Marzec 2005
|
31.03.2005
Jest już znany terminarz
rozgrywek klasy okręgowej piłki nożnej rundy wiosennej sezonu
2004/2005.
W meczu inauguracyjnym Orzeł Rudnik zagra w najbliższą niedzielę
w Rudniku z Sanną Zaklików.
Początek meczu zaplanowano na 15:00.
Pełny terminarz rozgrywek można znaleźć na stronie Sport
w Rudniku.
29.03.2005
Sprostowanie. W ostatnim sparingu
Orzeł Rudnik przegrał z LZS Ździary 4:5.
Bramki dla Orła strzelili : Kopeć 2, Skoczylas i Wala. Nasza drużyna
wystąpiła w składzie : Zięba, Madej,
Zdeb, Szymonik, Kostyra, Ćwikła, Rzeszutek, Wala, Kopeć, Skoczylas,
Grabiec i Koń.
Przepraszamy za błąd.
26.03.2005
Wielki Piątek w rudnickim kościele
Trójcy Przenajświętszej.
Wieczorna adoracja Najświętszego Sakramentu.
Wszystkie
stacje tv pokazały wczoraj w swoich serwisach informacyjnych otwartą
właśnie w Japonii wystawę EXPO 2005. W tym gronie nie trzeba
chyba mówić, że polski pawilon, a przynajmniej jego zewnętrzna
częśc, została wykonana z rudnickiej wikliny przez rudnickich
wikliniarzy.
Oprócz wiadomości TVP3 Rzeszów żadna inna stacja nie
wspomniała ani słowem o udziale rudnickich
rzemieślników w powstaniu tego obiektu. To zrozumiałe, gdy wziąć
pod uwagę "newsowy" i skrótowy charakter dzisiejszych
serwisów informacyjnych. "Zapomniał" o tym także Krzysztof
Ingarden, krakowski architekt, jeden z twórców projektu, który
udzielił na tę okoliczność wywiadu telewizyjnego.
Jeśli zatem nie pamiętają o tym inni, to tym bardziej powinno
się pamiętać i akcentować ten fakt tu,
w Rudniku.
Czyż w Rudniku nie powinna więc stanąć wiklinowa replika
polskiego, wiklinowego pawilonu z EXPO 2005,
na pamiątkę tego wydarzenia ?
Jeden taki obiekt mógłby stanąć na rudnickim rynku, a drugi trafić
w przyszłości do centrum wikliniarstwa.
Ten pomysł nasuwa się w sposób naturalny, podobnie jak w naturalny
sposób w realizację repliki mogłaby się zaangażować DELTA,
firma, która uczestniczyła w budowie polskiego pawilonu.
Replika ta (z odpowiednim opisem) zanim stanie na rynku powinna
znaleźć swoje miejsce na ekspozycji "Wikliny 2005".
Rudnicka
wiklina już w Japonii.
Gdy ogląda się bryłę tego obiektu widać, że wykonanie makiety
to nie będzie taka łatwa sprawa. Ale nie takie rzeczy robili już
nasi rudniccy wikliniarze i artyści.
Do Japonii jest daleko i niewiele osób zobaczy to "rudnickie",
wiklinowe dzieło w oryginale. Natomiast
z pewnością wiele osób z chęcią przyjedzie do Rudnika, aby zobaczyć
wiklinową replikę polskiego pawilonu
z EXPO 2005. Pod warunkiem wszakże odpowiedniej promocji i nagłośnienia
tego faktu w mediach.
A o to w dzisiejszych czasach nie jest trudno.
25.03.2005
W środowym sparingu Orzeł Rudnik przegrał z
LZS Ździary 4:5.
Dwie bramki dla naszej drużyny strzelił grający trener Hubert Hopeć.
[Info Drejek, thx]
24.03.2005
Nowym redaktorem naczelnym "Przeglądu Rudnickiego"
została Agniesza Drzymała, znana z wielu ostatnich publikacji
o Rudniku na łamach wydawanej w Stalowej Woli "Sztafety".
23.03.2005
Nadbrzeże Rudnej poniżej zapory zostało uszkodzone
przez wezbrane wody rzeki.
22.03.2005
Chwile grozy przeżyli wczoraj w godzinach przedpołudniowych
pracownicy rudnickiego młyna, gdy
do jego wnętrza zaczęła się przedostawać woda. Dzięki sprawnej
akcji strażaków niebezpieczeństwo
zostało szybko zażegnane.
[Info, Drejek, thx]
21.03.2005
Z cyklu - W prasie lokalnej o Rudniku.
Gwiazdą rockową tegorocznej
"Wikliny w Rudniku nad Sanem" będzie "Lombard"
Przygotowania
do największej imprezy w powiecie niżańskim pod nazwą: "Wiklina
2005 Rudnik nad Sanem" idą pełną parą. Jak co roku zaplanowano
pokazy sztuki wikliniarskiej, a tegoroczną gwiazdą, będzie zespół
"Lombard". Jak zapewniają organizatorzy, każdy znajdzie
coś dla siebie.
Tegoroczne obchody święta wikliny przewidziano w pierwszy
weekend czerwca. A już z początkiem maja odbędą się warsztaty
wyplatania wikliny artystycznej z udziałem Stanisława Dziubaka.
- Mamy nadzieję, że tegoroczna impreza będzie lepsza od poprzedniej
- mówi Waldemar Grochowski, burmistrz Rudnika nad Sanem. - W tym
roku wystąpi zespół muzyczny "Lombard" oraz "Chrząszcze",
które zagrają muzyczne covery z lat sześćdziesiątych. Będzie też
coś dla ducha, i oczywiście wszystko o wiklinie, jak przystało
na nasze święto wikliniarskie.
W piątek, 3 czerwca, będzie przegląd dorobku artystycznego młodzieży,
w sobotę koncert "Lombardu",
a w niedzielę wystąpią "Chrząszcze". Podczas tegorocznej
"Wikliny" będą się również odbywały targi oraz wystawa
wikliny artystycznej Stanisława Dziubaka z okazji 30-lecia pracy
artystycznej. Zaprezentowane będą również eksponaty związane z
wikliniarstwem z holenderskiego miasteczka Noordwolde.
Organizator rudnickiej imprezy ogłosił konkurs na "Największe
wiklinowe dzieło", główną nagrodą będzie tysiąc złotych.
- Forma może być dowolna, ale najważniejsze, aby praca była z
wikliny - wyjaśnia Krystyna Wójcik, dyrektor MDK w Rudniku nad
Sanem. - Komisja będzie zwracała uwagę przede wszystkim na wielkość
dzieła, fantazję pomysłu oraz estetyczne wykonanie. Kolejnym wyzwaniem
będzie konkurs plastyczny na aranżację otoczenia pomnika Hrabiego
Ferdynanda Hompescha na rudnickim rynku, w którym nagrodą będzie
przejazd na trasie Rudnik - Wiedeń - Rudnik. Oczywiście, rozstrzygnięcie
obu konkursów nastąpi podczas imprezy "Wiklina 2005 Rudnik
nad Sanem".
Autorzy wszystkich prac otrzymają puchary oraz znajdą się na pamiątkowym
zdjęciu.
[TDM, Echo Dnia]
Woda opada.
Na szczęście opadają już wody Stróżanki. Jak się
okazało, rzeczka zaatakowała nie tylko Stróżę.
Wczoraj w południe woda wdarła się do starorzecza i odcięła od
świata kilka domostw przysiółka Małki,
który położony jest przy wjeździe do Rudnika od strony Niska (Przędzela).
Opadła też woda w Rudnej. Przy okazji okazało się, że jej wezbrany
nurt podmył i uszkodził umocnione niedawno nadbrzeża poniżej zapory.
"Fakro" przyjmuje do pracy.
Podajmy za oficjalnym serwisem internetowym miasta :
FIRMA ZATRUDNI W ZAKŁADZIE W RUDNIKU NAD SANEM PRACOWNIKÓW
NA NASTĘPUJĄCE STANOWISKA :
1. ELEKTROMECHANIK - PRACOWNIK
UTRZYMANIA RUCHU
WYMAGANE KWALIFIKACJE :
Doświadczenie zawodowe w utrzymaniu ruchu min. 5 lat
Uprawnienia elektryczne eksploatacyjne do 1 kV
Uprawnienia cieplne eksploatacyjne w zakresie ( pompy, wentylatory,
sprężarki ) będą dodatkowym atutem
Umiejętności - wiedza w zakresie sterowania pneumatycznego i elektrycznego.
2. MAGAZYNIER
WYMAGANE KWALIFIKACJE :
Uprawnienia na wózki widłowe
Doświadczenie w pracy na stanowisku magazyniera
Znajomość obsługi komputera
Prawo jazdy kat. B.
3. PRZEWOŹNIK
WYMAGANIA :
Własny samochód o masie całkowitej do 3.5 t
Ładowność samochodu ok. 1500 kg
Samochód z plandeką o kubaturze skrzyni ładunkowej ok. 13 m3
Obsługiwany teren przewozów : woj. podkarpackie i świętokrzyskie.
ZAINTERESOWANE OSOBY
PROSZONE SĄ O SKŁADANIE OFERT
( CV, LIST MOTYWACYJNY ) W SEKRETARIACIE URZĘDU MIASTA I GMINY
W RUDNIKU NAD SANEM.
20.03.2005
Stróżanka
wystąpiła z brzegów.
Wciąż podnosi się poziom wody w rzekach. Od wczorajszego
południa sytuacja zmieniła się dramatycznie.
Wczoraj wieczorem pierwsze wozy straży pożarnej jechały już na sygnale
w kierunku dzielnicy Stróża.
Leniwa zwykle i spokojna, mała Stróżanka nagle zamieniła się w groźną
rzekę i wystąpiła z brzegów, zagrażając kilku domostwom i sierocińcowi.
Przez całą noc trwała akcja układania worków z piaskiem.
Ponieważ poziom wody jeszcze się podnosi, na miejscu wciąż czuwają
i pracują strażacy, jest też
burmistrz Waldemar Grochowski.
Tak wyglądają dzisiaj okolice mostu na Stróżance na ul. Konopnickiej.
Strażacy pilnują aby woda nie zalała
okolicznych domostw.
Stróżanka w pobliżu mostu
na ul. Kończyckiej wygląda dziś bardzo groźnie.
Pod mostem kolejowym
rzeka płynie pełną szerokością, od filaru do filaru.
Z cyklu - W prasie lokalnej o Rudniku.
Burmistrz Waldemar Grochowski
pomagał dziadkowi wyplatać koszyki
- Tradycja koszykarska w mojej rodzinie tkwi
od dawna - przyznaje Waldemar Grochowski, burmistrz Rudnika nad
Sanem, polskiej stolicy wikliniarstwa. - Sam pomagałem dziadkowi
przy produkcji koszyków, choć nigdy nie zrobiłem całego. Do mnie
należało tylko wykonanie spodu koszyka. Zresztą zamiłowanie do koszyków
pozostało do tej pory. U nas w domu każdego roku kupuje się kilka
koszyków wielkanocnych. Następnie żona wybiera jeden z nich i zabiera
się za jego dekorację. Oczywiście jest w nim miejsce na wszystko,
co jest potrzebne, czyli chleb, sól, jajka, chrzan, kawałek szynki
i kiełbasy. Po włożeniu do środka całego wyposażenia, koszyk nakrywany
jest serwetą.
l od tego miejsca do pracy zaganiany jest Waldemar Grochowski, na
którego spada obowiązek poświęcenia pokarmów. Jak już się stało
ich rodzinną tradycją, święcą pokarmy przy kapliczce na ul. Doliny
w Rudniku nad Sanem. Tak też się stanie podczas nachodzących Świąt
Wielkanocnych. Dzisiaj czytelnicy Echa Dnia mogą wygrać w naszym
konkursie wielkanocne koszyki podarowane prze burmistza.
Czytaj w "Zadzwoń i wygraj".
- Chciałem aby w tym szczególnie uroczystym momencie mieszkańcy
naszego regionu mogli się cieszyć
i mieć jakąś część naszego Rudnika - dodaje Waldemar Grochowski.
[Echo Dnia]
19.03.2005
Konsekwencją ostatnich, obfitych opadów śniegu i odwilży, która
trwała do wczoraj, jest bardzo wysoki poziom wody w rzekach
w okolicach Rudnika. Oto kilka dzisiejszych zdjęć.
[kliknij na zdjęciach, aby zobaczyć je
w większym formacie]
Rudna
w okolicach zapory
Dzisiaj w pobliżu mostu
kolejowego nie można było przejść na drugi brzeg Stróżanki
Stróżanka
- okolice mostu na ul. Kończyckiej
Stróżanka
- widok z mostu na ul. Konopnickiej.
W prasie lokalnej o Rudniku.
Tym razem w czerwcu
Przygotowania do wiklinowego święta idą pełną parą.
Pokazy
wikliny artystycznej i użytkowej, targi, konkursy dla plastyków
i wikliniarzy - to tylko niektóre atrakcje, jakich spodziewać się
można w trakcie "Wikliny 2005 Rudnik nad Sanem". W tym
roku po raz pierwszy impreza odbędzie się w czerwcu.
Znany jest już termin tegorocznej imprezy plenerowej "Wiklina
2005 Rudnik nad Sanem". W tym roku, po raz pierwszy, odbędzie
się ona w pierwszy weekend czerwca. Jak poinformowała nas odpowiedzialna
za organizację imprezy Krystyna Wójcik, dyrektor Miejskiego Ośrodka
Kultury, przygotowania idą pełną parą.
Wstępem do "Wikliny 2005" jest otwarta kilka tygodni temu,
w Miejskim Ośrodku Kultury, wystawa fotografii zatytułowana "Jak
robią to inni". Prezentowane na niej zdjęcia przedstawiają
wiklinowe wzornictwo artystyczne i użytkowe stosowane na zachodzie
Europy. Celem prezentacji jest zainspirowaziie lokalnych wikliniarzy
do poszukiwania innych, nowych sposobów wyplatania wikliny.
Wystawy prac wikliny artystycznej znanych i cenionych artystów,
to jeden z wielu pomysłów organizatorów "Wikliny". Na
czerwcową imprezę plenerową planują oni wypożyczenie z Muzeum im.
Władysława Wołkowskiego w Olkuszu kilkudziesięciu eksponatów. Podczas
zeszłorocznej, zaprezentowano w Rudniku przeszło 40 dzieł mistrza
Władysława Wołkowskiego. Tym razem władze miasta Rudnik chcą ściągnąć
jego pozostałe prace z kolekcji liczącej około 145 eksponatów. -Wśród
dziel, jakie clicemy ściągnąć są między innymi strojetice, czyli
obrazy wykonane z wikliny i sznurka oraz patery i meble - powiedział
Sztafecie jeden ze współorganizatorów "Wikliny 2005".
Oprócz ekspozycji prac Wołkowskiego, zaplanowano także wystawę autorską
Stanisława Dziubaka, zatytułowaną "Trzy dekady z wikliną".
W maju, w ramach imprezy odbędzie się również Ogólnopolski Plener
Wikliny Artystycznej, wezmą w nim udział m.in. członkowie Ogólnopolskiego
Stowarzyszenia "Wiklina".
Poza wystawami i pokazami nie zabraknie też konkursów
dla wikliniarzy i plastyków. W tym roku ogłoszono dwa konkursy o
nagrodę Burmistrza Miasta i Gminy. Pierwszy z nich adresowany jest
do artystów - plastyków. Związany jest on z aranżacja otoczenia
pomnika hr. Hompescha na rudnickich plantach. Nagrodą w tym konkursie
jest przejazd na trasie Nisko -Wiedeń - Nisko. Drugi konkurs jest.
skierowany do wikliniarzy. Dotyczy on stworzenia jak największego
dzieła z wikliny. Kryterium oceny w tym konkursie będzie wielkość
dzieła, pomysłowość twórcy i staranne wykonanie. Wszystkie prace
zostaną nagrodzone, zaś wyłoniony spośród nich zwycięzca otrzyma
nagrodę w wysokości 1000 złotych. Wykonane w czasie konkursu przedmioty
trafią w przyszłości do Centrum Wikliniarstwa. Regulaminy obu konkursów
można znaleźć na stronie internetowej urzędu miasta www.rudnik.pl.
Przygotowania do "Wikliny 2005 Rudnik nad Sanem"
rozpoczęły się już w ubiegłym roku. Jaki będzie ich finał zobaczymy
już 3 czerwca. Jedno jest pewne, organizatorzy dokładają wszelkich
starań, aby w tym roku, po raz kolejny, zaskoczyć nas nowymi pomysłami.
[Sztafeta, Agnieszka Drzymała]
18.03.2005
"Orzeł" Rudnik przed rundą wiosenną.
W związku z trudnymi warunkami atmosferycznymi OZPN przesunął termin
rozgrywek piłkarskich klasy okręgowej. Planowany na najbliższą niedzielę
mecz zostanie rozegrany 26 maja a następną rundę przełożono na 1
czerwca. Swój pierwszy mecz rundy wiosennej "Orzeł" rozegra
3 kwietnia w Rundiku Z Sanną Zaklików. Kibiców
zainteresuje z pewnością aktualny skład naszej drużyny.
Bramkarze
i obrońcy :
Grzegorz Bąk
Grzegorz Tondel
Bogdan Kuźmierczyk
Karol Madej
Artur Zdeb
Mariusz Ślusarczyk
Dariusz Szymonik
Paweł Lewko
Dawid Koń
Grzegorz Grabowski
Pomocnicy i napastnicy :
Mariusz Kostyra
Mateusz Wójcik
Sebastan Ćwikła
Maciej Bednarz
Tomasz Dudzik
Tomasz Freyer
Rafał Tarnawski
Łukasz Wala
Marcin Skoczylas
Krzysztof Rzeszutko
Bartosz Marecki
Paweł Wójcik
Od kilku tygodni "Orzeł"
ma nowego, grającego trenera, którym jest Hubert
Kopeć.
Warto przypomnieć, że ten wychowanek "Orła"
ma za sobą bogatą karierę piłkarską i wiele sukcesów.
W jej trakcie występował np w pierwszoligowej Legii Warszawa.
W kręgu zainteresowań naszej
drużyny pozostają piłkarze "Wikliniarza" Kopki :
Przemysław Madej, Dawid Groniec i Dawid Młynarski. Jest bardzo
prawdopodobne, że wkrótce będą oni zawodnikami naszego "Orła".
Trudne warunki atmosferyczne nie pozwoliły na rozegranie normalnych
spotkań sparingowych. Nasza jedenastka zagrała tylko trzy mecze
kontrolne na śniegu.
[Na podstawie informacji uzyskanych w MKS
"Orzeł" Rudnik]
17.03.2005
Te smutne zdjęcia wyciętych drzew, zrobione dzisiaj
koło rudnickiego cmentarza pozostawmy
bez komentarza.
16.03.2005
"Dobre wieści" - to tytuł reportażu, wyemitowanego
dzisiaj przez TVP 3 Rzeszów.
Rzecz dotyczyła rudnickiego środowiska wikliniarskiego, a dokładniej
dopłat do upraw wikliny oraz
podatku VAT na wyroby wiklinowe. [kliknij
na zdjęciach, aby zobaczyć je w większym formacie]
Krótkich wywiadów udzielili : Eugeniusz Sawa , Waldemar Grochowski
i Antoni Wnuk (zdjęcia).
Antoni Wnuk - prezes Korporacji Wikliniarzy z Rudnika podkreślił
fakt obniżenia podatku VAT na wyroby wiklinowe i roli jaką odegrała
w tym Korporacja, burmistrz miasta - Waldemar Grochowski zaakcentował
prostotę procedury uzyskiwania dopłat do upraw wikliny, zaś Eugeniusz
Sawa - wikliniarz z dzielnicy Stróża,
uwypukliił trudną sytuację w jakiej znalazła się w ostatnim okresie
cała wiklinowa branża.
15.03.2005
Niezwykłą aktywność w dziedzinie reportażu filmowego przejawia 28
Drużyna Harcerska "Wiklina".
W wyniku współpracy rudnickich harcerzy z Telewizją Stalowa Wola
oraz z Telewizją Kablową "Diana"
powstał kolejny film ich autorstwa. Jest to następny etap
przygotowań harcerzy do Rajdu "Arsenał".
Ściągnij
i oglądnij reportaż - wywiad (35.66 MB) rudnickiej
28 Drużyny Harcerskiej "Wiklina"
Uwaga. Ponieważ oglądanie filmu w czasie
rzeczywistym wymaga szybkiego łącza, osoby które takim łączem nie
dysponują, mogą ściągnąć ten plik na dysk swojego komputera i dopiero
potem go otworzyć. W tym celu można np kliknąć na linku do filmu
prawym przyciskiem myszy,
a następnie użyć opcji "zapisz element docelowy jako"
, po czym ściągnąć plik na dysk. Jest to plik AV z rozszerzeniem
.wmv (można go odtworzyć standardowym Windows Media Playerem).
W reportażu tym harcerze przeprowadzili
wywiady z kilkoma znanymi Rudniczanami :
Andrzejem Błażem, Waldemarem Grochowskim, Krystyną Wójcik, Ewą Florek,
Józefem Sudołem
oraz z Mirosławem Olko.
Llink do www "Daję słowo" rudnickich harcerzy : http://wiklina.dajeslowo.zhp.pl/
14.03.2005
W Miejskim Ośrodku Kultury w Rudniku trwa wystawa "Jak
to robią inni ?"
Jest to wystawa zdjęć poświęconych użytkowym i artystycznym pracom
wikliniarskim na zachodzie Europy.
W internecie pojawiła
się strona www PSP nr 2 w Rudniku nad Sanem : http://www.psp2rns.neostrada.pl/
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości
zobaczmy w całości zdjęcie, którego fragment był przedmiotem
zagadki 44 rundy NLZR.
13.03.2005
Zakończyła się 44 runda Nieustającej Ligi Znajomości Rudnika.
Jak prawidłowo napisała zdecydowana większość uczestników, zdjęcie
zostało wykonane z zapory
na Rudnej (ul. Mickiewicza). Choć zagadka wydawała się łatwa, to
kilku uczestników błędnie zlokalizowało
to miejsce a pytanie sprawiło wyraźne kłopoty.
Tym większe gratulacje dla Andrzeja Burdzego, który wygrał
tę rundę, brawa dla wszystkich,
którzy nadesłali poprawne odpowiedzi.
Kolejne mmiejsca zajęli : Strażak, Atagao, Maro, Tom, Wojto 5, Keller
i Diana Konior.
Aktualną klasyfikację generalną można znaleźć na stronie
Ligi.
Już dawno Rudnik
nie doświadczył tak obfitych opadów śniegu, który stał się
wyzwaniem tak dla mieszkańców jak i dla służb miejskich. (zdjęcie
z czwartku)
Czy ta krótka odwilż to
już oznaka nadchodzącej wiosny ?
Oto dwa zdjęcia z Rudnika wykonane wczoraj.
12.03.2005
Oto kolejny, niezwykle interesujący artykuł z wydanego niedawno
"Przeglądu Rudnickiego" nr 4/2004 (32)
Ksiądz Franciszek Nicałek
WSPOMNIENIA SPRZED LAT
Taką typową osadą grupy
tarnobrzeskiej była osada w Bielinach, którą sam odkryłem. Leżała
ona nad samym brzegiem dzisiejszego Sanu. Wybierając się na ryby,
płynąłem często łódką pod bieliński brzeg. Towarzyszyli mi jak zwykle:
Jan Pachla, najstarszy i najbardziej z rybołówstwem zapoznany obywatel
z Rudnika, rodem z Ulanowa i Jan Urbanik, mieszkający przy ulicy
Sanowej. Obydwaj zwrócili moją uwagę na jeden szczegół: przy samym
wierzchu, bardzo wysokiego w tym miejscu brzegu Sanu od strony Bielin
rysowały się w pewnych odstępach czarne zarysy jakichś jam, czy
dołów. Odpowiedzieli mi również, że
w tym miejscu co roku brzeg się obrywa w czasie wylewu Sanu i wtedy
obsuwają się w raz z ziemią w tym miejscu: kamienie, garnki i jakieś
ciarupy. Jak mówili, znaczna połać brzegu została za ich pamięci
zniesiona falami Sanu. Zostawiłem ich przy łapaniu ryb, a sam wyszedłem
na brzeg, przeprowadzając autopsję miejsca. Nie trzeba było wielkiego
znawstwa archeologii, aby spostrzec, że ma się tu do czynienia
z prehistoryczną osadą z grupy tarnobrzeskiej. Było to miejsce "na
szlamie" - rodzaj pagórka nad samym Sanem, na którym stał wysoki
drewniany krzyż. Jak głosi miejscowa legenda, w tym miejscu miał
się zatrzymać sam św. Wojciech, gdy przybywał z Czech do Polski.
W wysokim, oberwanym brzegu były widoczne całkiem dobrze zarysy
poszczególnych jam o rozmiarach
1 1/2 - 3 m. Na dnie tych jam była gruba gliniana polepa. Na niej
wyraźne ślady paleniska: polne kamienie dookoła, a w środku paleniska
węgiel drzewny, masa kości. Na palenisku albo koło niego były resztki
z naczyń. Piszę resztki, bo rzeczywiście były to tylko porozbijane
fragmenty naczyń. Nie udało mi się i potem znaleźć w tym miejscu
całego naczynia. Fragmenty jednak tych naczyń wskazywały dobitnie,
że chodzi tu
o grupę tarnobrzeską. Naczynia te bowiem były robione w sposób dość
lapidarny, prosty. Z grubsza tylko wygładzone, dość grube, glina
z domieszką grubego ziarnistego błyszczyku, słabo wypalona. Pod
wierzchem naczyń szedł pas guzków, robionych palcami w glinie, z
wyraźnymi odciskami paznokci garncarza. Pod samym zaś wierzchem
dookoła biegł pas wybijanych dziurek zapewne przy pomocy jakiegoś
rylca. Sama górna część naczyń była lekko profilowana na bok lub
zakończona ząbkowato. Polepy pod palenisko były dość grube i to
starannie wygładzone w kształcie wielkiej miednicy, której górny
brzeg był zakończony jakby trybami od sieczkarni.
Od tego dnia bardzo często bywałem w tym miejscu, prowadząc
badania powierzchniowe wokół tej osady
i penetrując obsypujące się dalsze jamy do Sanu. Na polach, na północ
od tej osady znalazłem: krzemienny skrobacz, kilka grocików i koniec
ułamanego noża. Były też liczne resztki krzemiennych buł, z których
wyłuskiwano pojedyncze groty czy grociki. W następnych dniach ze
synem Jana Urbanika - Stanisławem odkopaliśmy całą jamę, zagrożoną
zsunięciem do Sanu. Polepę, resztki paleniska, węgiel i kości wraz
z ułamkami przewieźliśmy łódką przez San, a następnie przetransportowaliśmy
na starą wikarówkę.
W czasie tej wyprawy zaskoczyła nas porządna burza i nie mniej potężna
ulewa. Przez kilka dni nasze znaleziska musiały schnąć na słońcu.
Potem wszystko dokładnie opisałem, całe znalezisko zapakowałem i
przez moją uczennicę Lidię Górską, która wtedy chodziła do szkoły
w Rzeszowie, podałem prof. Moskwie. Ten, zdumiony i zaskoczony nakazał
mi inwigilację miejsca, obiecując, że w krótkim czasie sam przybędzie
na przebadanie tego obiektu. Sam
w dalszym ciągu, w miarę dokonywanych przeze mnie znalezisk, posyłałem
paczki do Rzeszowa, do prof. Moskwy. Jakimś cudem dowiedział się
o tym oddział Archeologii w Krakowie i w czasie wakacji przyjechał
do mnie swoim autem jakiś profesor archeologii z uniwersytetu krakowskiego.
Przedstawił mi się wtedy, ale dziś po pięciu latach nie mogę przypomnieć
sobie jego nazwiska. Pojechaliśmy okrężną drogą przez Ułanów na
to miejsce. Wraz ze mną była wtedy moja uczennica Jadwiga Zagaja,
z którą już nieraz przeszukiwałem pobliskie tereny, a która obecnie
wysunęła się na pierwsze miejsce wśród moich uczniów, zarażonych
bakcylem staroci. Archeolog był zachwycony tymi jamami jak i malowniczością
usytuowania tej prehistorycznej osady. Po dokładnym zapoznaniu się
z miejscem, żegnając się z nami, zaręczał, że wkrótce zjawią się
tu archeolodzy z Krakowa, którzy przebadają ten teren. Jak się później
okazało, były to tylko czcze obietnice. Prof. Moskwa nie dał sobie
wydrzeć tego obiektu. Był sam na miejscu i po dwóch latach tzn.
w r. 1974 w czasie wakacji przeprowadził tu wykopki w dwóch miejscach,
dokładnie przeze mnie wskazanych. Podobno wykopaliska były bardzo
bogate. Piszę podobno, gdyż ze względu na chorobę nie mogłem być
obecny przy tych wykopkach. Jak mi jednak mówił p. Bronisław Cmela
z Muzeum z Rzeszowa, uzyskano bardzo liczny i cenny materiał. Stwierdzono
niezbicie, że chodzi tu nie o cmentarzysko, ale
o osadę z grupy tarnobrzeskiej, co potwierdziło i moje przekonania.
Od siebie dodaję, że ceramika z tych jam nosi wyraźny ślad celowego
zniszczenia. Nie została bowiem zniszczona, jak gdzie indziej przez
orkę, lecz umyślnie potłuczona. Całość według mnie robiła wrażenie
zaskoczenia i zniszczenia całej osady przez jakichś wrogów, względnie
nagłego opuszczenia całej osady przez jej pierwotnych mieszkańców
i to w wielkim pośpiechu. Nie wchodzi tu w rachubę wylew Sanu, gdyż
miejsce to, jak już wspomniałem, jest usytuowane na bardzo wysokim
brzegu i na pewno nigdy nie było zalane przez San, który płynie
kilkadziesiąt metrów poniżej. Był więc jakiś dramat, który położył
kres istnieniu tejże osady, która przestała istnieć, bo w tym miejscu
nie ma już żadnych śladów dalszego jej istnienia w wiekach następnych,
nie ma śladów późniejszego osadnictwa.
Dokładnie o wyniku i ważności tych wykopalisk dowiemy się, gdy wszystkie
materiały z tego stanowiska zostaną zbadane przez archeologów w
Rzeszowie a wyniki tych badań zostaną opublikowane w Kwartalniku
Archeologicznym. Cieszę się, że to stanowisko zostało w końcu przebadane,
nie uległo zupełnej zagładzie,
a stało się to częściowo dzięki moim wysiłkom i staraniom. Jednym
malkontentem pozostał miejscowy
ks. Proboszcz Władysław Rachwał, któremu przy okazji któryś z archeologów
odkręcił i ukradł w nocy stare, zabytkowe klamki od drzwi w kościele.
Drugim miejscem mojego zainteresowania po prawej stronie
Sanu były Zboiska: na północny wschód
od Mokradła przysiółka Bielin. Będąc nieraz gościem u śp. Sagana,
teścia Stanisława Urbanika, razem z nimi odbywaliśmy długie wędrówki
poszukiwawcze po tym terenie. Jest to już była granica austriacko-rosyjska.
Teren lekko pagórkowaty. Na tych pagórkach znalazłem też wiele odprysków
z krzemienia, wiór, kilka skrobaczy - słowem, są ślady prehistorycznego
osadnictwa. Spotyka się tu również większe i mniejsze ułamki glinianych
naczyń. Trudno jednak coś konkretnego na ich temat powiedzieć, gdyż
są bardzo rozwleczone, brak jakiegoś ich skupiska - ot wyraźne znaleziska
luźne, a nie-związane niczem ze sobą.
W każdym razie miejsce to nie jest narzucone na mapę odkryć archeologicznych
i zasługuje na bardziej szczegółowe przeczesanie.
Odkrycie skarbu w Łętowni.
Wczoraj 9.10.1976 roku spotkałem się z panem Sibigą,
kierownikiem szkoły w Łętowni i ucięliśmy sobie dłuższą rozmowę
na temat staroci tego terenu. Wypytałem go dokładnie na temat dokonanego
niedawno wykopaliska, a raczej znaleziska monet z czasów Jana Kazimierza.
Otóż wyorał go miejscowy rolnik w czasie prac polowych. Monety znajdowały
się w starym garnku, który jest u P. Sibigi. Były to przeważnie
szelągi Jana Kazimierza, te prawdziwe, a nie boratynki. Wśród nich
znajdowały się różne monety srebrne z tego czasu, poczwórnego gatunku.
Okazy ich ma P. Sibigą u siebie. Jak rolnik opowiada były też monety
poobcinane w kwadrat i jeszcze, "jakieś inne." Pierwszym,
który widział te monety, był miejscowy
ks. Proboszcz, ks. Hejnosz. Miał on nawet dostać garść tych pieniędzy
od znalazcy, które potem dał swojemu kuzynowi, który miał ich przehandlować
na szablę tak, że te pieniądze przepadły. Tamtego roku byłem sam
u ks. Hejnosza i pytałem się go o ten skarb. Moje pytanie zbył byle
czem i wcale nie przyznał się, że on w tym brał również udział.
Pokazał mi tylko jeden solidus - szelążek z tego skarbu, bo tyle
rzekomo
z niego miał. Był ten solidus w doskonałym stanie, jakby co dopiero
wyszedł z mennicy. Około 60 sztuk
z tych pieniędzy dostał sam P. Sibigą. Niestety przyczepili się
do niego jego profesorowie. Robi bowiem zaocznie magisterium z historii
u P. Półćwiartka w Rzeszowie i musiał im oddać po kilkanaście sztuk
tak,
że jemu samemu zostało też bardzo mało. P. Sibiga wylicza, że licząc
wszystko razem z tym co zabrał do Muzeum w Rzeszowie, wszystkich
monet było 1000 sztuk. Wcale pokaźna ilość. Powstaje jeszcze pytanie:
czy ten rolnik zeznał wszystko jak rzeczywiście było ? Czy ujawnił
wszystkie monety, czy nie zachował części skarbu dla siebie ? Może
go już spieniężył ? Czy nie było w tym skarbie złotych pieniędzy,
o których
w ogóle nie wspomina. Nikt spoza rodziny, a zwłaszcza starszej córki,
która miała wychodzić wkrótce za mąż, nie był świadkiem znalezienia
tego skarbu. Sądzę, że, podobnie jak prawie ze wszystkimi skarbami
się dzieje, i tu jest wiele tajemnic, celowo przemilczanych.
Ciekawe jest również, do kogo ten skarbiec należał ?
Kto go zakopał przed najazdem Szwedów ?
Co się stało z jego właścicielem ?
Czy stracił życie, czy też - co często się zdarza - zwiodła go pamięć
i skarb pozostał w ziemi do tego
czasu ?
Pytania te jak na razie muszą pozostać bez odpowiedzi.
10.03.2005
Z cyklu - W prasie lokalnej o Rudniku.
Rudniccy regionaliści mają swoje logo i nowy zarząd
Będą rozpoznawalni
Rozstrzygnięto konkurs na logo Towarzystwa Miłośników
Ziemi Rudnickiej im. ks. Franciszka Nicałka
i "Przeglądu Rudnickiego". Z kilkudziesięciu zgłoszonych
projektów wybrano pracę Andrzeja Fedurka
i Magdaleny Majcher.
Konkurs
na stworzenie projektu znaku graficznego TMZR ogłoszono trzy lata
temu. Jednak słabe upowszechnienie tej inicjatywy nie przynosiło
przez dość długi czas zbyt wielkich efektów.
Młodzież w konkursie
Dopiero zainteresowanie tym tematem rudnickiej młodzieży
dało pożądane wyniki. - Równocześnie
z konkursem na logo Towarzystwa, ogłosiliśmy też konkurs na stworzenie
znaku "Przeglądu Rudnickiego"
- mówi Marian Pędlowski, były prezes TMZR. - Ostatecznie otrzymaliśmy
kilkadziesiąt projektów, z których musieliśmy wybrać te najlepsze.
Wybór nie był łatwy.
Zdecydowana większość projektów to dzieła rudnickich gimnazjalistów.
W konkursie na logo Towarzystwa zwyciężył Andrzej Fedurek, znany
rudnicki artysta - plastyk, natomiast logo zaproponowane przez Magdalenę
Majcher zostało oficjalnym znakiem "Przeglądu Rudnickiego".
Obydwa wybrane projekty zostały "doszlifowane" graficznie
i zatwierdzone przez Zarząd Towarzystwa Miłośników Ziemi Rudnickiej.
Na zwycięzców konkursu czekają skromne upominki i okolicznościowe
dyplomy. Ale na pewno największą nagrodą jest umieszczenie ich projektów
na łamach "Przeglądu Rudnickiego", jako oficjalnych znaków
Towarzystwa i "Przeglądu" - dodaje Pędlowski.
Zmiany w zarządzie
W zeszłą sobotę w rudnickim Miejskim Ośrodku Kultury odbyło się
Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze Towarzystwa Miłośników
Ziemi Rudnickiej. Celem tego spotkania był wybór nowego Zarządu
Towarzystwa oraz, jak się okazało w czasie obrad, wybór nowego prezesa.
Sprawujący do tej pory funkcję prezesa TMZR i zarazem redaktora
naczelnego "Przeglądu Rudnickiego" Marian Pędlowski postanowił
nie kandydować do Zarządu. Jego decyzja była nieodwołalna. Po burzliwych,
trwających przeszło trzy godziny, obradach udało się jednak wybrać
nowe władze.
W skład Zarządu Towarzystwa weszli: Krystyna Wójcik - l wiceprzewodniczący,
Stanisław Gazda -
II wiceprzewodniczący, Mirosława Małek - skarbnik oraz Małgorzata
Sztaba, Lucjan Tabasz i Michał Rosół. Nowym prezesem Towarzystwa
Miłośników Ziemi Rudnickiej został Edward Sekulski.
[dag, Sztafeta]
9.03.2005
W prasie lokalnej ukazał się kolejny artykuł na temat wystawy
Stanisława Dziubaka
Wiklina jak kobieta
- Jest kapryśna, ale łatwo gnie się pod palcami, chociaż z oporami
- mówi Stanisław Dziubak.
Trzydziestolecie
pracy artystycznej i 50 urodziny świętuje Stanisław Dziubak, tarnobrzeski
artysta plastyk, tworzący swoje dzieła z wikliny i wybitny polski
propagator plecionkarskiej sztuki.
Zanim Stanisław Dziubak zaczął pleść dla sztuki i satysfakcji, był
projektantem w spółdzielni wikliniarskiej "Jedność"
w Rudniku nad Sanem.
- Moja sztuka wyrosła z ziemi. Byłem projektantem wzorów użytkowych,
wiec na początku robiłem konkretne rzeczy. Artystycznym wyplataniem
zajmuję się od dziesięciu lat. Zafascynowała mnie wiklina, kreuję
z niej nowe kształty, głównie w plenerze, nie przejmuję się, że
są nietrwałe mówi Dziubak. Na własnym poletku uprawia do 50 odmian
wikliny z całego świata. Ta roślina jest wymagająca, niczym kobieta.
Potrzebuje ciągłego zainteresowania, czasem wilgoci, czasem ciepła.
- Jest kapryśna, ale łatwo gnie się pod palcami, chociaż z oporami
- śmieje się artysta.
Na zdjęciu: podczas wernisażu w Galerii Tarnobrzeskiego
Domu Kultury.
Stanisław Dziubak jest absolwentem Państwowego Liceum
Sztuk Plastycznych w Nałęczowie, ma dyplom
z plecionkarstwa. Prezesuje Ogólnopolskiemu Stowarzyszeniu Twórczemu
"Wiklina", wykłada
w Stowarzyszeniu "Akademia Łucznica", jest redaktorem
naczelnym tarnobrzeskiego kwartalnika kulturalnego "Afisz",
autorem wystaw i tekstów o plecionkarstwie i wiklinie artystycznej,
z wikliny tworzy rzeźby i obiekty. Zajmuje się grafiką wydawniczą
i scenografią, prowadzi warsztaty wikliniarskie. Jest organizatorem
i komisarzem 25 plenerów ogólnopolskich i międzynarodowych. Dwukrotny
stypendysta wojewody tarnobrzeskiego, w 1999 r. nagrodzony przez
marszałka województwa za działalność w dziedzinie plastyki.
Prace na żywo i na fotografii można oglądać w Galerii Tarnobrzeskiego
Domu Kultury. Z okazji jubileuszu wystawa zagości także w kilku
galeriach polskich.
[WW, Echo Dnia]
8.03.2005
Harcerze z 28 Drużyny
Harcerskiej "Wiklina" w Rudniku zapraszają wszystkich
serdecznie do odwiedzenia
ich witryny internetowej oraz do wyrażania swoich opinii na ich
temat i wzięcie udziału w ankietach.
Przypomnijmy adres internetowy ich strony : http://28dh.wiklina.w.interia.pl/
oraz email do 28 Drużyny Harcerskiej : 28dh.wiklina@interia.pl
Z cyklu - W prasie lokalnej o Rudniku.
Mechanicy z Rudnika.
Zespół Szkół w Rudniku nad Sanem posiada idealne warunki
do przeprowadzenia egzaminu zewnętrznego
na mechanika pojazdów samochodowych.
Zespół Szkół im. gen. Władysława Sikorskiego w Rudniku
nad Sanem otrzymał akredytację na przeprowadzanie egzaminów zewnętrznych
na mechanika pojazdów samochodowych. Jest to jedna
z czterech szkół w województwach podkarpackim, lubelskim i małopolskim,
której Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Krakowie udzieliła uprawnień
na przeprowadzanie egzaminów praktycznych na trzy lata.
By szkoła mogła przeprowadzać egzaminy końcowe po zawodówkach i
technikach, musi mieć odpowiednio wyposażone sale egzaminacyjne
do części praktycznej.
Sala egzaminacyjna w rudnickim Zespole Szkół spełnia najwyższe
standardy do przeprowadzania egzaminów
zewnętrznych z zakresu diagnostyki i naprawy samochodu.
Nauka i praca w takich warunkach to przyjemność.
"Zespół Szkół w Rudniku nad Sanem posiada idealne
warunki do przeprowadzenia egzaminu zewnętrznego na mechanika pojazdów
samochodowych" - czytamy w protokole komisji egzaminacyjnej.
Sala wyposażona jest w sprzęt najwyższej klasy. Szkoła posiada wyremontowane
stanowiska egzaminacyjne, bogatą literaturę fachową, sprzęt multimedialny,
a stacja kontroli pojazdów i warsztat samochodowy ma dobrą renomę.
Pierwszy egzamin praktyczny na mechanika pojazdów samochodowych
odbędzie się już w czerwcu
i przystąpią do niego absolwenci trzyletniej zasadniczej szkoły
zawodowej o specjalizacji mechanik pojazdów samochodowych.
Wyposażenie oraz remont sali egzaminacyjnej pochłonął
ponad 108 tysięcy złotych. Najwięcej pieniędzy na sprzęt przeznaczył
organ prowadzący, czyli niżańskie starostwo i była to kwota 55 tysięcy
złotych. Swój wkład ma też komitet rodzicielski, który wsparł inwestycję
20 tysiącami złotych. Pozostałe pieniądze pochodzą z oszczędności
budżetowych szkoły.
- Z naszej szkoły do egzaminu zewnętrznego podejdą 42 osoby - wyjaśnia
Edward Wołoszyn, wicedyrektor Zespołu Szkół w Rudniku nad Sanem.
- Jest to jeden z najpopularniejszych kierunków i sądzimy,
że Okręgowa Komisja Egzaminacyjna skieruje do naszej szkoły jeszcze
innych uczniów z okolicznych placówek.
Wśród najlepszych
W zawodzie mechanik pojazdów samochodowych tylko cztery ośrodki
w województwach podkarpackim, lubelskim i małopolskim dostały akredytację
na trzy lata. Oprócz Zespołu Szkół w Rudniku nad Sanem, jest to
Zespół Szkół Zawodowych nr 1 im. mjr. Henryka Dobrzańskiego w Bychawie
(woj. lubelskie), Zespół Szkół Samochodowych w Nowym Sączu (woj.
małopolskie) oraz Zespół Szkół Ponad-gimnazjalnych nr 3
im. Stanisława Staszica w Krośnie.
[TDM , Echo Dnia]
7.03.2005
Już po raz drugi harcerze z 28 drużyny "Wiklina"
z Rudnika nad Sanem przystąpili do 35 Rajdu "Arsenał".
Telewizja Miejska Stalowa Wola wyemitowała w ostatnich wiadomościach
krótki reportaż z przygotowań
do tego wydarzenia. Wywiadu udzielił telewizji drużynowy 28 D.H.
"Wiklina" ks. Sławomir Brzeski.
Dzięki uprzejmości TVM Stalowa Wola możemy oglądnąć ten reportaż
w postaci filmu, jest to plik AV
z rozszerzeniem .wmv (można go odtworzyć standardowym Windows Media
Playerem)
Ściągnij
i oglądnij film - reportaż (7.66 MB) o rudnickiej 28
Drużynie Harcerskiej "Wiklina"
Uwaga. Ponieważ oglądanie filmu w czasie
rzeczywistym wymaga szybkiego łącza, osoby które takim łączem nie
dysponują, mogą ściągnąć ten plik na dysk swojego komputera a dopiero
potem go otworzyć. W tym celu można np kliknąć na linku do filmu
prawym przyciskiem myszy,
a następnie użyć opcji "zapisz element docelowy jako"
, po czym ściągnąć plik na dysk.
Oto kilka kadrów z tego reportażu.
Przy okazji warto chyba odwiedzić stronę internetową 28 Drużyny
Harcerskiej "Wiklina" z Rudnika.
Link
6.03.2005
W prasie lokalnej o Rudniku.
Trzecie podejście.
Centrum
wikliniarstwa w Rudniku na Sanem ?
Władze gminy i mieszkańcy Rudnika nad Sanem chcą uruchomić
centrum wikliniarstwa. Pomysł niezły, ale jak to zwykle bywa brakuje
pieniędzy. Czy zarząd województwa podkarpackiego doceni inwestycję
i wesprze kwotą ze Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju
Regionalnego ?
Nowatorski pomysł utworzenia centrum wikliniarstwa w Rudniku nad
Sanem powstał kilka lat temu.
Gmina składała już wnioski o wsparcie projektu do szwajcarskiego
funduszu, Ministerstwa Kultury, ale bezskutecznie. Burmistrz wierzy,
że do trzech razy sztuka i tym razem uda się dostać wsparcie.
- Chcemy otworzyć centrum wikliniarstwa, w którym znajdzie się
miejsce na zabytki oraz modelarnię wikliniarską, która wskazywałyby
kierunki rozwoju - wyjaśnia Waldemar Grochowski, burmistrz Rudnika
nad Sanem. - Planujemy utworzyć również pracownię i warsztaty
wikliniarskie, bibliotekę multimedialną
i informację turystyczną. Idealnie nadaje się na to budynek po
Ośrodku Szkolno-Wychowawczym, który stoi teraz pusty. Na cały
projekt potrzebujemy 1 milion 600 tysięcy złotych, z czego największe
koszty związane będą z renowacją i adaptacją pomieszczeń.
Jeśli wniosek zostanie poparty przez władze wojewódzkie, 75 procent
może zostać dofinansowane z Unii Europejskiej, zaś resztę wyłoży
gmina. Wniosek został już przyjęty pod względem formalnym i niedługo
trafi do panelu ekspertów, następnie do komitetu sterującego na
zarząd województwa podkarpackiego, który podejmie ostateczną decyzję.
Jak twierdzi burmistrz Rudnika nad Sanem, atutem pomysłu jest
to, że ma charakter ponadregionalny i będzie oddziaływał na całe
zagłębie wikliniarskie.
- Nasze plany bardzo spodobały się w Ministerstwie Kultury i mamy
nadzieję, że zostaną również dobrze przyjęte przez fachowców z
województwa - dodał Waldemar Grochowski. Wtedy staniemy się już
pełnoprawną stolicą wikliniarstwa, nie tylko na Podkarpaciu, ale
w całej Polsce.
[TDM, Echo Dnia]
Wczoraj nowym prezesem Towarzystwa Miłośników Ziemi
Rudnickiej został wybrany Edward Sekulski.
Pora najwyższa na 44 zimową rundę Nieustającej Ligi
Znajomości Rudnika.
Aby nieco utrudnić zadanie, zdjęcie zostało celowo "lekko"
obcięte.
Skąd zostało wykonane to ujęcie ?
Runda 44 zakończy się 12 marca o 23:59.
Odpowiedzi jak zwykle proszę nadsyłać na adres :
rudnikns@poczta.onet.pl
Zasady i wyniki Ligi można znaleźć na stronie
ligi.
5.03.2005
Z "Przeglądu Rudnickiego"
Maria Zygmunt - "Kwiat dwóch
puszcz" [Przegląd Rudnicki 4/2004 (32)]
Niewielu
czytelników naszej biblioteki miało okazję przeczytać książkę
Dominika Maka "Kwiat dwóch puszcz".
Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że autor podpisujący
się tym pseudonimem jest mieszkańcem naszej społeczności, mieszka
w Chałupkach, a jego nazwisko brzmi Kazimierz Cholewa.
Jest skromnym, starszym panem na emeryturze. Z wykształcenia technik
budowlany. W swoim zawodzie pracował jako inspektor nadzoru instalacji
sanitarno-przemysłowych najpierw w Zakładach Metalowych
w Nowej Dębie, a później w Zakładach Chemicznych w Nowej Sarzynie.
Jego umysł z predyspozycjami do nauk ścisłych bardzo
dobrze radził sobie z tekstami literackimi. Gdzieś
w głębi kiełkowała powoli wena twórcza. Pierwsze strony powieści
powstały spontanicznie w 1954 roku.
Czas się dłużył w oczekiwaniu na narodziny córki, mały synek spał
spokojnie w łóżeczku, sięgnął po pióro
i zaczął pisać. Akcję swojej powieści umieścił w Rudniku nad
Sanem i okolicy.
W Nowej Dębie napisał ok. 300 stron. Do pisania powrócił w okresie
pracy w Nowej Sarzynie. W 1968 roku
maszynopis był przygotowany do druku. Niestety, wyadwictwa, do
których się zwrócił, odmówiły. Tematyka nie odpowiadała ówczesnym
założeniom polityki wydawniczej. Powieść powędrowała do szuflady.
W 2003 roku syn Pana Cholewy - Marian, namówił ojca na
podjęcie próby wydania książki. Pomógł finansowo i udało się.
W lipcu 2003 roku Oficyna Wydawnicza "Impuls" z Krakowa
nakładem 500 egzemplarzy wydała powieśc "Kwiat dwóch puszcz".
Okładkę zaprojektował Mateusz Ziemniak - wnuk Pana Cholewy.
Rysunki według projektu autora wykonał Stanisław Łakota, kolega
z Leżajska.
Książka jest do wypożyczenia w zbiorach Biblioteki Publicznej
w Rudniku nad Sanem, można ją też nabyć bezpośrednio u autora.
Do chwili obecnej rozeszło się ok. 400 egzemplarzy. Najwięcej
poprzez księgarnie
w Rudniku nad Sanem, Jarosławiu, Nowej Dębie i Rzeszowie. Powieść
pojechała do polskich rodzin
za granicę : do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Niemiec, Francji,
Anglii i Australii.
"Powieść oparta jest
na autentycznych faktach odpowiednio zbeletryzowanych. Główni
bohaterowie to : Michałek, Mariola - hrabianka i Alena, córka
greckiego przemysłowca. Zachowania wszystkich osób opisanych w
powieści wykazują wartości moralno-zachowawcze lat 1938-1958,
których nie dotknął faszyzm
końca XX wieku. Książka przeznaczona jest dla młodzieży, jak również
dla osób starszych, które mogą doznać przyjemnych wspomnień swych
dziecinnych i młodzieńczych lat." (cytat z okładki książki).
Pan Kazimierz pisze dalej.
Ma ukończony rękopis nowej powieści, tym razem fantastycznej oraz
2 dramaty
i farsę. Być może kiedyś i ten Jego dorobek literacki trafi do
czytelników.
4.03.2005
Będą dopłaty
do upraw wikliny.
Za Biuletynem Informacji Publicznej Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie
:
http://www.rzeszow.uw.gov.pl/main.php?muid=3&mid=15&akID=2417
Dopłaty bezpośrednie do uprawy wikliny i wierzby energetycznej.
Wydział Środowiska i Rolnictwa
PUW informuje, że od bieżącego roku dopłatami bezpośrednimi objęte
będą uprawy wikliny plecionkarskiej i wierzby energetycznej. Decyzję
taką podjęło Ministerstwo Rolnictwa
i Rozwoju Wsi. W ubiegłym roku rolnicy uprawiający inne rośliny,
objęte dopłatami bezpośrednimi, otrzymywali 210 zł do 1 ha. W
tym roku kwota ta będzie wyższa o ok. 5%.
Wypłaty rozpoczną się najwcześniej w październiku 2005 r.
Na terenie województwa podkarpackiego uprawy wikliny i wierzby
energetycznej prowadzi ponad 3.200 rolników. Ogólna powierzchnia
tych upraw wynosi blisko 2.600 ha, z czego 2.100 ha przeznaczonych
jest pod uprawę wikliny plecionkarskiej, a ok. 500 ha - pod wierzbę
energetyczną. Największa powierzchnia uprawy tych roślin znajduje
się w powiatach: leżajskim 570 ha, niżańskim i lubaczowskim -
po 500 ha, rzeszowskim - 450 ha oraz tarnobrzeskim i stalowowolskim
po 100 ha.
3.03.2005
Ukazał się nowy numer "Przeglądu Rudnickiego"
[4/2004 (32)].
Jak pisze w słowie wstępnym redaktor naczelny Marian Pędlowski,
kończy on pracę w kolegium redakcyjnym
i przestaje pełnić funkcję redaktora naczelnego. Pod jego przewodnictwem
redakcja, począwszy od 2002 roku wydała jedenaście numerów "Przeglądu".
Przy okazji warto dodać, że w najbliższą sobotę (5 marca) odbędą
się wybory nowego zarządu TMZR.
W "Przeglądzie Rudnickim" 4/2004 można przeczytać :
Od redaktora naczelnego
Agnieszka Drzymała - Ksiądz Franciszek Nicałek
ks. Franciszek Nicałek - Wspomnienia sprzed lat
Marian Pędlowski - Zbiory ks. Franciszka Nicałka
Skarbimir Socha - Takie były pierwsze miesiące wolności
Marian Pędlowski - Julian Edmund Krzewicki
Maria Zygmunt - "Kwiat dwóch puszcz"
Danuta Półchłopek - Konkurs rozstrzygnięty
Marian Pędlowski - "Nasze życie"
LUDZIE SPORTU
Marian Pędlowski - Dzięki talentowi i ciężkiej pracy
PRZEGLĄD MŁODYCH
Joanna Maczuga - Rudniccy młodzi artyści cz. VIII
Z pamiętnika ...
Rafał Kasprzyk - Zawsze myśl...
Beata Karaś-Jaszczur - Bibliografia "Przeglądu Rudnickiego"
1.03.2005
Do Rudnika wróciła zima z
kilkunastopniowymi mrozami.
Taka pogoda sprzyja sięganiu po lekturę. Pozostańmy więc w wiklinowym
klimacie i zaglądnijmy do książki
Jana Słomki b.wójta w Dzikowie pt "Pamiętniki włościanina"
wydanej drukiem w Krakowie 1929 r.
Spotkamy tam fragmenty o naszym miasteczku (rozdział IV).
[...]
Na uwagę zasługuje koszykarstwo, które się rozwinęło w
Rudniku i okolicy w sąsiednim powiecie niżańskim za sprawą
właściciela Rudnika, hr. Hompescha. Ten przejęty nędza
tamtejszych mieszkańców, których nie mogły wyżywić piaszczyste
grunta, założył tam w r. 1878 pierwsze warsztaty koszykarskie,
sprowadził zawodowego instruktora koszykarstwa i kilku Rudniczan
wysłał do większych warsztatów koszykarskich, celem kształcenia
ich w tym zawodzie. Przewidywał, że koszykarstwo dostarczy biednej
ludności pracy i zarobku, zwłaszcza, że przepływający przez Rudnik
San zarosły jest z obu stron wikliną i sprzyja rozwojowi przemysłu
koszykarskiego.
Przemysł ten, umiejętnie
zaszczepiany, od początku dobrze się tam rozwijał, a gdy następnie
hr. Hompesch dalszą organizację tegoż przemysłu powierzył wielkiej
firmie: "Prasko-Rudnickiej fabryce wyrobów koszykarskich",
nastąpił nadzwyczajny rozrost koszykarstwa w Rudniku. Rozwinął
się tam w okolicznych wsiach przemysł koszykarski domowy, a w
samym Rudniku powstała wielka fabryka koszykarska.
W warsztatach tej fabryki pracuje około 100 robotników, a poza
fabryką pracuje dla niej 300 koszykarzy
z samego Rudnika. Wszystkich zaś robotników-chałupników z Rudnika
i okolicy pracuje w tym przemyśle przeszło 2000. Z biegiem lat
wielu koszykarzy wyjeżdżało do Ameryki i tam w fabrykach koszykarskich
i własnych warsztatach prowadzili swój zawód, przysyłając znaczne
oszczędności swoim rodzinom do kraju.
Przed wojną wyroby rudnickie
wychodziły prawie w połowie do różnych krajów zagranicznych i
zdobyły sobie światową markę. Słynne stały się w całym świecie
piękne koszyki rudnickie, kosze, przybory podróżne, meble, skrzyneczki
i t. p. Opowiadają, że jeden rudniczanin wracając do domu z Ameryki
po dłuższym tam pobycie i chcąc ucieszyć żonę jakimś pięknym podarunkiem,
kupił w Ameryce ładny koszyk i przywiózł go do domu. Tu pokazało
się, że koszyk ten właśnie wyrobiony był w Rudniku i w handlu
zagranicznym dostał się Ameryki.
W powiecie tarnobrzeskim
rozwinęło się nieco koszykarstwo głównie przez krajowe szkoły
koszykarskie. [...]
Całą książkę
można przeczytać w sieci pod adresem : http://www.linux.net.pl/~wkotwica/slomka/slomka.html [link
nadesłał Heweliusz - thx]
|
|