elementów i zaprezentować reklamę, jak kronikę z lat 60. Swój
udział w telewizyj nych spotach mają mieszkańcy okolic Rudnika
nad Sanem, którzy wykonali na potrzeby reklamy między innymi wiklinowy
motocykl.
Radości z powstania takiej reklamy nie ukrywają władze gminy.
- To doskonały reklamowy pomysł i w dodatku z wykorzystaniem naszej
wikliny - mówi Waldemar Grochowski, burmistrz Rudnika nad Sanem.
- Co prawda wiklinowa moda była już wcześniej u nas, ale stroje
prezentowane w reklamie wyglądają naprawdę fantastycznie. Mamy
nadzieję, że w ten sposób wzrośnie nie tylko sprzedaż telefonów,
ale i zwiększy się zainteresowanie naszą wikliną. Ta reklama potwierdza,
że
z wikliny można zrobić naprawdę wszystko.
Motyw wyplatania wykorzystywany będzie również na plakatach i
billboardach. W najbliższym czasie
w typowo letnich kurortach, czyli nad morzem, na Mazurach i w
górach będziemy mogli spotkać panie
w wiklinowych strojach, które będą reklamowały najnowszą ofertę
Heyah.
W piątkowym wydaniu "Echa Dnia" napiszemy, w jaki sposób
powstawały wiklinowe rekwizyty wykorzystane w telewizyjnej reklamie.
[TDM, Echo Dnia]
18.07.2006
Z cyklu - W prasie lokalnej o Rudniku.
Przychodzą bracia
Pod wodzą dotychczasowego szkoleniowca Sławomira Zająca przygotowania
do nowego sezonu rozpoczęli
piłkarze Orła Rudnik - czołowej drużyny minionego sezonu
w stalowowolskiej klasie okręgowej.
Z drużyny odszedł bramkarz Marek Dubiel, który po okresie wypożyczenia
wrócił do Sokoła Nisko.
To jedyne osłabienie rudnickiej drużyny. Działacze Orła pozyskali
natomiast trzech ofensywnych
pomocników, są nimi : Jacek Marut z LZS Podwolina oraz bracia
Mariusz i Dariusz Warchołowie z LZS
Przędzel. W okresie przygotowawczym do sezonu rudniczanie rozegrają
trzy gry kontrolne,
"sparując" w nich z rezerwami Sokoła Nisko, ze Spartą
Jeżowe oraz z Milenium Bieliny.
[Pisz, Echo Dnia]
------------------------------------------------
Piłkarze Orła biegali dzisiaj z trenerem w lesie obok MOSiR. Niestety
nie była to zbyt liczna grupa.
Być może powodem jest trwający wciąż okres wakacyjny i urlopowy.
[kopernik]
17.07.2006
|
Remontu
fasady doczekały się kamieniczki stojące w centrum
rudnickiego rynku. Jak widać na
zdjęciu, takie zabiegi potrzebne są również, a może przede
wszystkim, sąsiednim budynkom...
|
Rudniccy
miłośnicy tenisa ziemnego stowarzyszeni w RTTZ
z niezwykłą konsekwencją w dalszym ciągu modernizują
korty.
Tym razem zabrali się za system oświetlenia i
zainstalowali
nowe, wydajne źródła światła, dzięki którym
będzie można normalnie
grać również po zachodzie słońca. Grający docenią
ten fakt
z pewnością w jesieni, gdy krótkie wieczory nie będą już
stanowić
przeszkody w rozgrywkach.
|
|
|
|
Konsekwentnie,
stawiając również na wiklinowy wystrój kortów,
na wiklinowej oczywiście tablicy ogłoszeń RTTZ
zamieściło regulamin
korzystania z obiektu wraz z cennikiem i opisem sposobu rezerwacji.
|
16.07.2006
Prace na niebieskim
szlaku rowerowym
Znakomita wiadomość dla miłośników turystyki rowerowej.
Dzięki staraniom Rudnickiego Towarzystwa Turystyczno
Krajoznawczego znowu
można korzystać z niebieskiego szlaku rowerowego. W miejscach
gdzie Rudna niebezpiecznie podmyła brzegi, szlak został
znacznie poszerzony. Wycięto krzaki
i gałęzie, tak aby znowu można było bezpiecznie jeździć
wdłuż "Brzegów Rudnej".
Tradycyjnie już o tej porze roku bezpośrednie okolice szlaku
pełne są smacznych,
leśnych malin. RTTK zapowiada też niebawem odnowienie nie
wszędzie już dobrze
widocznych oznakowań.
O tym, że warto dbać o ten nasz, rudnicki szlak nie trzeba
przekonywać nikogo,
kto choć raz go pokonał. Bez przesady można powiedzieć,
że jego odcinek wzdłuż brzegów Rudnej jest prawdziwą
perełką pośród tras rowerowych Podkarpacia.
Zwłaszcza teraz, gdy Rudna tonąc w promieniach lipcowego
słońca mieni się
tysiącem barw, a całość dopełniają słodkie maliny i intensywne
zapachy lasu.
|
|
|
Mieszkańcy
miasta z uwagą obserwują kolejne etapy
remontu budynku przyszłego Centrum
Wikliniarstwa. |
|
15.07.2006
|
Jak
widać na zdjęciu, po Rudniku można jeździć nie tylko samochodem
czy rowerem, doskonale sprawdzają
się konie, tu widoczne na ...czerwonym
szlaku rowerowym. I to bynajmniej
nie te zaprzężone do coraz rzadszych
w naszej okolicy wozów konnych.
Tu, fragment ulicy Stróżańskiej na
wysokości piekarni.
|
14.07.2006
Z cyklu - W prasie lokalnej o Rudniku.
Gdzie bawią się najmłodsi mieszkańcy powiatu niżańskiego ?
Zapomnieli o dzieciach
Rodzice z Rudnika i Ulanowa martwią się, bo
ich pociechy nie mają się gdzie bawić. Władze tych miejscowości
nie zadbały o to, by utworzyć tam miejskie place zabaw. Z kolei
w Nisku problemem są nieremontowane, stare urządzenia na gminnych
placach zabaw, które mogą przyczynić się do nieszczęścia.
Kilka lat temu w Rudniku nad Sanem zdemontowano huśtawki, karuzele
i zjeżdżalnie, usunięto ogrodzenie
z miejskiego placu zabaw. Pozostało kilka starych, zardzewiałych
drabinek i... żal rodziców, którzy zastanawiają się, gdzie ich
dzieci mogą się teraz bawić. - Widać, że burmistrz nie ma ani
dzieci, ani wnuków. Owszem, jest spółdzielczy plac zabaw przy
blokach, ale jest on bardzo malutki, ponadto nie ma tam drzewek
i jest to miejsce bardzo nasłonecznione. Drugi plac zabaw znajduje
się przy przedszkolu, ale jest zamknięty. Dlatego uważam, że burmistrz
i radni powinni coś zrobić, by w końcu utworzyć jakiś miejski
plac zabaw - mówi Magdalena z Rudnika, mama 7-letniej Julii. -
Kiedy byłam dziewczynką przychodziłam z babcią do ogródka jordanowskiego.
Niestety, ja już nie mogę zaprowadzić tam swojej córki. Burmistrz
zapewnia rudniczan, że jeszcze w tym miesiącu w ogródku jordanowskim
zostaną zamontowane nowe obiekty.
Jeżeli rodzice będą tutaj przychodzić ze swoimi pociechami, wówczas
plac zabaw zostanie w przyszłości rozbudowany. - Gminna Komisja
Rozwiązywania Problemów Alkoholowych po raz kolejny wystąpiła
z propozycją zakupienia sprzętów na plac zabaw. Dlatego w tegorocznym
budżecie gminy przewidziano
na ten cel 12 tysięcy złotych - poinformował Waldemar Grochowski,
burmistrz Rudnika nad Sanem.
Ponadto przy Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Rudniku zostanie utworzony
plac zabaw, z którego będą mogli korzystać wychowankowie placówki.
Brak miejskiego placu zabaw na terenie miasta nie jest problemem
tylko mieszkańców Rudnika. Podobna sytuacja występuje w Ulanowie,
gdzie jedyny plac zabaw znajduje się obok przedszkola. - Z tego
placu mogą jedynie korzystać przedszkolaki. W ubiegłym miesiącu
został on ogrodzony, a teraz jest zamknięty.
[...]
[Anna Drelich, Sztafeta]
13.07.2006
Według opublikowanych dzisiaj informacji w rudnickim LO maturę
zdało ogółem 82.4 % zdających.
W sąsiednim Nisku analogiczny wskaźnik w LO wyniósł 89.6 %, a
w stalowowolskim LO im. KEN - 99.2 %.
12.07.2006
Zespół Szkół im. gen. Władysława Sikorskiego w Rudniku opublikował
na swoich stronach w internecie
wyniki egzaminu maturalnego. W części pisemnej maturę zdały
23 osoby z 39, co oznacza,
że egzamin dojrzałości zakończył się pomyślnie dla zaledwie 58.97
% osób, które doń przystąpiły.
Całość tego niepokojącego obrazu niewiele zmieniają dobre wyniki
części ustnej, którą zdało 90.24 %
egzaminowanych.
10.07.2006
W zakończonym wczoraj XVII Ogólnopolskim Kolonijno-Wypoczynkowym
Turnieju Szachowym,
który odbywał się w MOSiR w Rudniku, w poszczególnych kategoriach
wygrali :
Grupa A - Michał Skalski
Grupa B - Wojciech Wołoszyński
Grupa C - Krzysztof Łuka
Grupa D - Konrad Gawiec
Za najlepszego szachistę
z Rudnika uznany został Marcin Maj.
7.07.2006
Zakończyła się 53 rundę Nieustającej Ligi Znajomości
Rudnika.
Zadanie polegało na podaniu nazwy ulicy, z której wykonane
zostały te trzy zdjęcia.
Z zasadami i aktualnymi klasyfikacjami ligi można się zapoznać
tutaj.
Kolejne
zmiany na rudnickich kortach tenisowych.
Powyżej ścianki treningowej pojawiły się zapowiadane wcześniej
wiklinowe
płoty, sponsorowane przez firmę "Hejs".
To oznacza wreszcie koniec uciążliwych wycieczek do lasu w
poszukiwaniu piłki
dla trenujących tu tenisistów. Płoty zostały również zamontowane
z lewej
strony ścianki.
|
|
W wiadomościach
TVP3 Rzeszów został wyemitowany reportaż o sensacyjnie brzmiącym
tytule :
Ikea w Rudniku ?
Gdyby nie wysokie podatki
i składki ZUS, wypadlibyśmy jeszcze lepiej. Tak przynajmniej twierdzą
zagraniczni inwestorzy. Oto przykład z Rudnika.
Tamtejszym wikliniarzom może
przejść koło nosa kontrakt wart 4 miliony euro. Taką ofertę dostali
niedawno od szwedzkiej Ikei. Niestety, rudnickie kosze są za drogie
i prawdopodobnie przegrają konkurencję z koszami z Rumunii.
Wysokie składki ZUS i podatki już teraz powodują, że wikliniarze
schodzą do podziemia. Twierdzą, że po zapłaceniu takiej daniny
rodzinna firma byłaby na lodzie. Dlatego wyplatają w szarej strefie.
Prezes korporacji rudnickich wikliniarzy zastanawia się jak negocjować
z Ikeą, światowym potentatem, który chce kupować w Rudniku kosze.
Wartość kontraktu to 4 miliony euro rocznie.
O 25 procent tańsze są wyroby z Rumunii bo tam chałupnicy i rękodzielnicy
płacą tylko symboliczne podatki. Dlatego przedsiębiorcy z Rudnika
obawiają się, że intratny kontrakt przepadnie. I liczą na podatkowe
zmiany.
Na razie system podatkowy sprzyja tylko biznesowi bazarowemu.
Zbigniew Makowski sam wyplata kosze
i sprzedaje je przy drodze do Rudnika. - Nie ma innego zajęcia.
Z pracą jest ciężko, a wyprodukowanie
i sprzedaż jeszcze się opłaca - mówi. Panu Zbigniewowi się opłaca
bo on tylko dorabia do renty. Tym, którzy chcieliby utrzymać z
tego zajęcia rodzinę, też się opłaca, ale tylko w szarej strefie.
A nie da się z szarej strefy wyjść na rynki Unii Europejskiej.
[Zenon Dubis, B. Klecz,
TVP3 Rzeszów]
-------------------------------------------------
Reportaż ten można oglądnąć tutaj.
6.07.2006
Tak wyglądają pobocza drogi krajowej
nr 77 po remoncie. Zdjęcia zostały wykonane między Racławicami
a Woliną. Wjazd na takie pobocze z prędkością większą niż 30 km/h
grozi już poważnymi konsekwencjami.
Czy podobnie (źle) będą wyglądały pobocza tej drogi w Rudniku
?
5.07.2006
Uwaga uczestnicy NLZR. Już wkrótce
podany zostanie czas emisji kolejnej zagadki.
Gdyby
komuś było jednak mało lipcowego słońca i jego promieni z
zakresu ultrafioletu, to znajdzie je w powstającym właśnie
solarium. Jak łatwo zauważyć, zostało ono zlokalizowane
przy ulicy Mickiewicza.
Co ciekawe, w Rudniku możemy mieć już wkrótce dwa solaria. |
|
Remont
drogi krajowej 77 z Sandomierza do Jarosławia objął już jezdnię
w granicach Rudnika.
Wcześniej drogowcy naprawiali nawierzchnię między Niskiem a Woliną.
Niestety remont ten ograniczył się tylko do położenia nowych warstw
asfaltu. Droga nie jest poszerzana. Zamiast tego remontująca firma
kopie przydrożne rowy, a piasek wykorzystuje do podsypywania poboczy.
Wierzchnią warstwę tych niestabilnych poboczy stanowią natomiast
drobne kamyczki zmieszane z piaskiem, całość zaś jest utwardzana
symbolicznie. Na ile symbolicznie, można zobaczyć chociażby w
racławickim lesie, gdzie na poboczu zakopało się już kilka TIR-ów,
a samochody osobowe zostawiają pokaźnych rozmiarów koleiny.
Rowerzyści nawet na dobrych "góralach" są również bez
szans...
Ponieważ przetarg na wykonanie "poboczy" wygrała inna
firma, prace nie są wykonywane synchronicznie,
a na kierowców czekają teraz niebezpieczne pułapki w postaci niezwykle
wysokich progów (zdjęcia).
Temat poboczy wygląda na typową PRL-owską fuszerkę. Szkoda, że
w przypadku tak gruntownego
remontu drogi inwestor zapomniał o poszerzeniu drogi (asfaltowym).
A jak fatalnie wygląda to jakiś czas po remoncie, widać na przykładzie
odcinka siedemdziesiątki siódemki w okolicach Sarzyny.
Temat jest o tyle istotny, że jest to główna droga łącząca Rudnik
z powiatowym Niskiem i ze Stalową
Wolą. Może inwestorzy powinni przyjrzeć się bliżej jak wydawane
są ich i nasze pieniądze, tym bardziej,
że prace w pobliżu Rudnika dopiero się zaczynają i będzie na to
czas.
Wygląda na to, że jedynym plusem tej kosztownej operacji będzie
przez jakiś czas nowa i równa nawierzchnia samej jezdni, co ma
też oczywiście swoją wartość i znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu.
4.07.2006
XVII Ogólnopolski Kolonijno-Wypoczynkowy Turniej Szachowy
w obiektywie aparatu.
Na trzeciem
zdjęciu Bolesław Ziółkowski (z prawej) , znany rudnicki
pasjonat szachów, który od lat jest dobrym duchem i jednym z głównych
organizatorów zawodów.
3.07.2006
W prasie lokalnej o Rudniku.
Podsumowanie stalowowolskiej klasy okręgowej.
Orzeł Rudnik
Po jesieni wydawało się, że rudniczanie z "hukiem" spadną
do klasy A, ale zimą przyszedł do tego zespołu
trener Sławomir Zając i dokonał kadrowej rewolucji. Piłkarze
Orła nie przegrali w dziewięciu kolejnych spotkaniach.
Do jedenastki sezonu "Echa Dnia" został wybrany Marcin
Skoczylas, który zdobył w tym sezonie 15 goli.
[Piotr Szpak, Echo Dnia]
W MOSiR
w Rudniku trwa XVII Ogólnopolski Kolonijno-Wypoczynkowy Turniej
Szachowy.
2.07.2006
"Brzegami Rudnej" - ta
nazwa niebieskiego szlaku rowerowego nabrała
ostatnio nowego wymiaru.
A to za sprawą samej rzeki, która potwierdziła porzekadło, że
"cicha woda brzegi rwie" i niebezpiecznie podmyła w
kilku miejscach ścieżkę rowerową. Do czasu modernizacji szlaku,
należy w tych trudnych miejscach zejść z roweru i pokonać je ...na
piechotę.
Rzecz dotyczy odcinka pomiędzy 7.5 km a 8.4 km trasy (za jazem
wodnym). Podczas próby przejazdu tych odcinków specjalnych można
skosztować jak smakuje kąpiel w nurtach lipcowej Rudnej, po uprzednim
skoku z rowerem do wody... Wybierając się w tę trasę, na
głowę warto założyć kask, a na nogi i ręce stosowne ochraniacze.
1.07.2006
Za zjawisko w mieście można już uznać widok wędkarzy, którzy
okupują brzegi zalewu na Rudnej.
Sądząc po częstości i wielkości kręgów na wodzie wywoływanych
przez ryby, można domniemywać,
że jest ich tu dość dużo i osiągają pokaźne rozmiary. Jest to
zapewne konsekwencja niedawnej akcji zarybiania zbiornika.